Pięćdziesiąt rzeczy wybrała (jakie wybrała, gdzie wybrała! Na gorąco pisała! A Pompony działały w najbliższej okolicy i dostarczały) Królowa Matka tak więcej na czuja, metodą "napiszmy pierwsze (pięćdziesiąt), które nam do głowy wpadnie, bo jak z góry się nie ograniczymy, to posty o wybitnych powieściach pani KM to będzie mały pikuś i krótka notatka w porównaniu z TYM".
Zaczynając od początku dnia, chronologicznie, łagodna i pełna zrozumienia współpraca dowolnie wybranego Pompona z TAKĄ RODZINĄ jest czymś niemożliwym, ponieważ:
1. Królowa Matka założyła Dziecięciu niewłaściwe skarpetki. Te, które założyła to skarpetki Drugiego Pompona. Albo skarpetki do spania. Albo skarpetki, które się już znudziły. Albo są za małe. Albo za duże. Albo...
2. Braciszek na niego popatrzył.
3. Braciszek na niego nie popatrzył.
4. Braciszek mu odpowiedział.
5. Braciszek mu nie odpowiedział.
6. Królowa Matka włożyła mu nieodpowiednie rajstopki, nie te czerwone w groszki, w których on wyglada jak biedroneczka, czy ona nie wie, że on nie chce już wyglądać jak biedroneczka?! Czy ona nie wie, że wyglądanie jak biedroneczka jest passe i teraz rządzą rajstopki w ogniste paski?!
7. Nie chce sam schodzić po schodach, tylko życzy sobie być zniesionym na rękach, ponieważ jest malutkim dzidziusiem.
8. Nie życzy sobie być znoszonym na rękach po schodach, chce schodzić po schodach sam, ponieważ jest całkiem dużym chłopcem.
9. I tak na zmianę. Czasem w połowie schodów.
10. Wyraźnie mówi, że "ciem twiateko!", a wszyscy (na pewno złośliwie) udają (na pewno udają), że nie rozumieją, o co chodzi.
11. Natychmiast po przebudzeniu chce jechać do Babci.
12. Natychmiast chce wysiąść z samochodu, ponieważ nie życzy sobie jechać do Babci.
13. Chce sam: wsiadać do samochodu, wysiadać z samochodu, zapinać pasy, odpinać pasy, może być w podczas jazdy, otwierać okno, oraz blokować drzwi pojazdu od wewnątrz.
14. Mamusia go uszczypnęła (nie, nie powie kiedy, w jakich okolicznościach też nie powie), i to nie było fajne.
15. Nie wolno mu szczypać Braciszka, chociaż to jest fajne.
16. Królowa Matka upiera się nieracjonalnie, żeby siadał na nocnik, chociaż on, cytat, "jubi mieć mokjo piejuchie", koniec cytatu.
17. Tatuś skręcił nie w to prawo, w które powinien.
18. Nie będzie chodził na dwóch nogach, tylko na jednej, bo na tej drugiej nie ma skarpetki, którą gdzieś zgubił, zupełnie nie wiadomo gdzie i jakim sposobem.
19. Nie wolno mu włożyć szydełka w oko kotu.
20. Ani Braciszkowi.
21. Ani sobie.
22. W ogóle nie wolno mu brać do ręki mamusinego szydełka.
23. Natychmiast chce czerwoną kredkę, ale nie tę, którą dała mu Mamusia, tę inną czerwoną kredkę.
24. Jest głodny, ale nie umie powiedzieć "głodny".
25. Nie wolno mu wchodzić w górę i w dół, w górę i w dół, w górę i w dół... i tak dalej, samemu po schodach.
26. Kot nie życzy sobie być podnoszonym za pomocą chwytu za głowę.
27. Kot sobie poszedł.
28. Komórka Mamusi jest zablokowana.
29. Laptop Mamusi ma hasło.
30. Laptopa Tatusia w ogóle nie wolno dotykać (nawet Mamusi, co jest zrozumiałe, ale żeby Pomponom?!), a gdyby nawet się udało, on też ma hasło.
34. Nie wolno mu stać na krzesełku obok włączonego piecyka i patrzeć z bliska, jak Pan Małżonek przyrządza popcorn.
35. Tak pięknie skoczył z kanapy, a Królowa Matka nie patrzyła.
36. Tak pięknie skoczył z kanapy, a Królowa Matka patrzyła i nie wybuchnęła zachwytem.
37. Lubi jajecznicę, ale tej nie zje. Inną lubi.
38. Lubi naleśniki, ale jutro.
39. Królowa Matka wyszła do toalety, bez pytania porzucając dzieci.
40. Mleko siknęło mu z kubeczka prosto w oko, w związku z czym już nie nadaje się do picia.
41. Chce grać sam w Skylandery, pić Tatusia colę i oglądać filmy po bajeczce na dobranoc, ponieważ jest już duży i może.
42. Nie wyniesie talerzyka do zlewu, nie sprzątnie zabawek, nie schowa plasteliny do pudełka i nie spełni żadnego z nierozsądnych wymagań swoich Rodziców, ponieważ jest taki malutki.
43. Puzzle do góry nogami ,wciskane nawet na siłę, nie pasują.
44. Piłeczka, którą dostał (no dobra, pożyczył od kota) pięć miesięcy temu, zginęła.
45. Ten but nie pasuje na tę nogę (albo odwrotnie).
46. Łyżeczka jest zepsuta, bo jogurt ciągle z niej spada.
47. Mleko jest "za cimne", co w Pomponim języku oznacza "za gorące", i do wypicia nadaje się wyłacznie pod warunkiem wrzucenia doń kostki lodu, którego to poglądu Rodzice uparcie nie chcą podzielać.
48. W ogóle wszystko jest za gorące. Albo za twarde. Albo za surowe. Oprócz frytek. Oraz coli. Oraz chipsów. Oraz tych wszystkich przepysznych, zdrowych, w-sam-raz-ciepłych i w-sam-raz-miękkich rzeczy, które Rodzice zachowują dla siebie.
49. Mówienie do Rodziców "ciem to!" nie działa w zdecydowanie zbyt licznych przypadkach.
50. Piżamka jest zimna i nie pasuje, a jej rękaw jest za długi, dosięga kciuków i łaskocze w ręce, co dyskwalifikuje rzecz jako piżamkę oraz w ogóle jako odzież.
51. ...
52. ...
.
.
.
492. ...
.
.
.
.
.
.
2775. ...
A jeśli któremukolwiek z Szan.Czyt. wydaje się, że Królowa Matka wybrała sobie jednego Pompona i pisze właśnie o nim, względnie, że zebrała trochę z jednego Pompona, trochę z drugiego, i dlatego jej się ta pięćdziesiątka tak łatwo i przyjemnie zebrała oznacza to jedynie...
... że żaden z Szan. Czyt. nigdy nie miał na składzie trzyletnich bliźniąt!
Przecież taka łyżeczka JEST zepsuta!!!
OdpowiedzUsuńMam sporo zepsutych łyżeczek w domu ;)...
Usuńmega podsumowanie jednego dnia z życia blizniaków :-)))))))))))))0
OdpowiedzUsuńSkąd. Wybrane fragmenty ;D.
UsuńBliźniąt nie mam, ale mam męża, dla którego wszystko jest za gorące. Taka ohydna, letniawa lura, którą on nazywa kawą, pół na pół z mlekiem z lodówki, też bywa za gorąca. I on do dziś wspomina - z takim dziwnym błyskiem w oku - że jak był dzieckiem, to mu kazali pić za gorące. A moja teściowa do dziś wspomina - z takim dziwnym błyskiem w oku - jak to dla niego wszystko było za gorące... Tak więc w jego imieniu, znaczy: czuję się w obowiązku zaapelować: nie dawaj dziecku za gorącego... ...
