Na początku dopadło Potomka Młodszego. Dosłownie na początku, w weekend poprzedzający ferie. Wrócił ze szkoły pełen planów na nadchodzące wolne dni, po czym wieczorkiem plany się rypły, Dziecię zamiast u Mamusi Tatusia (która planów miała jeszcze więcej niż oba Potomki razem wzięte) wylądował u lekarza, a potem został uziemiony we własnym domu, w ciepełku, z zaleceniem nie przegrzewania się, nie wychładzania się, i z dużą ilością płynów pod ręką.
Królowa Matka zaś zostala uszczęśliwiona informacją, że na tym jednym to sie nie skończy, o, nie.
Dni mijały, ferie osiągnęły półmetek, Potomek Młodszy czuł się wyraźnie lepiej i gdy Królowa Matka już, już zaczynała się cieszyć, że jednak, wbrew apokaliptycznym wizjom lekarzy oraz wszystkich jej znajomych skończy się na tym jednym, Zaraza dopadla Potomka Starszego.
Ale jak!!!
O ile Potomek Młodszy został łaskawie potraktowany przez Zarazę, Potomek Starszy wyglądał po-twor-nie. Wyglądał tak, że właściwie Królowa Matka, unikająca, jak wiadomo, publikowania zdjęć swoich Potomków na blogu (a przynajmniej takich zdjęć, które umożliwialyby identyfikację) moglaby Potomka Starszego spokojnie okazać światu. Widać go pod objawami Zarazy i tak nie było.
Mając dwie zaatakowane jednostki Królowa Matka zaczęła oglądać uważniej niż zwykle Pompony i, tak! Doczekała się! Wczoraj padły Ostatnie Przyczółki Domu w Dziczy, przy czym Przyczółek zwany na potrzeby tego bloga Pomponem Starszym padł wyjątkowo spektakularnie, Najstarszy Braciszek mógłby mu, że tak Królowa Matka użyje błysku poetyckiej metafory, te zarażone buciki pucować, i zrbiło się ogólnie wesolutko i przyjemnie, a Królowa Matka caluśkie ferie zamiast tego
miała to
i nadal będzie tak miała.
Ojoj! Wyrazy współczucia... Mam nadzieję, że Królowa Matka wraz z Panem Małżonkiem zarazę w dzieciństwie przechodzili...
OdpowiedzUsuńNie. I teraz sobie czekamy, co będzie dalej :)...
UsuńW takim razie kciuki za Wasz opór Zarazie... trzymajcie się zdrowo!
UsuńWspółczuje bardzo. Niech dzieci szybko do zdrowia wrócą. I żeby Was to ominęło.
OdpowiedzUsuńSerdecznie współczuję <3 Sama pamiętam swoją Zarazę ... I swoje święte oburzenie, kiedy brat mój rodzony zamiast cierpieć jak ja, miał jedynie parę kropek na głowie i kończynach...
OdpowiedzUsuńOo ja pamiętam, że też zarazę przechodziłam w ferie, swoją własną zarazę, a miałam już ze 13 lat. Na pocieszenie mogę jedynie powiedzieć, że mój Rodziciel nie przechodził zarazy, a mimo to nie przejął jej ode mnie, więc Królowa Matka wraz z Małżonkiem mają szansę przeżycia:)
OdpowiedzUsuńna Dolnym Śląsku ferie dopiero ruszają. wpadajcie się kurować ;)
OdpowiedzUsuńNa mnie od dziecięcia nie przeszło.Może i Wam się uda. Zdrowia dworowi życzę i nie drapać, nie drapać !
OdpowiedzUsuńOj szczerze współczuję :(. Ale fakt faktem (jak wcześniej zostało już zauważnone) pozostaje się cieszyć, że przynajmniej dziatwa jedną chorobę ma już odhaczoną. I to w ilościach hurtowych, a nie pojedynczo. Oby Was zaraza ominęła... i koty! Zdróweczka życzę! W hurtowych ilościach!!!
OdpowiedzUsuńHaha, przeszlim to trzy lata temu :):):)
OdpowiedzUsuńNawet obrazek pasuje :)
A teraz dopadła nas bardzo lubiana przez rodziców zaraza. Nic, tylko gorączka. Taka, co się daje zbijać lecz czyni dzieci cichymi i spokojnymi. I sennymi :)
Na ferie, lepszym byłby okrzyk: "O, SPA!", niż ten który Ty pewnikiem wydałaś. My już zapomnieliśmy, choć nos Młodszego czasem przypomina. Ale to taki podkreślający przystojność dziobek, więc :-)
OdpowiedzUsuńJakie to Matki mają niespożyte możliwości i siły, ileż to przetrzymają. Zdrówka życzę i cierpliwości.
OdpowiedzUsuńCo za spektakularny estetycznie event! A może to jakoś twórczo wykorzystacie? Możecie np. nakręcić niskobudżetowy, offowy horror w stylu w stylu hiszpańskich produkcji tego gatunku ostatniej dekady... Sorki, zboczenie zawodowe ciociuni;) PS. Tylko przypomnę, że były to bardzo dochodowe produkcje!
OdpowiedzUsuńSpokojnej niedzieli Wam życzę...
Ha, ja wciąż pamiętam jak jakieś... 16 lat temu już zaraza do mojego domu się wdarła, dzieciaczki moje poraziła (jakby tak Twój obrazek podzielić na pół to każda połowa obrazowałaby moje potomki w tamtym czasie), a jak już oba były w miarę przejrzyste, czepiuła się mnie. I tak w wieku 26 lat stara baba nabawiła się ospy. Co lepsze, zaraziła się tez moja mama a dzieciaczków babcia, w wieku wtedy pod pięćdziesiątkę. Lekarz tylko rozłożył ręce - przecież to dziecięca choroba :-)
OdpowiedzUsuńA to ma taką piękną łacińską nazwę... Wiem, że nie jest to pocieszające, ale u nas ferie też w tym stanie, choć tylko w dwu wersjach (szczęśliwie starsza siostra odchorowała kiedyś, gdy była jedynaczką).
OdpowiedzUsuńŻyczę Wam szybkiego powrotu do zdrowia. Zaraz wszędzie, u nas też już była, byle do wiosny! Królowo Matko nie daj się!
OdpowiedzUsuńSiostro, a może Ty przszłaś Zarazę, w czasie kiedy ja przechodziłam? Ja jak Potomek Starszy a Ty jak Młodszy, i dlatego nawet o tym nie wiesz (nie ma co opierać się w 100% na wspomnieniach i spostrzeżeniach Królowej Babci, oryginalna to kobieta i lubi mieszać w rzeczywistości).
OdpowiedzUsuńLekarka powiedziała, ze mozna tego nie zauważyc u dziecka, które lagodnie przechodzi ospę, to może być doslownie jeden pryszczyk i stan podgoraczkowy... więc niewykluczone, ze tak :).
Usuń