Jeśli chodzi o Sylwestry, to Najlepsza Impreza Sylwestrowa W Świecie zdaniem Królowej Matki wygląda tak:
czy też może raczej wyglądałaby, gdyby Potomki nie przeszkadzały (ale Królowa Matka stara się ile sił, mimo Potomków), zaś do Noworocznych Postanowień ma stosunek następujący
odkąd skończyła osiemnaście lat (czyli od czasów, gdy podjęła i nawet, uwaga, zrealizowała postanowienie noworoczne, i może upojona tamtym sukcesem nie chce sobie psuć wrażeń).
W związku z powyższym Królowa Matka opanowała irracjonalną chęć, by wziąć udział w następującym wyzwaniu książkowym:
bo, jak policzyła, wymagałoby to przeczytania praktycznie jednej książki tygodniowo, w tym niektórych liczących ponad 500 stron na przykład, albo trylogii, a ona ma Dziateczki i Pracę Zawodową oraz (rzadko) Życie Osobiste, a ponadto Wyzwania wymagają (chyba? Królowa Matka nie wie, bo nigdy w żadnych nie brała udziału) przeczytania książek dotąd nie znanych, czyli wykluczają powtórki (w wypadku Królowej Matki, należy dodać, nie w wypadku tych, co łykają pięćdziesiąt książek rocznie bez popitki), a bez powtórek swego roku czytelniczego Królowa Matka wyobrazić sobie nie potrafi.
Za to przeglądając zaprzyjaźnione blogi oraz szeroko pojęty internet trafiła Królowa Matka na inne Wyzwanie, które zdecydowała się podjąć (i które natychmiast zmodyfikowała tak, że go rodzona mamusia nie pozna), a mianowicie
czy też może raczej wyglądałaby, gdyby Potomki nie przeszkadzały (ale Królowa Matka stara się ile sił, mimo Potomków), zaś do Noworocznych Postanowień ma stosunek następujący
odkąd skończyła osiemnaście lat (czyli od czasów, gdy podjęła i nawet, uwaga, zrealizowała postanowienie noworoczne, i może upojona tamtym sukcesem nie chce sobie psuć wrażeń).
W związku z powyższym Królowa Matka opanowała irracjonalną chęć, by wziąć udział w następującym wyzwaniu książkowym:
bo, jak policzyła, wymagałoby to przeczytania praktycznie jednej książki tygodniowo, w tym niektórych liczących ponad 500 stron na przykład, albo trylogii, a ona ma Dziateczki i Pracę Zawodową oraz (rzadko) Życie Osobiste, a ponadto Wyzwania wymagają (chyba? Królowa Matka nie wie, bo nigdy w żadnych nie brała udziału) przeczytania książek dotąd nie znanych, czyli wykluczają powtórki (w wypadku Królowej Matki, należy dodać, nie w wypadku tych, co łykają pięćdziesiąt książek rocznie bez popitki), a bez powtórek swego roku czytelniczego Królowa Matka wyobrazić sobie nie potrafi.
Za to przeglądając zaprzyjaźnione blogi oraz szeroko pojęty internet trafiła Królowa Matka na inne Wyzwanie, które zdecydowała się podjąć (i które natychmiast zmodyfikowała tak, że go rodzona mamusia nie pozna), a mianowicie
Wyzwanie pt. "Czyścimy Półki"
Wyzwanie polega na tym, że robimy przegląd własnych półek bibliotecznych, wybieramy z nich dwanaście pozycji, które tygodnie/miesiące/lata/a czasem i dziesięciolecia temu nabyliśmy (względnie dostaliśmy w prezencie, nierzadko na własne zamówienie, od kochającej Rodziny i/lub Przyjaciół), bo przecież "na pewno to przeczytacie, i to zaraz", gdyż ulubiony autor/ ulubiony temat/ fascynujące streszczenie/ taka świetna okładka/ tyle dobrego słyszeliście (niepotrzebne skreślić). Po czym przez kolejne dni i tygodnie, i miesiące te świetne książki naszych ukochanych autorów, w świetnych okładkach i z fascynującymi streszczeniami stoją sobie na półce i się kurzą, a niektóre stoją tak długo, że im okładki wyblakną, bowiem w międzyczasie nabywamy tuziny innych książek, albo mamy nastrój na przeczytanie czegoś innego, albo czekamy na Stosowną, Magiczną Chwilę, albo zapominamy, że coś kupiliśmy, gdyż postawiliśmy rzecz w drugim rzędzie na półce biblioteczki...
Więc teraz wyciągamy dwanaście pozycji z tych tylnych rzedów (albo i z przednich względnie z dna stosików przy łóżku, czemu nie, tak też można) i czytamy po jednej na miesiąc. W Wyzwaniu Oryginalnym stało, że następnie to, co przeczytaliśmy, recenzujemy, i ten właśnie kawałek Królowa Matka pozwoliła sobie zmodyfikować, bo nie jest przecież blogerką książkową i recenzuje tylko wtedy, gdy coś jej bardzo podejdzie lub też wręcz przeciwnie
(a właściwie nawet wtedy niekoniecznie, bo ostatnio nie była w stanie zrecenzować książki, która zrobiła na niej takie wrażenie, że nie mogła wydusić z siebie na jej temat ani słowa)
a tak w ogóle to nie recenzuje, tylko streszcza i spoileruje oraz produkuje strumienie świadomości :).
Skutek rycia na półkach i w stosikach Królowej Matki wygląda tak:
W kolejności od góry do dołu:
1) Thomas Berger "Artur Rex". Królowa Matka, która zaczęła przygodę z legendami arturiańskimi i lekturą towarzyszącą w dumnym wieku lat dziewięciu i kontynuuje ją po dziś dzień (wskutek czego Dan Brown niczym jej w "Kodzie Leonarda" nie zaskoczył, bo wszystkie jego twórcze koncepcje znała z innych dzieł, a niektóre sama wymyśliła) nabyła "Artura Rexa" drogą kupna z dziesięć lat temu, po czym postawiła go na półeczce w drugim rządku i na śmierć o nim zapomniała. Bardzo się zdziwiła, odkrywając go wczoraj przy okazji przygotowywania stosika, bardzo, i oto juz ma pierwszą korzyść z przystępowania do Wyzwań, a jak przeczyta to już w ogóle, ho, ho, ho.
2. Wasilij Aksionow "Wyspa Krym". Swego czasu przeleciała Królowa Matka jak wicher przez "Moskiewską sagę" i na fali uznania dla autora kupiła "Wyspę Krym", odstawiła na półkę na "za jakiś czas" i oto ten jakiś czas właśnie (po, ekhm, dwunastu latach) nadszedł.
3. Bernard Cornwell "Jeźdźcy z piekieł" - pierwsza część trylogii, Królowa Matka z zasady nie czytuje trylogii dopóki nie zdobędzie wszystkich tomów, bo szlag by ja trafił, gdyby się wciągnęła, po czym okazałoby się, że musi czekać na kolejny tom rok czy dwa. Trylogia została niedawno uzupełniona o tom trzeci, a zatem lekturę czas zacząć!
4. Elżbieta Cherezińska "Saga Sigrun". Pierwszą część "Północnej Drogi" Królowa Matka zaczynała ze trzy razy i za każdym razem coś jej przeszkadzało ją skończyć. Teraz, gdy po pierwsze dostała drugą część w światecznym prezencie, a po drugie, wybrała cząść pierwszą do Wyzwania, skończyć ja po prostu MUSI i nie ma przebacz.
5. Majgull Axelsson "Ta, którą nigdy nie byłam". Ci z Czytelników, którzy pamiętają wpis o prozie Majgull Axelsson pamiętają być może i to, że dojrzewanie do jej książek zabiera Królowej Matce dużo czasu. I wymaga stosownego klimatu emocjonalnego. W wypadku tej konkretnej książki będzie to już z pięć lat, więc Królowa Matka uznała, że dość tego. Przyjdzie lato, długie dni, słońce, kwiatki, kląskanie ptasząt, te rzeczy, weźmie się Królowa Matka za Axelsson. Wzdech.
6. Amy Tan "Klub radości i szczęścia". Najsłynniejsza książka Amy Tan, jedyna (poza najnowszą), której Królowa Matka nie czytała. Czas z tym skończyć!
7. Arturo Perez-Reverte "Batalista". Arturo Perez-Reverte to jeden z tych pisarzy, których jedną nieprzeczytaną książkę Królowa Matka trzyma na półce zupełnie świadomie, na czasy, gdy będzie koszmarnie i fatalnie, i nie będzie nic fajnego do czytania (ekhm). Co prawda czasy, gdy nie ma nic fajnego do poczytania jeszcze nie nadeszły, ale tak sobie Królowa Matka pomyślała - może one nigdy nie nadejdą? I Królowa Matka nigdy nie pozna "Batalisty"? Nie, do tego dopuścić nie można, "Batalista" na stosik!
8. Terry Pratchett "Wolni Ciut Ludzie". W kwestii "muszę mieć na półce choć jedną nieprzeczytaną książkę" Terry Pratchett należy do tej samej kategorii pisarzy, co Arturo Perez Reverte, ale że, po pierwsze, Królowa Matka ma w zapasie jeszcze trzy jego powieści, po drugie, "Wolnych Ciut Ludzi", dotąd nie do zdobycia, właśnie zdobyła, a po trzecie, zamierza przeczytać sobie smakowicie cały cykl o Tiffany, zdecydowała się na wybór własnie tej.
9. Matthew Pearl "Klub Dantego". Przykład powieści, ktora stoi u Królowej Matki tak długo, że grzbiet okładki jej wyblakł. Kupiona w czasach, gdy była wielkim przebojem. Teraz się sprawdzi, czy słusznie.
10. Kevin Hearne "Na psa urok". Rozwojowe. Królowa Matka dostała kiedyś w prezencie dwie pierwsze części, a jest ich - pięć? sześć? W każdym razie jeśli okaże się, że warto, Królowa Matka będzie musiała uczynić wyłom w swej decyzji "nie kupowania książek dopóki nie przeczyta wszystkiego, co ma, albo chociaż dużej części". I teraz nie wiadomo - miec nadzieję, ze warto, czy mieć nadzieję, że wręcz przeciwnie...
11. Jo Nesbo "Upiory". Przewrotnie, bo Królowa Matka czytała "Policję" (i siedem tomów innych opowieści z Harrym Hole) wskutek czego suspens jej się troszkę rypnie. No, ale skoro czytała "Policję" wypada sprawdzić, jak zaczęło się to, co się w "Policji"... rozwiązało.
12. Walter Moers "Miasto Śniących Książek" - jedna z tych książek, ktore Królowa Matka ucelowała przypadkiem na "o-rany-boskie-nie-było-mnie-stać-a-tutaj-chcą-za-to-dziewięć-złotych!!!" przecenie, szczęśliwa przytachała tomiszcze do domu, postawiła na półce i... sama już nie pamięta, co, ale po świecie krąży druga część dzieła, więc najwyższy czas zapoznać się z pierwszą.
Kolejność czytania będzie przypadkowa, styczeń ubarwi Królowa Matka lekturą "Batalisty".
W każdym razie plany czytelnicze na rok 2015 ma Królowa Matka PRAWIE sprecyzowane.
Na pewno przeczyta swoje dwa stosiki - powyższy i ten świąteczno-noworoczny.
Czy coś ponadto - zobaczy się.
Czy coś się zrecenzuje - też :).
Mi niestety nikt nie daje książek w prezencie :(
OdpowiedzUsuńMoja rodzina i przyjaciele zostali delikatnie, ale z naciskiem, przeszkoleni w tym względzie :).
UsuńBardzo zacny zestaw lektur :). Co do sposobu spędzania Sylwestra i postanowień noworocznych - pełna zgoda :). Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńNie ma lepszego! Sposobu spędzania Sylwestra, bo zestawów lektur to by się znalazło :).
