Słowo, gdyby jutro zaatakowali nas kosmici i przypadkiem wyglądaliby tak, jak ci na filmie, Królowa Matka, zanim umarłaby ze strachu względnie padła ofiarą ataku z przestworzy, dostałaby takiego napadu śmiechu, że wspomnianego ataku mogłaby nie dożyć. Daaawno temu serdeczny przyjaciel Królowej Matki zapytany o wrażenia z premierowego pokazu "Jurassic Park" rozjaśnił się niczym latarnia morska w Faros i odpowiedział: "Słuchajcie! Co to za nadzwyczajne, monumentalne, gigantyczne, genialne, wyjątkowe, niepowtarzalne, monstrualne, jedyne w swoim rodzaju, absolutnie niezwykłe gówno!!!!" (co do dziś pozostaje wśród znajomych Królowej Matki recenzją-wytrychem, bardzo przy tym wygodną, bo można ją wzbogacać o dowolną ilość przymiotników) i, zaprawdę, jest to kwintesencja tego, co o "Dniu Niepodległości" można powiedzieć, oraz excusez le mot za wyrażenie, ale innego nijak nie idzie użyć. Żyd z Murzynem ratujący planetę pod auspicjami Stanów Zjednoczonych, doprawdy, brakuje tylko masona i cyklisty. Obowiązkowy psychol (znaczy, pardon, ekscentryk) w charakterze bohatera narodowego oraz prezydent, który, zamiast wzorem wszystkich prezydentów świata z amerykańskim na czele podkulić ogon pod siebie i wiać gdzie pieprz rośnie względnie przeczekiwać w jakimś przytulnym schronie, wygłasza orędzie do narodu, po czem przesiada się z prezydenckiego fotela na samolot bojowy (gdyż, co za szczęśliwy dla świata zbieg okoliczności, w cywilu był oblatywaczem tychże), zawodząc co kwadrans: "Zginęło tylu dobrych Amerykanów!".
Te dialogi porażające głębią:
Prezydent (prosząco) - Pomówmy o pokoju.
Kosmita (rzężąc) - Nie chcemy pokoju...
Prezydent (bardziej prosząco) - Czego chcecie?
Kosmita (rzężąc resztką sił) - Waszej śmierci...
Aaaaaa!!!!
W czasie oglądania finału, kiedy to dzikie Murzyniątka wylatywały z buszu wygrażając utkniętym tu i ówdzie już nie latającym spodkom drewnianymi (jakżeby inaczej) dzidami, a Beduini, jak to prymitywny lud, dziwowali się malowniczo zarytemu w pustynię pojazdowi kosmitów (który, padając, nie musnął jednakże piramid ani też, nawiasem mówiąc, żadnego innego zabytku klasy "0" na świecie) Królowej Matce łzy jak groch leciały po twarzy, z tym, że nie były to łzy wzruszenia.
A i tak było lepiej niż za pierwszym razem, gdy Królowa Matka zgłębiała dzieło będąc sama w domu (tak, były w jej życiu takie szczęsne, a zupełnie wówczas niedoceniane chwile) i gdy Will Smith brnął przez pustynię Nevada (Królowa Matka z filmów wie, że dziewięć na dziesięć statków kosmitów, mając do dyspozycji Saharę, pustynię Gobi, bezkresy Syberii i 70% planety pokryte wodą omija to wszystko ze wzgardą i ląduje na pustyni Nevada właśnie względnie centralnie w samym sercu Teksasu) wlokąc za sobą za nogę, mackę czy inną kończynę pokonanego kosmitę wykrzykiwał teksty w rodzaju: "Ze mną chciałeś wygrać? Ze mną? I jak teraz wyglądasz, palancie? Czyje jest na wierzchu?" śmiała się głośno. Próbowała się pohamować, czując się bardzo, ale to bardzo mało inteligentnie tak siedząc na dywanie i śmiejąc się w głos w pustym domu, ale było to silniejsze od niej.
I wtedy, i teraz brakowało Królowej Matce zaledwie odrobiny, małej, maciupeńkiej (tu proszę sobie zwizualizować coś naprawdę mikroskopijnego) odrobinki, by podjąć decyzję o świętowaniu czwartego lipca. Ale gdyby tak film potrwał z kwadrans dłużej...
Obejrzyj sobie "Battle for Los Angeles", to dopiero jest porazajace dzielo!
OdpowiedzUsuńObejrzę na pewno, jestem wielbicielką filmów katastroficznych, chociaz najbardziej lubię oglądać je w określonych okolicznościach (dużo niezdrwego jedzenia i picia, u boku podobnie nastawione wobec filmów katastroficznych towarzystwo), nie jest mi o to ostatnio łatwo :).
OdpowiedzUsuńNo, ten film to jest bardziej katastrofalny niz katastroficzny :) Mozna obejrzec w towarzystwie i zrobic konkurs na wiecej wylapanych absurdow i wtretow patriotycznych.
OdpowiedzUsuńKatastrofalne lubie jeszcze bardziej - bedę musiała chyba kiedyś notkę o "Mirażu" popelnić, jako że nigdy nie dość propagowania czegos do tego stopnia złego, że aż najśmieszniejszego w świecie :))).
OdpowiedzUsuńAnutku!
OdpowiedzUsuńw wolnej chwili odezwij się do mnie:)
na @ --> peggykombinera@gmail.com
mam dla Ciebie i dla Twojej załogi bojowe zadanie :)
miłej niedzieli,
Karola
Wysłalam krótką notkę :). Bardzo jestem ciekawa, cóż to może byc za bojowe zadanie :D.
OdpowiedzUsuńKrólowo Matko, obejrzyj Birdemic! Te efekty specjalne... Albo "The Room"! Prezentowana tam gra aktorska to jest to!
OdpowiedzUsuńMówisz? (wyciąga kajecik i notuje) Juz sobie ostrzę zabki :D!
Usuń