wtorek, 24 grudnia 2013

Szczęście

Jest w jednej ze starych powieści Małgorzaty Musierowicz (którą Królowa Matka czyta ostatnio coraz bardziej sceptycznie, delikatnie rzecz ujmując, ale niektórym starym historiom uroku to nie ujmuje) opowieść o ludziach, którym zapowiedziano, że w nocy przyjdzie do nich szczęście. Ucieszeni nad wyraz postanowili poczekać na nie, aby je uroczyście powitać. Zasiedli przed domem i czekali. A noc była czerwcowa, pachniał jaśmin, księżyc w pełni odbijał się w stawie. W krzewach bzu śpiewały słowiki, dziecko śmiało się przez sen, kot, mrucząc, przysiadł na ławce obok, pies zwinął się u ich stóp, pachniała herbata i ciasto na stole, wokół było cicho, ciepło i pięknie. A oni czekali całą noc, po czym nad ranem rozeszli się do swoich domów bardzo smutni, że szczęście nie przyszło.

Królowa Matka miała tę historię w tyle głowy przez kilka poprzedzających Wigilię dni. Gdy gotowała, i piekła, i smażyła, gdy myła okna (zbędna w Domu w Dziczy czynność wykazująca silne podobieństwo z pracami Syzyfa, a zatem wykonywana bez zbędnego namaszczenia), wyplatała do końca bombki na swoją choinkę, lepiła pierogi, tarła orzechy na struclę, miesiła ciasto drożdżowe, ścierała kurze, karmiła i przebierała do snu. I wtedy, gdy z jękiem kładła się wieczorem do łóżka mając wrażenie posiadania rozżarzonego pręta w miejscu kręgosłupa, a oczy ze zmęczenia same się na niej zamykały.

A przez cały ten czas wokół niej, za jej plecami, obok niej tłoczyły się i przepychały oczadziałe od oczekiwania Potomki, także klepiące pierogi, w tajemnicy tworzące tuziny laurek z historyjkami świątecznymi i ptaszków z bibułki na choinkę, lukrujące pierniczki, wyjadające czekoladki z kalendarzy adwentowych, pomagające mamusi w kuchni, odliczające dni i godziny, a wreszcie ubierające choinkę i ukrywające pod nią swoje podarunki.





I chociaż czasem Królowa Matka musiała siłą dławić w sobie pragnienie poproszenia Potomków (i koty) grzecznie, lecz stanowczo, by natychmiast przestały pomagać jej w kuchni, chociaż fakt, że oczy się na niej zamykały wieczorami ma związek z obecnością Potomków taki więcej bezpośredni, chociaż nie każdy pieróg ich produkcji przypominał pieróg, i chociaż czasem miało się ochotę huknąć na Dzieciątka z głębi serca, porostawiać je po kątach i wygłosić okropny, pseudopedagogiczny tekst o niegrzecznych dzieciach, które Gwiazdorek ominie szerokim łukiem, to i tak Królowa Matka różniła się od bohaterów cytowanej na początku historyjki.

Ponieważ w każdej sekundzie pracowitych i pełnych zamieszania ostatnich przedświątecznych dni wiedziała dokładnie, że to jest właśnie szczęście. I że nie musi go nigdzie szukać, nigdzie za nim biegać, tęsknić za nim i o nim marzyć. Było tu. W tej hałaśliwej, zabałaganionej kuchni, której podłogę musiała zamiatać co kwadrans (niejednokrotnie z wyrazami nieparlamentarnymi na ustach), w tym pokoju na piętrze, do którego musiała czasem uciekać, by posłuchać ciszy, w swojej sypialni, gdzie zapadała w kamienny sen mimo bolącego kręgosłupa. Wszędzie tam było ono nieustannie obecne.


Z okazji Świąt, Kochani Czytelnicy (że sobie Królowa Matka pozwoli zwrócić się do Was tak familiarnie) życzy Wam ona, by w nadchodzący Nowy Rok szczęście było nieustannie obecne w Waszym życiu. I byście zawsze umieli je rozpoznać.

Wesołych Świąt, Kochani!

