Wczoraj:
Matka Królowej Matki (do Potomków Starszych, zachęcająco) - Chłopcy chcecie może zjeść taki budyń?
Potomki Starsze (zero odzewu, gdyż, zajęte zabawą na balkonie, szczęśliwie nie usłyszały).
Królowa Matka (machając rozpaczliwie rękami, robiąc wielkie oczy, rzucając w popłochu spojrzenie w kierunku rzeczonego balkonu) - NIE!!! Mamo, nie!!!
Matka Królowej Matki (zamiera w miejscu, niepewnie) - Dlaczego nie...?
Królowa Matka (wyrzucając z siebie słowa w tempie karabinu maszynowego) - Nigdy nie używaj przy nich słowa "budyń", słowo "budyń" jest całkowicie zakazane, to jest stuprocentowa gwarancja, że oni tego do ust nie wezmą, spytaj ich, czy nie chcieliby takiej "Pauli", tylko białej, bez łat!!!
Matka Królowej Matki - Chłopcy, chcielibyście spróbować taką "Paulę", ale białą, bez łat?
Potomki Starsze (entuzjastycznie) - Nooo, peeewnieee!
Dziś:
Królowa Matka (zbiera się do sklepu).
Potomek Starszy - A, mamo, czy mogłabyś kupić jeszcze taką białą "Paulę"?
He, he, he. Ma się obcykaną instrukcję obsługi kochanych Maleństw :D!
Sprytne!
OdpowiedzUsuńOd razu mi się przypomniało, jak synek znajomej odmawiał jedzenia kaszy, aż mu powiedziała, że to są "takie małe ziemniaczki" - od razu polubił :)
Ja mówię o ryżu "taki mały makaronik", Potomek Mlodszy, makaronożerca, pochlania wtedy ryż "jak napiety" :D.
UsuńZ moim synem tego typu numery nie przechodzą, bo liczy się wygląd. Popatrzy i stwierdza, że nie lubi. Chociaż nawet nie powącha.
OdpowiedzUsuńAle może budyn by mu się spodobał, łatwo go ładnie podać ;). A patrzy i twierdzi, że nie lubi u mnie głównie Potomek Młodszy, chociaż i Starszemu się zdarza...
Usuńo jaaaaaaaaaa...... zjadło mi cały komentarz :( :( a opisywałam, jak u nas wygląda codzienny przemyt :) :) :) zapraszam na mojego bloga ksiązkowego i candy! :)
OdpowiedzUsuńHe he dobrze, że nie tylko ja tak robię :)
OdpowiedzUsuńMam taką koncepcję, że WSZYSCY to robią ;D...
Usuńto ja poprosze ta Paule bez łat :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Muszę zapamiętywać takie numery, przydadzą się na przyszłość :P
O, jestem dziwnie spokojna, że dorobisz się wlasnych sposobów. Licznych :))).
UsuńCiekawe czemu budyń tak źle im się kojarzy ... wiesz coś o tym ? ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem. Serio. Mają to napadowo - raz jest super, a po chwili - w życiu do ust nie wezmą. Kisiel tak zaliczyliśmy, budyń, buraczki tarte, ziemniaki, oliwki... dłuuuugo tak można wymieniać. I czasem mija, chociaż nigdy nie wiadomo, kiedy, a czasem nie...
Usuń:D taa, moja córka woli "zielone witaminki w zupce" od "natki" :D jakoś ją odrzuca na tą nazwę ;)
OdpowiedzUsuńO co chodzi z Paulą? Może być też inne żeńskie imię? PODSTęp to PODSTawa.
OdpowiedzUsuńNie może. Bo Paula to jest krowa na maksa jakaśtam - to z reklamy budyniu w łaty, który Potomki łaskawie spożywają :). A nawet lubią. Każdy przełkną, jeśli jest Paulą, oczywiscie ;D.
UsuńAAAAAA! Niemianie od lat telewizora zaowocowało w końcu katastrofą - nieznaniem Pauli :(
OdpowiedzUsuńOch, a jak Potomki przeczytaja na blogu jak ich oszukiwalas? ;)
OdpowiedzUsuńEeee, faceci nie czytuja, co piszą ich kobiety ;D...
UsuńJakie to sprytne, no proszę! ;-)
OdpowiedzUsuńPamiętam, jak byłam mała, to mam próbowała we mnie wmuszać szpinak. I jakkolwiek go nazywała, ja NIGDY nie dałam się skusić - bo zawsze była to zielona papka, która niezmiennie kojarzyła mi się z ... wymiotowaniem... ;-)
ciekawe jakbyś nazwała taki szpinaczek? ;-P
Co najlepsze - dziś UWIELBIAM szpinak! ;-)
W ŻYCIU nie częstowalabym dzieci takim szpinakiem :). Też mi się kojarzy :))). I nienawidzę szpinaku gotowanego - nie smaku, ale od zapachu mam madłości. jadam szpinak na surowo. Potomek Starszy bardzo lubi zielsko, Potomka Młodszego moglabym nakarmić wyłącznie w hipnozie ...
UsuńA ja na szybko tylko tyle- od dziś występuję jako amaranta :) to ja, AATK
OdpowiedzUsuńPostuluję- pochwal się co tam masz na warsztacie szydelkowym. I dotychczasowe dokonania też,pozdrawiam!
A, to sobie zanotuje w dziurawej pamięci :))).
UsuńPochwale się, pochwalę, chociaż teraz na pierwszą linię frontu wysuwa się haft krzyzykowy akurat. Na chwilkę :).
:)) ja zrobiłam coś odwrotnego;) powiedziałam kiedyś mojemu bratu, że drobiowe żołądki to uszy krowie;) zabijcie nie pamiętam dlaczego ale on tego do dzisiaj nie tknie, a wcześniej lubił;) ma 23 lata więc chyba się zorientował, że ściemniałam??
OdpowiedzUsuńMówiąc między nami, krowie uszy brzmią tak samo apetycznie jak drobiowe żoładki ;)))...
Usuń