Czyli wpis (głównie) dla wielbicieli(-lek) Pompona Młodszego.
Popełniony tak sobie, żeby dać znać, że wszyscy w Domu w Dziczy żyja, chociaż nic się szczególnego nie dzieje, październik poszedł precz, listopad jest senny i ponury, Królowej Matce jest listopadowo, z chwili na chwilę bardziej, i tylko Pompony rozświetlają jej posępne szare dni błyskami swej, nieprawdaż, wymowności, które sprawiają, że wieczorami (a czasem i rano) dzieciobójstwo wisi w powietrzu oraz zagadkami, które musi rozwiązywać, aby się upewnić, że jej dzieci rozwijają się prawidłowo (i nie pozwolić swemu mózgowi zardzewieć).
Prawidłowo rozwijające się Dzieci umilają Matce niedzielę, skacząc z kanapy. Po każdym skoku Pompon Młodszy podbiega do Królowej Matki i zapewnia uspokajająco "Mama, nić!". W związku z czym niedzielny poranek w Domu w Dziczy wygląda następująco:
Pompon Młodszy (włazi na oparcie kanapy, - tak, Czytelniku, Królowa Matka wie, że to niebezpieczne i żaden Porządny Rodzic nie powinien na to pozwalać, oraz szczerze poleca, by każdy wyrywający się z podobnymi sugestiami sam spróbował powstrzymać Lube Dziecię od niepożądanych aktywności; - skacze, po czym podbiega do Królowej Matki) - Mama, nić!
Królowa Matka - Cieszę się, synku, ale...
Pompon Młodszy - Teś ciesiem! (podbiega do kanapy, włazi na oparcie, ciag dalszy jak wyżej) - Mama, nić!
Królowa Matka (beznadziejnie) - Tak, synu, cieszę się niezmiennie...
Pompon Młodszy (skacze, tym razem nie fatyguje się nawet, żeby podbiec) - Mama, nić! (urozmaica skok, wykonując zwis z oparcia głową w dół, zjazd na brzuchu, twarzą prosto na podłogę, po czym, nieco oszołomiony) - Mama, nić!
Królowa Matka (w ostatniej, desperackiej próbie położenia kresu radosnym igrcom) - Synu, boję się, że kiedyś jednak nie będzie "nic" i co wtedy zrobimy...
Pompon Młodszy (głuchy na prośby, groźby, znękanie i ogólne przygnębienie, gniew, matczyne łzy i takie tam, włazi tym razem nie na kanapę, ale na sześcian edukacyjny, który dostał Potomek Młodszy na pierwsze urodziny, solidna zabawka, swoją drogą, i skacze ponownie) - Mama, nić! (i tak jeszcze kilka razy, aż wreszcie sześcian wyślizguje mu się spod nóg, Pompon Młodszy zlicza spektakularne klapnięcie jak żaba całym ciałem na podłoże i, zapłakany i tak spocony, że można by go wyżymać, nadciąga w stronę Królowej Matki) - Mama, coś!!!
Królowa Matka wie, że powiedzenie "a nie mówiłam" byłoby tylko marnowaniem tlenu (i nadwyrężaniem jakże ważnych w jej zawodzie strun głosowych), więc nic nie powiedziała...
Ponadto od kilku dni w rozmowach z Pomonem Młodszym pojawia się "pan z włosami".
Pompon Młodszy (leżąc wieczorem w łóżeczku, klaruje namiętnie, a głos ma, jak Królowa Matka wspominała niejednokrotnie, jak świder, i niespożyte siły) - Pam! Pam, duzie wosi! Duzie wosi pam na na gjowa!
Królowa Matka (do Pana Małżonka, nerwowo) - Słuchaj, on mi od wczoraj o tym mówi, nie mogłam się z nim wieczorem dogadać, wreszcie kazałam mu się kłaść i spać, żeby nie zwariować, i żeby się tylko zamknął...
Pan Małżonek (do Pompona Młodszego, łagodnie) - Kto, kochanie?
Pompon Młodszy (emocjonalnie) - Pam! Duzie wosi!!! Dój jeśt!
Pan Małżonek (bezradnie) - Pan? Pan z włosami?
Pompon Młodszy (z ulgą, że Ci Tępi Rodzice wreszcie zaczynają coś łapać) - Tak! Pam duzie wosi dój jeśt!
Pan Małżonek - Na dole jest?
Pompon Młodszy - Tak!!!
Pan Małżonek (dociekliwie) - Ten pan z dużymi włosami jest na dole w naszym domu? (Pompon Młodszy energicznie przytakuje) Cały czas? (przytakiwanie).
Królowa Matka (mimo, że Pan Małżonek CHWILOWO nie wysunął wobec niej żadnych podejrzeń, nieco nerwowo) - Do nas naprawdę żaden facet nie przychodzi podczas twojej nieobecności, ale ja się już zaczynam bać, on bez przerwy o jakimś panu nawija... może... (w momencie olśnienia)... może o Harry Pottera mu chodzi? Dużo włosów, poczochrany...
Pan Małżonek - Synek, Harry Potter? Czarodziej na miotle?
Pompon Młodszy (protestując ogniście) - Nie! Duzie wosi! Pam! Pam dój jeś, ja ciem dój być teś!!!
Pan Małżonek (coraz bardziej rozpaczliwie) - Pan jest na dole? A ty lubisz tego pana?
Pompon Młodszy (zdecydowanie) - Ja jubi pam!
Królowa Matka (w chwili kolejnego olśnienia) - Słuchaj, a może to Sherlock? Pokaż mu Sherlocka na komórce albo co, bo inaczej on nigdy nie przestanie!
Pan Małżonek (dociekliwie) - Sherlock, synku?
Pan-lala? (w obliczu wściekłego protestu Pompona Młodszego w nerwowym pośpiechu przerzucając strony na ekranie smartfona, by, po wybraniu odpowiedniej, podetknąć ja Pomponowi Młodszemu pod nos) Ten pan z włosami?
Pompon Młodszy (uspokojony) - Tak. Pam dój jeśt i ja ciem dój teś!
Czyli wszystko jasne.
Najmłodsze Dziecko Królowej Matki zostało zaszerlokowane
i wie ona,
komu należy za to dziękować...