poniedziałek, 3 października 2011

Młodszego Potomka rozważania filozoficzne :)

Królowa Matka zdecydowanie lubi odprowadzać i przyprowadzać Potomka Młodszego do i z przedszkola. Ma to pewnie jakiś tam związek z panującą Polską Złotą Jesienią (ulubioną porą roku Królowej Matki, nawet w mniej złotej wersji, a co dopiero w szalejącej w tym roku złotej, a nawet Złotej!) i idąc pod wiatr i śnieg zimą, albo w potokach deszczu na przedwiośniu Królowa Matka nie będzie się odnosić do przymusowych spacerków z entuzjazmem, ale na razie może się cieszyć. I to z dwóch powodów. Z powodu złotej jesieni, i z powodu słowotoku Potomka Młodszego, obrzucającego ją jakże hojnie perłami (a czasem nawet brylantami wielkości strusich jaj) swego młodocianego intelektu.

Dziś rano. Idąc, mijamy pana zamiatającego ulice i sprzątającego trawniki, w tej chwili akurat nadziewającego rozrzucone papierki na kij zakończony szpikulcem.

Potomek Młodszy (z zachwytem) - Ale pan ma fajną pracę, nie mama? Szkoooda, że my takiej nie mamy!

(tu Królowa Matka, świadoma, że pan wykonujący fajną pracę doskonale słyszy te wywody, ostatkiem sił zdławiła cisnącą się jej na usta odpowiedź, że i owszem, istnieje spore prawdopodobieństwo, że przynajmniej jedna osoba w rodzinie będzie miała taką fajną pracę, jeśli tylko nie przełamie swej legendarnej już wręcz niechęci do nauki, a przynajmniej do nauczenia się tego, czego wymaga program szkolny),

Potomek Młodszy (kontynuując z entuzjazmem) - Ale za to my niedługo będziemy dorosłe! Nie, mama? O, zobacz (wskazując cień na chodniku), ja już jestem prawie taki duży jak ty!
Królowa Matka - O, będziesz większy, i wtedy nie będziesz ze mną już nigdzie chodził...
Potomek Młodszy (śmiejąc się perliście) - No co ty, mama, pewnie, że nie! Bo umarniesz!

Nie jest to może konstatacja miła w uszach kogoś, komu niedawno udało się z największym wysilkiem nie umarnąć, ale trudno jej odmówić słuszności...

Potomek Młodszy (bez żadnego trudu przechodząc do tematów nieco lżejszych, ale jednak poważnych) - Ja jestem mężczyzna, nie mama?
Królowa Matka (usiłując trzymać się faktów) - No... chłopiec.
Potomek Młodszy - No tak, jestem ładny i jestem chłopcem, to znaczy, że jestem mężczyzną. Ale u mnie w przedszkolu są dziewczynki, co też są ładne. One też są mężczyznami.

Na to Królowa Matka zaprawdę nie miała odpowiedzi.

Młodszy Potomek w domu nie obniża poziomu, nie dając Królowej Matce odetchnąć (chyba, że nie daje akurat odetchnąć Panu Małżonkowi).

Potomek Młodszy (w trakcie oglądania programu przyrodniczego) - Mama, czy jeże to są takie krety z wielkimi kłami, co też chodzą pod ziemią?


Przybiegł do Królowej Matki bardzo przejęty zasłyszanymi fragmentami rozmowy na temat chorób nerek.

Potomek Młodszy - Mamo, czy to prawda, że jak się mało pije to się choruje?
Królowa Matka - Prawda.
Potomek Młodszy (z przejęciem) - Jak dobrze, że ja lubię i herbatkę, i soczek, inaczej bym zachorowałem i by było nieszczęście, a już jedno nieszczęście było, bo ty zachorowałaś!!!!

:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz