Rok temu popatrzyła, pomyślała, wysnuła wnioski, a jednym z tych wniosków było, że może jednak niekoniecznie "do trzech razy sztuka", jak sobie, startując po raz pierwszy, pomyślała (i nie, nie miała na myśli, że za trzecim razem wygra, tylko, że zamierza trzy razy spróbować :)).
Zasady, jakimi kieruje się konkurs bowiem nie są to zasady kompatybilne z charakterem, usposobieniem i ogólną sytuacją osobisto-towarzyską Królowej Matki.
Dla przykładu, Królowa Matka ma na Facebooku sześćdziesięciu ośmiu Znajomych, z własnej i nieprzymuszonej woli, bo przyjmuje tylko osoby bliskie, i w dodatku jakieś 80% tych osób zna w tzw. realu.
Obserwatorów na blogu (gdy zaczynał się konkurs) miała dziewięćdziesięciu siedmiu, z czego część pokrywa się ze Znajomymi z Facebooka.
Znajomych w życiu prywatnym... eee, zaraz, przecież ona NIE MA życia prywatnego, widuje się z własną Matką, Siostrą, jeśli przypadkiem jest w kraju oraz Koleżankami i Przyjaciółkami od baaardzo, baaardzo przypadkowego czasu do czasu, ostatni raz miesiąc temu, wszystkie wymienione wyżej osoby są albo w facebookowych Znajomych, albo wśród obserwatorów bloga, albo w obu tych miejscach, a część z nich jest za granicą i niczego na konkurs Onetu przysłać nie może.
Żebrać może i umie, ale nie lubi :). Zdecydowanie nie.
Słowem, przy pełnej mobilizacji może liczyć na jakieś sto głosów.
Może na trochę więcej, przy pełnej mobilizacji Znajomych Znajomych (która nastąpiła, Bello, pozostanę Ci na zawsze wdzięczna :)).
A przecież mimo tych ograniczeń Królowa Matka obudziła się pewnego pięknego dnia i ujrzała swój blog na pozycji szóstej. Przez dłuższą chwilę nie bardzo wierzyła w to, co widzi. Jak już uwierzyła popędziła na wspomniany FB dziękować, bo wiedziała, że oto zaczęła się nieubłagana jazda bloga w dół, co też istotnie nastąpiło.
Wcale Królowa Matka nie udaje, że jak się zaczyna na szóstym miejscu, a kończy na dwudziestym pierwszym, to ta jazda w dół nie boli i nie jest przykra, bo jest, nawet jeśli się człowiek niczego nie spodziewał i wiedział od samego początku, że zasady wyłaniania finałowej dziesiątki tak wincy szans mu nie dają.
Ale bardziej niż jest przykro cieszy każdy głos od Czytelnika, Jawnego czy też Tajnego, Subtelnie Zaszantażowanego czy Skłonionego Subtelną Perswazją, takiego, który trafił tu przez przypadek i mu się spodobało (i może zostanie?), i takiego, który twierdzi, że dzień bez nowego wpisu jest dniem straconym :). Od każdego.
Bowiem konkursy się kończą, a Czytelnicy zostają.
Dziękuję, dziękuję, że Wam się chciało.
Dla mnie i tak jesteś na pierwszym Królowo :) W końcu Królowa jedna jest, nie? :))) :*:*:*
OdpowiedzUsuńSie wie!!!
Usuń:-D Piekne kwiatki :-) - dzieekuuuujeeeemyyyy
OdpowiedzUsuńJa dziękuję :).
UsuńNie wiem, czy wolno o tym tutaj, glosno... ale czym jest ten konkurs skoro na blog - ktorego dostepnosc wszak przekracza granice mapy politycznej swiata - wolno glosowac tylko z Polski i tylko z telefonow komorkowych? Dlaczego na teksty w sieci nie wolno glosowac z sieci? Mnie to sie "kupy nie trzyma". Czy nie ma konkursow dla wszystkich czytajacych? Ja sie czuje po prostu zdyskryminowana... Oto kolejny przyklad tego, jak sie dba o Polonie na emigracji... Moge popatrzec, ale glosu nie mam.
