czwartek, 29 marca 2012

Pokrzepiająco :).

Królowa Matka (po rozpaczliwym dokonaniu podsumowania swojego życia, talentów, przyszłości zawodowej, obranej jakiś czas temu - idiotycznej - drogi zawodowej, tak, Królowa Matka wie, że takie ulewanie powinno się hamować w towarzystwie dzieci, które można wybuchem niekontrolowanej rozpaczy przestraszyć, ale czasem jednak rzeczywistość człowieka przerasta) - To wszystko to jest kompletne dno, beznadzieja... a ja, ja jestem najbardziej beznadziejna!
Potomek Młodszy (serdecznie i z przekonaniem) - Mama, nie, no co ty! Ty jesteś ZNADZIEJNA!!!

I od razu Królowa Matka czuje się... mniej beznadziejna :).

20 komentarzy:

  1. Ja mówię, że jestem żałosna. Piękne to słowo odkryłam onegdaj i doznałam nawet swego rodzaju estetycznej przyjemności i satysfakcji. Bo "właściwe rzeczy dać słowo" to już nasz któryś wieszcz idt.

    OdpowiedzUsuń
  2. można też rzec "znośna" :) miłego wieczoru! Źle nie jest! :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Potomek to wie, jak Matkę pocieszyć :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojj jaki kochany Potomek. Potrafią pocieszyć takimi słowami :)
    Ja ostatnio od mojego 3 latka usłyszałam, że jestem "ciudowna" :)
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zaraz jest troche lepiej, mimo, że sytuacja ogolna nie ulegla zmianie :D...

      Usuń
  5. W życiu każdej królowej matki przychodzą takie chwile bez-znadziejności. "No, ale co w końcu kurcze blade" (że zacytuję Mikołajka) skoro społecznie rola królowej i matki straciła na wartości i jest traktowana tylko jako bycie matką (no to, to przecież każdy potrafi i co to za dokonanie w ogóle i co to niby za praca...). A ja mówię, że to najwazniejsza rola na świecie i najtrudniejsza w ogóle i taka o której się myśli na łożu śmierci najczęściej, bo nie słyszałam o takich co umierając mieli czas zastanawiac się czy żałowac, że za mało czasu w pracy zawodowej spędzili. A jeszcze jak się tylu potomków społeczeństwu wychowuje, przyszłych podatników i porządnych obywateli to tylko się dumną powinno być Królowo Matko- moim zdaniem oczywiście!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to nie z powodu przemęczenia rolą matki, raczej dlatego, że niedługo bedę musiała z powodów finansowych wrócić do pracy, ktorej już nie lubię, tymczasem ze względów zdrowotnych (zwlaszcza) ale tez logistycznych (jak, pracując zawodowo, dam radę poodprowadzać, poprzyprowadzać, zalatwić przedszkola, szkoły, świetlice i inne to nie mam pojęcia) powinnam jeszcze ze dwa lata, ekhm, "siedzieć w domu" :(...

      Usuń
  6. ależ Ty jesteś wyjątkowa. I kropka. :) Znadziejna oczywiście również :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam, tu anonimowa autorka tysięcznego komentarza, przedstawicielka rzadkiego gatunku Królowych Matek i WIelodzietnej Patologii. Czytam o Twoich planach powrotu do pracy i jako czytelniczka odczuwam lekki niepokój. Co prawda nasz gatunek obdarzony jest wieloma magicznymi mocami(jak wiesz), jako to: zdolność bilokacji, pewnych manipulacji z czasem, nalewania z pustego, itp. Więc się uda!
    Choć odkąd ja zaczęłam pracę na pół etatu...
    Albo nie
    Tu opada zasłona milczenia...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że się slusznie obawiasz - sama się obawiam. Własciwie jestem już na etapie układania pożegnalnego posta, bo że ogarnę wszystko i jeszcze w dodatku bedę pisać to raczej sobie nie wyobrażam :(((.
      Ale, w koncu, bycia matką bliźniąt tez sobie nie wyobrażałam, a jednak jeszcze jakoś funkcjonuję, wiec może... ;D

      Usuń
    2. Królowo Matko, jak czytam o kolejnych wypiekach, laleczkach, uszytych gdzies w 'miedzyczasie' i tych wszystkich czynnosciach (o przesiadywaniu przed telewizorem nie wspomne), ktore wykonujesz i jeszcze zamieniasz w takie cudenka blogowe, to jakos nie watpie, ze ogarniesz :)
      I czekam na kolejna etykiete, w stylu: "Krolowa Matka pracuje", czy cóś :)

      Usuń
    3. Przesiadywanie przed telewizorem równa sie w moim wypadku dzierganiu laleczek i innych inszosci (np. pieczeniu, bo mamy aneks kuchenny i moge skorzystać z TV), w ogóle nie tworzę w innych warunkach :D. I wolałabym jeszcze nie sprawdzać, do jakiego stopnia ogarnę... Trzymajcie kciuki, żebym nie musiala ogarniac jeszcze przez dwa lata!!! Potem (jesli blog jeszcze bedzie istniał) możecie liczyc na nową etykietę bez dopisku "Królowa Matka, zaciskając zęby z nienawiścią, pracuje" :DDD.

      Usuń
  8. Tu AATK (anonimowa autorka...itd)
    Zżera mnie ciekawość cóż to za znienawidzona praca...
    Obstawiam jakąś placówkę oświatową- nic gorszego nie mogę wymyslić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bingo :)). Szkoła, mam nadzieję, ciągle podstawowa (bo jak mnie do gimnazjum dadzą, to, jej Bohu, idę na rentę!!!). Kiedyś to bardzo lubilam...

      Usuń
  9. Skoro tak dobrze mi idzie(choć nic a nic nie zdziwiła mnie celność mojego strzału)brnijmy dalej- mam dwa typy:
    1. języki (z ojczystym na czele)
    2.plastyka- bo rysuneczki zdradzają nie tylko talent ale i wprawę, i pewną w tym kierunku edukację, czy się mylę? :)
    aatk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Język angielski :). Dziękuję za ocenę rysuneczków, ale tu jestem samorodna, nigdy nie wzięłam nawet jednej lekcji rysunku/malarstwa, oczywiscie pomijając lekcje plastyki w szkole, ale tam nie uczono, tylko kazano rysować, przynajmniej mnie...

      Usuń
  10. uwielbiam Wasze rodzinne dialogi :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :DD A gdybym jeszcze nadążała z opisywaniem!!! Dziś przegapilam z pięc takich, które sie nadawaly do uwiecznienia, ale niestety, nie zawsze mam coś do pisania (no i mozliwość, by zapisać) pod ręką, a pamięć wszystkiego nie ogarnia (już! co bedzie, jak się najmlodsze odezwą!!!).

      Usuń