Potomek Starszy (tradycyjnie, jak co dzień, i - też tradycyjnie - bez związku kompletnie z niczym) - Mamo, powiedz mi, że mnie kochasz!
Królowa Matka (zajęta czymś, co wymaga jakiegoś tam skupienia, w rodzaju obierania jabłka i krojenia go w ósemki, przygotowywania sobie dziennego przydziału leków albo smarowania wszystkich kropek Pompona Starszego Pudrodermem; nieuważnie) - Kocham cię, synu.
Potomek Starszy (krzepiąco) - Bardzo dobrze! A teraz to samo z uczuciem!
... Królowa Matka podpowiada, że to na sto procent reżyseria :)!
Tego samego dnia wieczorem:
Królowa Matka (znów zajęta, przebóg, co z nią, wciąż tylko zajęta i zajęta!; stoi przy zlewie i zmywa, wyciera, albo cośtam).
Pompon Młodszy (ciągnąc ją za nogawkę) - Mama...
Królowa Matka (znów nieuważnie, o, rany, co by tak na nią ci wszyscy spece od pisania podręczników o wychowaniu dzieci powiedzieli!) - Hmmm?...
Pompon Młodszy (z naciskiem) - Mama.
Królowa Matka (nie odrywając wzroku od tego, co robi) - No, co?
Pompon Młodszy (z większym naciskiem) - Mama!
Królowa Matka - No, co? Czego chcesz, synek?
Pompon Młodszy (czule) - Jesteś śłodka!
Gdyby ktoś chciał wiedzieć, czy to pomaga chociaż trochę nawet na samopoczucie takie jak to nie tylko czułym mamusiom, jakże trafnie i wdzięcznie portretowanych w reklamach i na zdjęciach w gazetkach o małych dzieciach, ale także wrednym, wyrodnym i oschłym emocjonalnie Wielodzietnym Patologiom w rodzaju Królowej Matki, donosi ona uprzejmie, że i owszem, pomaga.
O, i to jeszcze:
To też pomaga :).
Wszystkim Drogim Czytelnikom, dzięki którym blog Królowej Matki zaliczył tę niewyobrażalną dla niej liczbę wejść Królowa Matka bardzo dziękuje i poleca się na przyszłość (o ile jakaś będzie, że tak optymistycznie i bardzo w nastroju, w którym ostatnio się nurza, napomknie).
PS.
To nie powinien być PS, tylko początek tego wpisu, ale jakoś się temat Królowej Matce nie komponował z reżyserskimi zapędami Potomka Starszego...
I Królowa Matka wie, że to nie jest wiele.
Że można - a jak nie można, to i tak się powinno próbować - zrobić o wiele więcej.
Ale oprócz tego "o wiele więcej" można zrobić także to:
Друзі України! Ми з вами! Будьте Непереможний!
Wiesz co?
OdpowiedzUsuńOd wczoraj zaglądam na różne blogi...
I Ty dziś chyba PIERWSZA wspomniałaś o tym, co się dzieje na Ukrainie...
Ja wiem, setki ludzi giną w Syrii...Ja wiem, Ukraińcy są 'be', bo Wołyń...
Ale jak wczoraj siedziałam przed telewizorem i patrzyłam na to, co się dzieje TUŻ za naszą granicą...
Brakło słów na takie zło.
Więc dziękuję, że o tym wspomniałaś.
Na innych blogach tylko jakieś pierdy o szminkach, zupkach, kupkach czy w stylu "ja go kocham a on mnie nie".
A to są naprawdę pierdoły.
Zapalę.
Pozdrawiam gorąco.
Wcale nie byłam pewna, czy powinnam, bo to nie jest jednak blog... ja nie wiem, społeczny, polityczny. I bardzo rzadko odnosze się w nim do bieżących wydarzeń. I unikam wyrażania opinii politycznych na przykład jak mogę.
UsuńAle tak bardzo dopingowalam Ukrainie w ich drodze do demokracji. Nadal dopinguję, chociaż juz widze, że bedzie to droga trudniejsza, niż optymistycznie zakładałam. I nie mogę patrzeć na to, co się dzieje na Majdanie. Zupełnie nie mogę tego pojąć. A czuję się bezradna jak nigdy.
Więc co tam. Blog może i jest smieciowy, mamusiowo-książkowo-obyleczym, poważne tematy mu nie przystoją, a gest może wydać się kompletnie pusty, ale zapalę dziś tę świecę.
Ale pierwsza (ani jedyna, oczywiscie poza blogami politycznymi) nie byłam, zdjęcie i informację o akcji wzięłam stą:
Usuńhttp://truscaveczka.blogspot.com/2014/02/blog-post.html
Ja od dwóch dni mam dojmujące uczucie nieadekwatności. Bo jakże to tak po prostu żyć i zajmować się swoimi sprawami, gdy dzieje się coś takiego? Wiem zarazem, że to uczucie jest niezwykle nieadekwatne, skoro w zasadzie codziennie gdzieś dzieje się coś takiego. Tyle że dalej od nas.
OdpowiedzUsuńDlatego gratuluję 300.000 odsłon oraz najnowszych pomponich występów. I idę zagrać z dziećmi w chińczyka. Oraz obmyślać jak podpiąć firanki, żeby o 20.00 nie zajęły się od świecy.
Ja mniej więcej to samo.
UsuńMinus firanki, bo ja mam rolety :). Więc ich po prostu dzis nie opuszczę.
Gratuluję odsłon! Piękna liczba :)
OdpowiedzUsuńKatarina cóż - "pierdy o szminkach, zupkach, kupkach czy w stylu "ja go kocham a on mnie nie" to normalna część naszego życia o której mimo wszystko nie zapominamy i zapominać nie powinniśmy - trzeba ją godzić z życzliwością do Ukrainy, przerażeniem ich sytuacją i tą bezczelnością tamtejszej władzy.
Akcja ze świeczkami to ładny gest zjednoczenia.
Mam nadzieję, że pomoc której najbardziej potrzebują (materialna i nie tylko) popłynie do nich z wielu stron.
Mam również nadzieję, że z tygodnia na tydzień, miesiąca na miesiąc będzie tam lepiej, normalniej, uczciwiej (z całą świadomością, że to nie tak proste, jak powyższe pobożne życzenia, ale i one nie zaszkodzą).
W temacie bloga o wszystkim - czy Królowa ostatnio miała jakąś ciekawą lekturę w dłoniach (pewnie ciężko o czas na nią, kiedy panowała zaraza)?
Ja właśnie zamknęłam "za kogo Ty się uważasz" A. Munro i idę rozliczyć się z książką :)
Liczba odsłon dla tuzów internetu pewnie żadna, ale mnie zdumiewa :)...
UsuńCo do książek - Królowa Matka czyta ostatnio wyłącznie kryminały, skończyła doskonały, a teraz czyta taki, w którym główni bohaterowi ją wkurzają :). Ale na rzeczy albo ambitne, albo takie nadające sie do analiz nie mam ostatnio siły...
Królowo-jesteś wielka ! Mówię Ci to ja,babka :)) .Jesteś najfantastyczniejszą "patologią"jaką "znam" :)) .Czytam Cię i czytam,mimo,że czas "zupek,kupek i dupek" dawno mam za sobą " i chylę czoła ( smiejąc się do rozpuku) .Dawno się nosiłam zamiarem skomplementowania Cię,ale jakoś tak.....
OdpowiedzUsuńNigdy więcej proszę się nie powstrzymywac od komplementowania ;D!
UsuńDziękuję bardzo :).
tak, dobre myśli dla Ukrainy, chociaż tyle...
OdpowiedzUsuńzawsze z wielką radością wchodzę na Twojego bloga, i mam nadzieję, że tak pozostanie :)
O, a ja cię tak dawno nie widziałam!
Usuńpostaram się częściej coś skrobnąć :)
Usuńgratulacje!
i z Ukrainą jakby trochę lepiej..
Blog to tylko mały wycinek z życia... Tak jak napisałaś - w każdej minucie dzieje się gdzieś w świecie coś złego... Dzieją się różne rzeczy w naszym życiu, o których raz nie ma się ochoty ani siły pisać, a innym razem chce się dać upust myślom i tu.
OdpowiedzUsuńRozmowa "reżyserska" z Potomkiem Starszym" swietna:)
Tak, właśnie tak jest...
Usuń...powinnam jakoś weselej, ale wczoraj dowiedzieliśmy się, że na Majdanie zginęli ojcowie naszych dwóch studentek z Ukrainy. Zapalę dwie świeczki.
OdpowiedzUsuńNie, wcale nie. Nie masz obowiązku być tu zawsze wesoła. Świat wokół przecież nie zawsze jest...
UsuńŚwiat dąży do równowagi. Skoro jest smutek i zagubienie, to musi być też radość i marzenia o przyszłości.
OdpowiedzUsuńUściskuję z obietnicą uważnego obejrzenia reżyserskiego debiutu Potomka Starszego;))
PS. Gratulacje statystyczne!:)