OdpowiedzUsuńKrótko (piszę do Ciebie na priva własnie, będzie dłużej) - bo nawet z komórek ludzie robią kanty, że hej, a głosując w sieci... no, nawet ja bym umiała kant sporządzić, niech to będzie przykładem, jakie to proste :).
UsuńI nie chcę przez to powiedziać, że od razu nalezy wszystkich glosujących z sieci o chęć kantu podejrzewać, ale gwarancji, że wygrywałyby te naprawde dobre blogi i tak nie byłoby wtedy żadnej...
Natomiast uważam, że dawno już powinno się coś zrobić z faktem, ze nie można z zagranicy wysylać SMS-ów.
Zgadzam się!! Ja mam całą rodzinę w USA.. wiecie ile to głosów??? ;-)))) nie wiem o jakich kantach wy mówicie?? dlaczego ja wcześniej nie widziałam hahaha mogłabym się o kant pokusić ;-)) Buziaki przesyłam z 14 miejsca :-)
UsuńBo ja też nie wiedziałam, dziś sobie poczytałam opowieści w sieci i mi szczęka opadła - otóż można kupić startery, powiedzmy dwadzieścia, tylko po to, by zagłosować raz z każdego numeru... proste, prawda? I daje dwadzieścia głosów dodatkowych :).
UsuńAle musiałabyś jednak kogoś w Polsce do tego zatrudnić :).
Sylaba, a może jakaś petycja w tej sprawie??? Popatrz, co za kraj! Wszystkich dyskryminują. Nawet polską emigrację. A to już skandal! Może coś należałoby zrobić na fali popularności tematu... Ja się podpiszę, choć emigracją nie jestem, ale wesprzeć mogę:-] Serdeczności!
UsuńJa się cały czas wahałam. Czy może jednak przystąpić do konkursu. Czy nie. Ale jakaś siła kazała mi jednak nie.. I przekładałam to z dnia na dzień..I upewniłam się w swojej decyzji każdego dnia w którym już można było głosować ! Że to nie dla mnie. I że dobrze zrobiłam.
OdpowiedzUsuńJednak czegoś żałuję.
Żałuje że Ciebie nie ma w dziesiątce.
Bo potem to już byłaby tylko czysta formalność.
Ale widocznie i to ma jakiś cel...
UsuńJak zwykle mam wrażenie, że mnie przeceniasz, kochana, ale dziękuję :).
UsuńJa nieustannie, codziennie żalowalam, że nie ma cię w konkursie, jeszcze wczoraj mówilam to mężowi :), przebolec nie moglam. Pewnie byś nie wygrała (zresztą, często nie wygrywa to, co najlepsze :)), ale dałabyś się poznać, bo na blogi startujące zagląda sporo osób, i jestem pewna, ze jakby do ciebie weszli, to już by zostali. A jak wiesz żywię niezlomny pogląd, że twojego bloga powinno się zapisywać jako lekarstwo. i przykład, jak nalezy pisać, też.
Mam nadzieje, że zastartujesz za rok!
Ojej, byłam pewna, że będziesz w dziesiątce!
OdpowiedzUsuńAle nic to, i tak powinnaś napisać książkę.
Nadal jestem ci wdzięczna za podobną opinie, i nadal uważam, że nie mam o czym i nie potrafię :).
UsuńDziękuję, Aniu :))).
Piszesz o rzeczach najważniejszych i w dodatku masz poczucie humoru. Jak dla mnie - połączenie idealne.
