Ach, te wieczory, gdy w Domu w Dziczy Rodzina zasiada przed ekranem, by pochłonąć jakieś Dzieło Kinematografii Światowej, albo i Popkultury, młódź męska wraz z Panem Oćcem - z popcornem, a Królowa Matka - z notatniczkiem i ołóweczkiem.
Któż ich nie kocha, tych wieczorów (choć notatniczek i ołóweczek co niektórzy być może też :)).
A takie horrory to już w ogóle miodzio.
A na horrory na faktach nie ma po prostu słów!
Horror (na faktach) zaczyna się.
Potomek Młodszy (ze starannie modulowanym podziwem w głosie) - Ale efekty specjalne mają bajeczne!
Potomek Starszy - TO CZOŁÓWKA JEST.
***
Potomek Starszy (chrupiąc popcornem) - Pogłośnij!
Potomek Młodszy - Nie, jump scary będą...
Potomek Starszy (unosząc się oburzeniem) - No co ty? W Watykanie?!
***
Na ekranie - zakonnica modli się w tonie silnie histerycznym oraz w pustej celi, zdobnej jedynie w gigantyczny krucyfiks.
Potomek Któryś (posępnie) - ...a teraz krzyż zapłonie...
Krzyż - (płonie)
Rodzina (zgodnie jak nigdy) - Oglądałeś! Spoiler! Spoiler!
Potomek Któryś - A ićcie sobie, tak tylko się zastanawiałem głośno, twórczy proces umysłowy przeprowadzałem, a wy mi tu, że spoiler zaraz!!!
***
Ekipa Walczących z Opętaniami Rozwiązywaczy Zagadek Z Watykanu udaje się do Rumunii, do Nawiedzonego Klasztoru, do którego dźwierzy grzecznie pukają.
Dźwierze uchylają się nieznacznie.
Zakonnica do Ekipy Walczących... itd, w skrócie EKzORZzW (uprzejmie) - Dzień dobry.
Pan Małżonek (radośnie) - O, i od razu wiedziała, że musi do nich po angielsku mówić!
***
EWzORZzW (wkracza nieśmiało w klasztorne mury).
Pan Małżonek (nie mniej radośnie, niż przed chwilą) - O, krypta! Na samym wejściu mają kryptę, jak oryginalnie!
Potomek Starszy - I stale się świece w niej palą, tak mniej więcej dwieście...
***
Ekipa pałęta się po cmentarzu i Brudnej, Znaczonej Komunizmem Okolicy (możliwe, że całe dochody wioski przeznaczone są na świece dla klasztoru).
Potomek Młodszy (z uznaniem) - O, i od razu widać, że to Rumunia jest, bo przecież to być nie może, żeby we wsi jedną porządną stodołę mieć by mogli!
***
EWzORZzW (do matki przełożonej) - Chcielibyśmy zadać kilka pytań...
Matka przełożona (chłodno) - Teraz nie możemy rozmawiać, za chwilę nieszpory, a potem do rana obowiązuje milczenie...
Rodzina Królewskomatczyna (niezbornym, acz entuzjastycznym chórem, z którego najwyraźniej wybija się głos Królowej Matki):
-Pakiet tygodniowy biorę!
- Ja dwa!
- All inclusive!!!
***
Zakonnica (zaprasza gestem Ekipę do ogromnej, puściutkiej celi z gotyckim, acz pozbawionym szyb oknem i wielkim łóżkiem pod ścianą, na której powieszony jest dopasowany do rozmiarów sali - czyli naturalnych rozmiarów, albo i lepiej - krucyfiks, chylący się nad łożem) - To nasza cela gościnna, bezpiecznej nocy...
Potomek Starszy - Z takim Jezusem nad głową to ja bym się raczej nie czuł bezpiecznie. Że o komfortowo nie wspomnę.
***
Zakonnica (zeznaje przed Ekipą) - Wizje nigdy się nie powtarzają... ale gdy się kończą w głowie kołacze mi się tylko jedna myśl...
Potomek Starszy ( z zadumą) - Czy PiS znowu wygra...?
***
Oglądamy jedną z Wizji, w której zakonnica wiesza się, skacząc z krokwi w stodole.
Potomek Młodszy (krytycznie, pamiętny oglądanych nie tak dawno rustykalnych widoczków) - Ta szopa, w której się powiesiła, to powinna się pod nią zapaść...
***
Jeden z Fachowców z EWzORZzW wymyka się z celi i, przyświecając sobie drżącym światełkiem świecy, przemyka w dół po schodach.
Potomek Starszy (ironicznie) - Dobrze, że nie ma ich dwóch, bo by się rozdzielili!
***
Skradający się Fachowiec wpada w gigantycznej i puściutkiej (co jest naczelną myślą scenograficzną w tym dziele) sali na posąg Matki Boskiej, dosyć znienacka.
Rodzina Królowej Matki (podskakuje nerwowo).
Potomek Młodszy (radośnie) - O, Matuchna Przenajświętsza! Pierwsza rzecz w tym filmie, której się przestraszyłem!!!
***
Fachowiec (drżącymi rencami przerzuca w krypcie jakieś papiery).
Potomek Starszy (zrezygnowanym tonem) - I tak se siedzi w tej krypcie, sam jak palec, o jednej świecy i plecami do drzwi...
KM - Fatalne feng shui. Fa-tal-ne.
***
Akcja się zagęszcza, zakonnice wyskakują przez okna, by po chwili pojawić się w murach klasztoru całe i zdrowe, coś wyje, coś biega, coś wieje, papiery latają w powietrzu, EWzORZzW stoi wsparta o mur i dyskutuje nieco podniesionym głosem, żeby przekrzyczeć Magiczny Wichr.
Potomek Starszy - Wy nie gadajcie, wy stamtąd wyjeżdżajcie. I to natychmiast!
Potomek Młodszy (tonem "mędrzec objaśnia ci świat') - Nie mogą. Drzwi są zamknięte.
Potomek Starszy (unosząc się nieco) - To niech je, kurna, otworzą, jest taki wynalazek, jak klamka, chyba nawet w Rumunii je mają!!!
***
Bohaterowie biegają, spadają, albo powiewają to tu, to ówdzie, bez ładu i składu, po całym klasztorze.
Potomek Młodszy (odrobinę nawet zainteresowany) - A gdzie jest ten trzeci? Czemu go nie ma?
Potomek Starszy (jak do ćwierćinteligenta) - Bo się rozdzielili, no helloł!
***
Zło się wylęga, czarna dziura otwiera, trup ściele gęsto, Ekipa zwleka z wyjazdem.
Potomek Starszy - No ja bym leciał i krzyczał: "O, k..., o, k..., o k...!!!".
Pan Małżonek (tonem pouczenia) - To są zakonnice, one nie mówią "k...".
Potomek Starszy - "O, na Boga, o, na Boga, o, na Boga!!!".
...
Po czym z Grona Rodziny padła przyjęta przez aklamację propozycja, by w Domu w Dziczy obejrzeć "Obecność", a zatem ciągu dalszego sprawozdania z oglądania nie wyklucza się.