piątek, 27 stycznia 2012

Potomek Starszy rozmawia z Babcią.

Zacząć należy od tego, że w dniu dzisiejszym Potomek Starszy wszedł do basenu. Potomek Starszy ma zajęcia na basenie raz na dwa tygodnie od początku roku, rozumiesz, Drogi Pamiętniku? I od tego początku roku Potomek Starszy wszedł do basenu RAZ. Podtrzymywany od dołu przez Pana Ratownika, od góry przez Panią Nauczycielkę, wijąc się, wrzeszcząc i kurczowo trzymając barierek dał się zanurzyć, po czym wyskoczył z wody jakby była wrząca i więcej nie zamoczył nawet jednego palca.

Rodzice próbowali przeróżnych rzeczy. Prośba nie podziałała. Groźba ("O tym, że cię zapiszemy do biblioteki możesz zapomnieć, mój panie!", tak, Królowa Matka wie, że to karygodne i niepedagogiczne) nie podziałała. Rodzice mogli na początku roku przebywać na basenie z dziećmi, Królowa Matka spędziła na nim jedną lekcję, na temat której próżno byłoby szukać notatki na blogu, ponieważ musiałaby ona składać się wyłącznie ze słów powszechnie uważanych za obelżywe, a jest to blog, do którego maja dostęp także i dzieci. Królowa Matka i Pan Małżonek, razem i osobno, przeprowadzili dziesiątki poważnych, spokojnych rozmów, dyskusji i urządzali burze mózgu. Bez najmniejszego skutku. Pan Małżonek wziął Potomka na basen prywatnie, by go oswoić z ideą zamoczenia stóp w czymś innym niż wanna, po czym okazało się, że Dziecię bez problemów i oporów zanurzyło znacznie więcej niż stopy. Na basenie, za który Rodzice bulą, tak. Na basenie, takim samym, ale szkolnym i za darmo, nie. Potomek doszedł do etapu kompletnego zatrzaśnięcia się w swoim uporze, a że Królowa Matka i Pan Małżonek znają ten stan i wiedzą, że Pacholę robi się wtedy jak zabetonowane, nie dociera do niego nic, postawili oni, po prostu, krechę na calej sprawie i zaczęli oswajać się z myślą, że ich Dziecię będzie powtarzać klasę pierwszą, oblawszy z udziału (czy też raczej - nie-udziału) w lekcjach pływania.

I oto wczoraj drzwi mieszkania otworzyły się z impetem, rozwinął się samoczynnie czerwony dywan, wkroczyły sypiące kwiatki dzieweczki w strojach łowickich, chór zaintonował "Alleluja!"... no, dobra, może nie do końca tak było (ale powinno być), no to wróć do "drzwi mieszkania otworzyły się z impetem", wpadł rozpromieniony Potomek z zachwyconą Babcią w tle, zachłystując się informacją, że wszedł do basenu!!! Mało, że wszedł! Przeszedł dwie długości CAŁKIEM SAM!!! Ma w dzienniczku pochwałę od pani, i w ogóle teraz to może mamunia pozwoli mu zagrać w tę grę z potworkami, co to mamunia wie, którą??

Królowa Matka (z entuzjazmem, promieniejąc słuszną dumą) - Cudownie, to już za dwa tygodnie wejdziesz do wody bez problemu!
Potomek Starszy (na wszelki wypadek ostrożnie) - No, nie wiem, nie wiem, czy za te dwa tygodnie wejdę...
Matka Królowej Matki (z protestem w głosie) - Jak to nie, jak to nie wiesz?!!! Mi przez całą drogę mówiłeś, że wejdziesz!
Potomek Starszy (dobitnie) - "Może" powiedziałem! "Może" to jest słowo kluczowe!

                                                                                             *******

Potomek Starszy (testująco, do Matki Królowej Matki) - Babciu, a ty kochałaś swoje dzieci?
Matka Królowej Matki - No, tak.
Potomek Starszy (drąży temat) - I teraz też kochasz?
Matka Królowej Matki - No, też.
Potomek Starszy (z triumfem) - A widzisz! To mnie też musisz kochać! Jak się kogoś kocha, to nie można tak sobie przestać, tylko się kocha i już!
Matka Królowej Matki - Ale, wiesz, ty nie jesteś moim dzieckiem, więc właściwie ciebie nie muszę...
Potomek Starszy (tonem będącym werbalnym odpowiednikiem lekceważącego machnięcia ręką) - E, tam! Kochasz mnie, kochasz. Takie rzeczy się czuje.

                                                                                            *******

Na Facebooku już było, ale Królową Matkę nieodmiennie śmieszy, więc tu też wrzuci, kto wie, może rozśmieszy jeszcze kogoś :)?

Matka Królowej Matki (kroi coś, możliwe, że cebulę, i pociąga nosem).
Potomek Starszy (z uczuciem) - Babciu! Nie płacz!!! Ja ci taki za wszystko jestem wdzięczny, za tę wyżerkę...
Matka Królowej Matki (w osłupieniu) - Jaką wyżerkę?
Potomek Starszy - No, koper!!!

Potomek Starszy jest dzieckiem, które czasami śmiesznie łatwo jest uszczęśliwić :))).


5 komentarzy:

  1. Macie co świętować w domu :) Dialogi oczywiście rozśmieszyły :)

    OdpowiedzUsuń
  2. :D:D boszzz żeby te dzieci nie miały uszu jak zające i nawyków papugi... :)) Świetny jest ten Twój Młody wieszczę mu karierę polityczną, jeśli nadal ędzie używał słów kluczowych ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpukuję w niemalowane!!! :)) Jeszcze może zostać adwokatem. Albo prokuratorem. Albo dziennikarzem :). Na razie jest na etapie malarza, do tego wymowność niepotrzebna :D.

      Usuń
  3. Ledwo patrzę na oczy (tak mnie dziś dzieć i rzeczywistość przeczołgały), ale muszę nadrobić zaległości. Oddaję się lekturze :).
    Potomek starszy uczuciowy jest wielce, tak wnioskuję :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo. Jest bardzo uczuciowy i bardzo to ukrywa :). Skomplikowana osobowość, najbardziej skomplikowana z calej czwórki (o ile moge wnioskować cokolwiek na temat Pomponów :)).

      Usuń