OdpowiedzUsuń(teraz możesz mnie walnąć)
Ja doskonale wiem, czemu coś jest za gorace :). Cos jest za gorace, bo kostki lodu są taaaakie super i taaaakie zakazane! Rzeczy, do ktorych ani rodzice, ani starsi bracia nigdy nie wkładali lodu (zupy np.) nie bywają za gorące :D...
UsuńHyhy, to ja też wiem, tak se tylko podmarudzam. Zresztą, może jeszcze za młode na taką inwencję, ale jeden mój kiedyś chciał wmieszać kostkę lodu do kotleta mielonego, jak mu był za gorący. Hyhy :-)
Usuńpunkt 17 jest po prostu wybitny i spowodował u mnie atak głośnego śmiechu, bardzo niewskazanego, bo przywołał moje Szkodniki z łóżek domagające się natychmiastowego wytłumaczenia co jest takie śmieszne, bo też chcą się pośmiać...
OdpowiedzUsuńswoją drogą pięknie się czyta (naprawdę talent masz!), ale cieszę się, że moje Szkodniki już starsze i bezpieluchowe ;)
Pal licho starsze, ale żeby juz się odpimpały od pieluch, to jest moje marzenie!!! Niestety, mam wrazenie, że na studniówkę tez pójda w pieluchach...
UsuńOj tam, oj tam. Się czepiasz;) Ciesz się, że w punkcie 2346 czy innym 3987 nie musisz pisać: bo mamusia nie dała pieniędzy, bo dała zbyt mało, bo nie dała w euro...
OdpowiedzUsuńSpokojnej nocy Wam życzę:)
Co się odwlecze, nieprawdaż :/...
UsuńTo jakiś paszkwil antyPomponowy :))
OdpowiedzUsuńPaszkwila Waćpani dotąd nie widziałaś :D!
UsuńA "twiateko" to co?
Usuń- światełko?
- wiaderko?
- kwiatek?
- inne niż wyżej wymienione coś?
Ciasteczko! (prawda?)
UsuńKlasyka!Ja mam 3,5-letnie,ale w wydaniu mieszanym.Potwierdzam wszystko co Krolowa napisala...
OdpowiedzUsuń(filozoficznie) Ach, płec tu nie ma nic do rzeczy...
UsuńJeden mój, dawno niewidziany już, znajomy, który lat temu dwadzieścia parę został, w związku z brakami sprzętowymi w małomiasteczkowych szpitalach, zaskoczony przy porodzie drugim, drobnym dzieckiem, pojawiającym się znienacka do kompletu, zamiast jednego, mocno dużego - przez kilka pierwszych lat podpisywał się w przyjacielskiej korespondencji jako "Permanentnie Utytłany Budyniem"
OdpowiedzUsuń:-)))
Bliźnięta to wyższa szkoła jazdy, szczególnie te, które nie mają czasu na przewijanie i nocnik, za to lubią mieć czasem mokre pieluchy:-))))
Zawsze, ZAWSZE, od dzieciństwa, uważałam, ze posiadanie bliźniąt to kara. Opinię, że "to niezwykle doświadczenie, dawane tylko niezwykłym kobietom", na które co i rusz natykam się na forach dla mam podwójnych i potrójnych uważałam (i uważam) za pocieszanie się, bo życie nam już dokopało, wiec jakoś pocieszać się trzeba.
UsuńTeraz mi tak, oczywiście, już nie wypada tak sądzić (zwłaszcza o tej karze ;)), ale czasem mi się to jednak, nieprawdaż, wyrywa...
Mnie się (jakżem nierozważna) niegdyś marzyły bliźnięta... Czyli - mówisz - dobrze, że nie jestem aż tak niezwykła :))))))?
OdpowiedzUsuń