30 komentarzy:

  1. To cudowne. Niech szczęście trwa.
    :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ze środka swojego szczęścia:) jeszcze przed Wieczerzą, przesyłamy z Krainy ciepłe życzenia dla Was :) I dech nam wciąż zapiera na widok pięknych bombek Królowej Matki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama jestem zdziwiona, jak ładnie wygladaja "w kupie" :).

      Dziękuję bardzo wszystkim Wesołym Lobuzom i zasylam najlepsze zyczenia od Bandy Czworga :D!

      Usuń
  3. Bardzo dobrych Świat dla Was wszystkich:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana Królowo Matko, dziękuję, bardzo dziękuję :)) i życzę Ci tego samego (bo cóż jest lepszego?)
    Te łapki na zdjęciach przesłodkie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja dziękuję za wierne odwiedziny :). I zycze wszystkiego, co najlepsze.

      Łapki w realu tez niczego, chociaz często każą sie myć :D.

      Usuń
  5. Jakaż zapracowana gromada na fotach. Dają radę:) Proszę zostawić takiego pierniczka dla ciociuni - zaraz po świętach jestem:) Mam nadzieję, że teściowa dostarczyła gift dla Was:) A tym czasem świątecznych przyjemności Wam wszystkim życzę! <<<<-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, ze przeczytałam komentarz na czas i zdołałam ukryć kilka, bo wczoraj po wieczerzy Potomki jadły je GARŚCIAMI. Obciach totalny, jakby dzieci slodkie widziały raz do roku przez kwadrans!!!

      Teściowa dostarczyła, kłaniamy się nóżką i czekamy na wizytę :).

      Usuń
  6. Prawda w najczystszej postaci:) Dzięki za Nią. Tobie, wiele szczęśliwości na co dzień i "świętego spokoju" od święta. Pozdrawiam bardzo serdecznie:)....i napawam się chwilą. Jest cudnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, u nas też :). Dziękuję za życzenia, i nawzajem :)!

      Usuń
  7. Królowo jesteś Wielka. I Mądra:-).
    Wszystkiego naj, naj :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ad.1 Czy ja wiem?...
      Ad.2 Czy ja wiem?...
      Ad.3 Dziękuję :)!

      Usuń
    2. Ad.1 Wiedz:-)
      Ad.2 Wiedz:-)
      Ad.3 Siem polecam :-)

      Usuń
  8. O rany, też to mam! Na starość tak się nam robi, czy co? ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję za piękne życzenia. Tobie nie ma już czego życzyć wobec powyższego stwierdzenia o szczęściu wszechobecnym w kuchni, domu i zagrodzie... no nich Ci ino zdrowie sprzyja. A o kręgosłup zadbaj!! Nie ma żartów. Może nie aż tak wymagający jak serce, ale też jest wymagający opieki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, jeszcze jedna rzecz bym znalazła... i nie z wrodzonej pazerności, ale z chęci, by móc się tym szczęściem w domu i zagordzie cieszyć, a wręcz upajać :))).

      Usuń
  10. Aha (miałam na końcu napisać, ale kręgosłup mnie zbałamucił): prześliczna choinka! Jedna z dwóch najśliczniejszych, jakie widziałam tego roku w święta!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dziękuję Ci bardzo! Cała rodzina się starała :).

      Usuń
  11. Wszystkiego dobrego Królowej z przyległym jej dworem :D. I trwającego cały nadchodzący rok - szczęścia :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Pozwolę sobie jedynie westchnąć, bo za wiele do komentowania nie zostało - pięknie napisane, dokładnie oddające istotę szczęścia. A właściwie kilka małych istot... :-)
    Choinka i prezenty prawdziwie Królewskie.
    A Królowej Matce, Panu Małżonkowi i Potomkom wszystkiego dobrego, dużo dużo dużo zdrowia i sił oraz tej magicznej zdolności odczuwania i przygarniania szczęścia - nie tylko od święta, ale na każdy jeden dzień Nowego Roku :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Piękna opowieść o szczęściu, więc już bardziej noworocznie, ale takiego szczęścia (choć może bez tego rozżarzonego pręta) chciałabym Ci Królowo Matko życzyć na cały nadchodzący rok. A przy okazji chciałabym zapytać o Musierowicz. Czy Twój Królowo Matko co raz bardziej sceptyczny stosunek dotyczy jej najnowszych książek, czy ów sceptycyzm, wraz z wiekiem i doświadczeniem życiowym obejmuje całą jej twórczość. Pytam bo wychowywałam się na jej książkach, a i u Ciebie również Królowo czasem dostrzegam, pewne symptomy - iż jej Twórczość nie jest Ci obca. I tak się właśnie zastanawiam - co dokładnie masz na myśli. Ciekawe to Królowo Matko Droga.
    Nome

