wtorek, 8 maja 2012

Instrukcja obsługi.

Wczoraj:

Matka Królowej Matki (do Potomków Starszych, zachęcająco) - Chłopcy chcecie może zjeść taki budyń?
Potomki Starsze (zero odzewu, gdyż, zajęte zabawą na balkonie, szczęśliwie nie usłyszały).
Królowa Matka (machając rozpaczliwie rękami, robiąc wielkie oczy, rzucając w popłochu spojrzenie w kierunku rzeczonego balkonu) - NIE!!! Mamo, nie!!!
Matka Królowej Matki (zamiera w miejscu, niepewnie) - Dlaczego nie...?
Królowa Matka (wyrzucając z siebie słowa w tempie karabinu maszynowego) - Nigdy nie używaj przy nich słowa "budyń", słowo "budyń" jest całkowicie zakazane, to jest stuprocentowa gwarancja, że oni tego do ust nie wezmą, spytaj ich, czy nie chcieliby takiej "Pauli", tylko białej, bez łat!!!
Matka Królowej Matki - Chłopcy, chcielibyście spróbować taką "Paulę", ale białą, bez łat?
Potomki Starsze (entuzjastycznie) - Nooo, peeewnieee!

Dziś:

Królowa Matka (zbiera się do sklepu).
Potomek Starszy - A, mamo, czy mogłabyś kupić jeszcze taką białą "Paulę"?

He, he, he. Ma się obcykaną instrukcję obsługi kochanych Maleństw :D!

23 komentarze:

  1. Sprytne!
    Od razu mi się przypomniało, jak synek znajomej odmawiał jedzenia kaszy, aż mu powiedziała, że to są "takie małe ziemniaczki" - od razu polubił :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mówię o ryżu "taki mały makaronik", Potomek Mlodszy, makaronożerca, pochlania wtedy ryż "jak napiety" :D.

      Usuń
  2. Z moim synem tego typu numery nie przechodzą, bo liczy się wygląd. Popatrzy i stwierdza, że nie lubi. Chociaż nawet nie powącha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale może budyn by mu się spodobał, łatwo go ładnie podać ;). A patrzy i twierdzi, że nie lubi u mnie głównie Potomek Młodszy, chociaż i Starszemu się zdarza...

      Usuń
  3. o jaaaaaaaaaa...... zjadło mi cały komentarz :( :( a opisywałam, jak u nas wygląda codzienny przemyt :) :) :) zapraszam na mojego bloga ksiązkowego i candy! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. He he dobrze, że nie tylko ja tak robię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam taką koncepcję, że WSZYSCY to robią ;D...

      Usuń
  5. to ja poprosze ta Paule bez łat :)
    Dziękuję :)
    Muszę zapamiętywać takie numery, przydadzą się na przyszłość :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, jestem dziwnie spokojna, że dorobisz się wlasnych sposobów. Licznych :))).

      Usuń
  6. Ciekawe czemu budyń tak źle im się kojarzy ... wiesz coś o tym ? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem. Serio. Mają to napadowo - raz jest super, a po chwili - w życiu do ust nie wezmą. Kisiel tak zaliczyliśmy, budyń, buraczki tarte, ziemniaki, oliwki... dłuuuugo tak można wymieniać. I czasem mija, chociaż nigdy nie wiadomo, kiedy, a czasem nie...

      Usuń
  7. :D taa, moja córka woli "zielone witaminki w zupce" od "natki" :D jakoś ją odrzuca na tą nazwę ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. O co chodzi z Paulą? Może być też inne żeńskie imię? PODSTęp to PODSTawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie może. Bo Paula to jest krowa na maksa jakaśtam - to z reklamy budyniu w łaty, który Potomki łaskawie spożywają :). A nawet lubią. Każdy przełkną, jeśli jest Paulą, oczywiscie ;D.

      Usuń
  9. AAAAAA! Niemianie od lat telewizora zaowocowało w końcu katastrofą - nieznaniem Pauli :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Och, a jak Potomki przeczytaja na blogu jak ich oszukiwalas? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eeee, faceci nie czytuja, co piszą ich kobiety ;D...

      Usuń
  11. Jakie to sprytne, no proszę! ;-)
    Pamiętam, jak byłam mała, to mam próbowała we mnie wmuszać szpinak. I jakkolwiek go nazywała, ja NIGDY nie dałam się skusić - bo zawsze była to zielona papka, która niezmiennie kojarzyła mi się z ... wymiotowaniem... ;-)
    ciekawe jakbyś nazwała taki szpinaczek? ;-P
    Co najlepsze - dziś UWIELBIAM szpinak! ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ŻYCIU nie częstowalabym dzieci takim szpinakiem :). Też mi się kojarzy :))). I nienawidzę szpinaku gotowanego - nie smaku, ale od zapachu mam madłości. jadam szpinak na surowo. Potomek Starszy bardzo lubi zielsko, Potomka Młodszego moglabym nakarmić wyłącznie w hipnozie ...

      Usuń
  12. A ja na szybko tylko tyle- od dziś występuję jako amaranta :) to ja, AATK
    Postuluję- pochwal się co tam masz na warsztacie szydelkowym. I dotychczasowe dokonania też,pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, to sobie zanotuje w dziurawej pamięci :))).

      Pochwale się, pochwalę, chociaż teraz na pierwszą linię frontu wysuwa się haft krzyzykowy akurat. Na chwilkę :).

      Usuń
  13. :)) ja zrobiłam coś odwrotnego;) powiedziałam kiedyś mojemu bratu, że drobiowe żołądki to uszy krowie;) zabijcie nie pamiętam dlaczego ale on tego do dzisiaj nie tknie, a wcześniej lubił;) ma 23 lata więc chyba się zorientował, że ściemniałam??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówiąc między nami, krowie uszy brzmią tak samo apetycznie jak drobiowe żoładki ;)))...

      Usuń