Po raz pierwszy Potomki udały się na Orkiestrę ściskając w łapkach własne oszczędności wyjęte z własnych skarbonek.
- A dlaczego? - chciał wiedzieć Potomek Starszy (którego zresztą zaprzątało głównie to, czy zdążymy na Światełko Do Nieba), a Królowa Matka nabrała tchu w płuca i wygłosiła następującą przemowę:
- Dlatego, dziecię - rzekła z mocą, - że jak się urodziłeś i ważyłeś kilogram z małym dodatkiem to leżałeś w najlepszym inkubatorze, jaki wtedy można było znaleźć na świecie. Nie było osoby, która po twoim wyjściu ze szpitala mnie nie spytała, czy z twoimi oczami wszystko jest w porządku, a ty masz sokoli wzrok, bo korzystałeś z najlepszego sprzętu. A na każdej maszynce, która pompowała, podgrzewała, robiła "ping" i dzwoniła, jak przestawałeś oddychać (albo majtnąłeś kończyną i drucik się obsunął, mniejsza) było naklejone serduszko Orkiestry. I twoja matka, gdy siedziała kompletnie bezradnie i patrzyła na wszystkie te migające światełkami i pikające maszyny przysięgła sobie, że choćby miała być ostatnią biorąca w Orkiestrze udział osobą, będzie w niej brać udział tak długo, jak Orkiestra będzie grać. Jesteś dzieckiem tatusia i Jurka Owsiaka, oto, co twoja mamunia zawsze powtarzała, i powtarzać będzie, póki tchu. A teraz nadszedł czas, gdy ty możesz zacząć spłacać dług, którego spłacić się nie da. Łapaj za skarbonkę, pacholę.
Pacholę złapało bez sprzeciwu i idąc deptakiem bardzo zawzięcie poszukiwał wolontariuszy, zdegustowane tym, że nie widać ich było w tłumie, który wyległ był najwyraźniej także głównie po to, by zobaczyć Światełko Do Nieba. Zostali zresztą znalezieni zaraz po Światełku, które spełniło wszelkie pokładane w nim nadzieje, a jak jeszcze Królowa Matka kupiła każdemu ze Starszaków balonika w kształcie serca zachwyt Potomka Starszego sięgnął zenitu do tego stopnia, że w drodze do domu kilkakrotnie powtórzył "Nie wiedziałem, że dziś będzie tyle atrakcji!", co w jego ustach jest komplementem tak rzadkim, że bezwzględnie wymagającym uwiecznienia.
I to pomimo faktu, że (w przeciwieństwie do tego, co można, ekhm, podziwiać na rysunku) nie załapał się już na serduszka, którymi o tak później porze dysponowali wyłącznie wolontariusze w Sztabie.
Mam nadzieję, że nie tylko serduszka są nieprawdziwe na rysunku, ale że nie wypuściłaś dziatwy swej, pana męża i siebie również bez butów w styczniu? ;)
OdpowiedzUsuńamen:-))) by mawujko
OdpowiedzUsuńja tez pod Orkiestra podpisuje sie rekami i nogami.
OdpowiedzUsuńczy ja już pisałam, ze kocham Twoje rysunki? I kocham i uwielbiam?? Ubawiłam się setnie :) Jula ma w książeczce naklejkę, że dzięki WOŚP ma zbadany słuch. Wszędzie widać namacalne dowody że Orkiestra naprawdę działa. I napisane że jest na tej naklejce, że słuch prawidłowy. Szkoda, że i mój jest prawidłowy bo czasem jak słyszę jej wywodów a'la Potomek starszy... :D
OdpowiedzUsuńKlaudia @ Nie wypuściłam :)))). To taka, rozumiesz, licentia poetica, ilustrowalam w ten sposob moje pamiętniki od ho, ho, ho, ilu lat, i nigdy nie rysowałam butów :), no, chyba, że pisalam o temperaturach rzedu -25 stopni, wtedy tak, dla podkreslenia dramatyzmu sytuacji. No, ale to nie jest przypadek tej zimy :D.
OdpowiedzUsuńKobieta z drugiej strony lustra @ Słyszysz wywody - spisuj :D! Zalożę się, że sa niepowtarzalne, zawsze są :).
O tak Matko Królowo....wielka to rzecz
OdpowiedzUsuńi niesamowita...niech trwa do końca świata i jeden dzień dłużej !!!
Teraz ja napiszę - amen :))).
OdpowiedzUsuńUwaga, bo się obnażam.
OdpowiedzUsuńByłam kiedyś niedowiarkiem. Nie widziałam naocznie efektów więc i ze średnim entuzjazmem dawałam na WOŚP. Dopiero musiałam urodzić dziecko i położyć je w inkubatorze (u nas tylko żółtaczka - więc pikuś w porównaniu z Potomkiem Starszym), żeby się przyjrzeć. I bardzo, ale to bardzo mi się głupio wtedy zrobiło i wstyd mi do teraz za siebie. Inni oddawali co mieli, żeby małe berbecie miały szanse na przeżycie... żeby mój berbeć mógł wrócić zdrowy do domu.
I nikt mnie w tym szpitalu nie pytał, czy wrzucałam do puszki czy nie.
Się w pierś biję i nawracam innych niedowiarków w ramach zadośćuczynienia.
Ja dawałam na WOŚP zawsze, ale przedtem na zasadzie "jaka fajna akcja, jaka świetna atmosfera, trzeba cos dać!". W życiu nie sądziłam, że będę korzystać ze sprzętu. Teraz to już jest mój obowiązek, acz nie ciąży mi on wcale :).
OdpowiedzUsuńOficjalnie zostaję nową fanką;)Super blog:) pożarł mi pół godziny nie wiem kiedy;)
OdpowiedzUsuńJeszcze tu wrócę tylko muszę przygotować zajęcia na piątek;)
Nowa fanka, a ja nietaktownie milczę!! To dlatego, że ostatnio miałam trochę komentarzy, a nie jestem przyzwyczajona do obfitosci w tym wzgledzie :))). Bardzo mi miło, że Ci się spodobalo, zapraszam częściej i miłej lektury życzę :)!
Usuń