UsuńAnutku. Dziękuję za piękny bukiet. Czuję się osobiście obdarowana. U mnie jesteś na pierwszym miejscu - dosłownie: linki ustawione mam tak, że sprawdzam najpierw Twój blog (napisała dziś coś? Nie napisała ;((( pewnie ma urobione ręce z dziećmi....może jutro napisze albo chociaż narysuje).
UsuńPisz blog. Nie wkręcaj się w pisanie książek. Blog jest właśnie tym medium: ulotność rzeczywistości dnia codziennego, drobne radości, przetwory, dzieła sztuki wydziergane gdzieś w biegu pomiędzy gotowaniem a wychowywaniem. To jest to! Ulotne piękno chwili. W książce chyba to już by było nie to.
Ja trafiłam z blogu Teraz Asi, której jestem wdzięczna, że Cię cytowała, a Tobie - żeś się tam wypowiadała. Wiem, żem nie z Rodziny szanownej, w dodatku nie mam własnego bloga, ale ślę dobre fluidy, myśli ciepłe, zrozumienie!
Bez Twojego bloga byłoby mniej barwnie na świecie.
Noemi, czytasz i piszesz tutaj - jestes z Rodziny.
UsuńW książke się nie wkręcę, bo naprawde uważam, że nie umiem pisać, ale nawet jeśli bym spróbowała, to byłaby "blogowa" książka, taka wlasnie - bez treści, utkana z chwil (czasem myslę, że warto byloby gdzies w jednym miejscu spisać nasze perypetie związane z budową domu, bo już zaczynamy zapominać, a szkoda by było), i napewno do szuflady pisana, bez szkody dla bloga :).
Dziękuje ci za wszystkie (liczne) mile slowa :).
You're welcome ;)
UsuńPozdrowienia dla Królewskiego Małżonka, bez którego interwencji może by i tego bloga nie było...
Strach nawet dopuścić taką myśl.
brrr
A ja trafiłam na Twój blog właśnie ze strony wspomnianego konkursu i bardzo się cieszę, że wzięłaś w nim udział. Pozdrawiam SC
OdpowiedzUsuńMówiłam, Julitta, widzisz :))? Czytelnicy trafiają do ciebie, bo maja szansę cię znaleźć!
UsuńBardzo ci dziękuję, SC, mam nadzieję, ze będziesz tu zaglądać :).
haha Ania a ja uważam, ze jak ktoś ma trafić to i tak trafi...:):)
UsuńOptymistka :))). Albo idealistka. Albo oba :D.
UsuńPewnie oba :-). Ja trafiłam do Julitty z Twojego bloga i od trzech dni czytam nie śpiąc po nocach. U Ciebie, Królowo ładuję akumulatory śmiechem, u Julitty się wzruszam... Obie jesteście cudowne i godne podziwu. I potraficie pięknie opowiadać o swoim życiu. Dziękuję.
UsuńJa dziękuję (i jestem pewna, że Julitta też :)).
UsuńKrólowo Matko Droga,
OdpowiedzUsuństarałam się. Wierzyłam, że ten, że zwycięstwo masz w kieszeni. Ale nic to, nie martw się. Dla nas i tak jesteś No.1!
Dziękuje bardzo :). Ale że zwycięstwo mam w kieszeni to może wyłacznie Nieopanowany Optymista liczyć :))).
Usuń21?! oczko...jak zaglądałam ostatnio na notowania to była pierwsza dycha.
OdpowiedzUsuńJako Królowa Matka jesteś świetną pisarką i recenzentka dnia codziennego dla mnie. Pierwszy raz miałam do czynienia z tym konkursem i jako obserwator powiem, że kategorie trochę dla mnie pomieszane. Ale nie ja ustalam zasady. Cieszę się, że wzięłaś udział-miałam swój typ i komu dopingować!
O, to dawno musiało być, bo ja z pierwszej dziesiatki wypadlam już w poniedziałek po południu :). Ale zawsze byłam tam trzy dni, to tez sie liczy :D.