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twórczość Małgorzaty Musierowicz znam lepiej niz ona sama (wnioskując po coraz liczniejszych błedach zdarzających się w powieściach) i tę wczesna darzę ogromnym sentymentem, bojąc się jednocześnie, ze już za chwileczkę, już za momencik odbiór tej nowszej zacznie rzutować na odbiór tej starszej, i będzie kicha. Bo odbiór tej nowszej jest, niestety, bardzo negatywny, z książki na książke gorszy, a ostatnia jest pierwszą, której nie byłam w stanie przeczytać drugi raz. I nie jest to wina mojego podeszłego wieku, co wiem w związku z tym, że czytuję masy literatury młodzieżowej, tej dawnej i współczesnej też.
      W nowych książkach (moim jak najbardziej subiektywnym zdaniem, że dodam) wyparowuje gdzies zyczliwośc dla świata, pojawia się poczucie nieustannego zagrozenia, syndrom oblężonej twierdzy, niechęc do innych, cudowne dzieci, które nie mówią, a przemawiaja, ocenianie innych wedlug, na przykład, stosunku do Mickiewicza... Wszystko coraz gorzej napisane, niechlujnie zredagowane, chaoteczne i z błedami. Ostatnia książka kompletnie o niczym, bez głównej bohaterki w zasadzie, za to z Tygrysem poddanym lobotomii i ziewajacym "Aaaaddddaaaammmm!!!".
      Nie, nie, i jeszcze raz nie, moje zaślepienie ma jednak swoje granice...

      Usuń
  14. Bombki cudne niczym to szczęście, o którym piszesz:)
    Ale już to mazidło do zdobienia pierniczków, jeśli jest tym samym mazidłem, które i ja wetknęłam w ręce potomków, to raczej jak ten pręt w kręgosłupie (schło i schło, i wcale nie wyschło, aż trzeba było szybko pożreć wszystkie pierniki).
    W każdym razie, piękne te Twoje życzenia. Oby się spełniły, i nam, i Tobie:) Wszystkiego najlepszego poświątecznie i przednoworocznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są dwa rodzaje mazidła, jedno brokatowo-mieniące się (w odcieniach różowo-filoletowych), raz nabyłam i nigdy więcej, nie wyschło po dwóch dniach nawet! Ale te normalne kolory, zielony, żółty, czerwony i biały schną slicznie, po kwadransie są suchuteńkie i nadają się do spozycia/zawieszenia na choinkę/ pakowania na prezent :).

      Dziękuję za życzenia i nawzajem zyczę wszystkiego, co dobre!

      Usuń
  15. Czytałam z opóźnieniem, ale i tak się wzruszyłam. To, co napisałaś to taka mniej mistyczna, ale za to bardzo prawdziwa (kto wie, czy nie najprawdziwsza) wersja "Potęgi teraźniejszości" (książka taka). Chcesz to przeczytaj, ale Tobie jej treść niczego w życiu nie zmieni, bo sama mogłabyś taką napisać :). Opowiastkę o szczęściu znałam i lubię ją tak samo jak tę o chłopcu i wbijaniu gwoździ w płot.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czuję się zaprawdę MEGApochlebiona (chociaz nie znoszę tych pseudoangielskich zbitek ze slowem "mega", cóz, nic mniejszego nie odda w tym wypadku poziomu mojego oidczucia :)), i obawiam się, że przeczytanie polecanej przez Ciebie książki jednak duzo by mi dalo, gdyz na codzień nie jestem aż tak wyczulona na urok codzienności (a wręcz bywam nań zupelnie nieczuła :))...

      Usuń