UsuńAleż proszę Cię bardzo :)))
OdpowiedzUsuńTrafiłam jakimś przypadkiem i zostaję :)
Mam wrażenie, że przez facebooka, ale mogę się mylić :). W każdym razie cieszę się, że zostajesz :).
UsuńO nie, a kysz fejsbuku :D Ja z tych niefejsbukowych ;) Gdzieś tam u kogoś w komentarzach Cię znalazłam :)
UsuńDobry Facebook nie jest zły. Czasami :). To faktycznie z komentarzy pewnie, obstawiam Ona ma siłę, bo ostatnio sporo u niej pisalam, albo Little Boy In The Closet :).
UsuńJa trafiłam z bloga Belli ... ale podoba mi się i zostaję :)
OdpowiedzUsuńMoja setna obserwatorka :))).
UsuńBowiem konkursy się kończą, a Czytelnicy zostają.
OdpowiedzUsuńDitto
Pozdrawiam Serdecznie
Klarens
I ja pozdrawiam :).
Usuń:))
OdpowiedzUsuńAlez drooga Siostrooo, to tylko kwestia czasu! Rób swoje i nie bacz, do ilu razy sztuka. Cos sie zdarzy. Nie wygrana? To cos istotniejszego jeszcze. Zobaczysz. Masz wszystkie potrzebne skladniki. I wcale nie mówie o przebojowosci: ale o pasji, konsekwencji, sumiennosci, talencie, ciekawosci swiata, inteligencji, humanitartzmie, wytrwalosci, poczuciu humoru, autoironii, zdrowym rozsadku, fantazji, a przede wszystkim: potrzebie podzielenia sie tym. Tak sie realizuje (w sensie REALIZACJI), ze zdobywaniem Everesty wlacznie! Przytulam. Jo
OdpowiedzUsuńSorella, grazie :).
UsuńZeżarło mi taki piękny komentarz. Dwa razy. To ten będzie krótki. Bardzo lubię tu bywać. I bywam codziennie. I nie lubię jak wpisu nie ma:) Ot co!!
OdpowiedzUsuńKrótkie komentarze tego typu tez są piękne :). Dziękuję :).
UsuńJa tu już jak u siebie :) Co tam konkurs, ważne, że Królowa Matka panuje nad wszystkim :) Pozdrawiam serdecznie i moszczę sę tu stałe miejsce :)
OdpowiedzUsuńNie nad wszystkim, oj, nie ;D... Ale cieszę się z nowej (choć juz zadomowionej :)) osoby na pokładzie :)!
UsuńPolecam się na przyszłość! I wszyscy przeze mnie mniej lub bardziej subtelnie szantażowani;]
OdpowiedzUsuńPS. Sylaba pamiętaj, mój drugi telefon jest - jakby co - do Twojej dyspozycji.
Miłego dnia:]
Dziekuje! Kto wie, kiedy znowu "zapukam do drzwi" z prosba o pomoc... Sciskam mocno!
Usuń:)
OdpowiedzUsuńa ja pierwszy raz się odzywam
czytam od dawna
kocham miłością niezmienną
czekam na każdy następny notatek
zgadzam się z postrzeganiem świata
zazdroszczę domu w dziczy wprost z samego nieszczęsnego serca miasta
żałuję tej pierwszej dziesiątki, ale podobno nie ma tego złego... ;)
i pozdrawiam serdecznie
i liczę, ze jednak kiedyś ta książka... ze kupię, bo skoro ona już w tej zbiorowej świadomości jest jako żywa ;) to i przyjdzie w końcu na świat :)
Ida
Obawiam się, że książka nie istnieje w zbiorowej świadomości żadnego wydawcy, a czytelnicy bloga to za mało (każdy blog ma chyba wierną grupę czytelnikow pewnych, że powinno się go wydać drukiem :)).
UsuńAle cieszę się, że tu jesteś i że się odezwałaś :). Pozdrawiam.