UsuńEch, moich planów nie potrafię sprecyzować. Tzn. mam plan przeczytania książek z mojej prywatnej listy andaluzyjskiej oraz kryminałów nominowanych do Nagrody Wielkiego Kalibru, ale na tym moje możliwości się kończą. ;)
OdpowiedzUsuńWidziałam twoje plany! Ogłuszyły mnie, gdybym ja takie zrobila, to byłby plan na resztę zycia, i i tak bym nie zdążyła :).
UsuńNo to czekamy na recenzje :). Może też się skuszę na takie porządki ...
OdpowiedzUsuńPorządki to świetny pomysl, nie masz pojęcia, ile rzeczy (nie tylko książek :D) znalazlam!
UsuńA recenzji asekuracyjnie nie zapowiadalam :).
Alesh dlaczego KM nie chce popełniać streszczeń i strumieni świadomości? Ja się domagam i szwagier też się domaga, a jak KM nie wierzy, to jej tu naślę parę sztuk wpływowych blogerów ksionshkowych, żeby też się domagali!
OdpowiedzUsuńKrólowa Matka zakłada, ze nie bedzie miała (względnie - może nie mieć):
Usuńa) weny,
b) czasu,
c) materialu do przemyśleń,
d) niczego ciekawego do powiedzenia,
e) wszystkiego co powyżej naraz.
I wtedy nawet najazd Samych Najważniejszych Blogerów Ksionshkowych nie pomoże...
Królowa nie będzie taka skromna, ale ok, czasem może nie napisać. Ale czasem!
UsuńSą tylko 3 części poz.10, pamiętnika psa. Trzecia wyszła w ub. roku, gorsza, ale czytać się da, dwie pierwsze miłe i relaksujące, kryminały, bo i pies szkolony policyjnie, choć z privem pracuje. Tylko przy takim stosiku, to małe szanse, lepsze rzeczy tam masz.A jak pokochasz, to tylko jedna do kupienia. Czemu teraz prawie wszystkie książki są wielotomowe i grube. Dawniej bardzo by mnie to cieszyło, a jakoś przestało.
OdpowiedzUsuńA nie sześć? Biblionetka podaje sześć części Cyklu Żelaznego Druida, Wikipedia angielska nawet więcej, ale kilka jest w planach chyba... Początkowo rzeczywiscie myślalam, ze to trylogia, a teraz już sama nie wiem.
UsuńInna rzecz, że WOLAŁABYM, zeby to byla trylogia, wtedy pozostaloby ewentualne kupienie jednego tomu, nie czterech :).
Zdecydowanie sześć milych w lekturze tomów. Kryminał pod tym samym tytułem o którym wspomina Beem mnie znużyl.
UsuńTo seria, w dodatku nadal pisana. Poza powieściami jest jeszcze kilka nowelek i opowiadań, pewnie stąd obfitość pozycji na wiki. Nowelek nie trzeba znać, są bonusem. No i z tym cyklem im dalej tym lepiej :)
UsuńAle nie o Cyklu Druida pisałam, tylko poz.10 Twojej listy, Kevin Hearne, Na psa urok. Rzeczywiście na psa urok. Pewno Biblionetka wie, co pisze. To jest zgroza te dopisywane i dopisywane przez autorów tomy, jeszcze jak się człowiek wciągnie, to trzeba stosy na podłodze budować, tu cztery, na nich sześć , siódmy w zapowiedziach, a obok trzynaście innego cyklu. I fajnie i okropnie. Jeszcze jak się lubi papierową książkę.
UsuńBeem, "Na psa urok" Hearne'a jest częścią cyklu Żelaznego Druida. Jedną z istotnych postaci jest wilczarz irlandzki.
UsuńKryminal "Na psa urok" z psim narratorem popełnił Quinn Spencer. Tutaj występuje labrador.
Jak dla mnie zdecydowanie wygrywa druid z wilczarzem.
No właśnie, na okładce stoi "Kronika Żelaznego Druida" i przyznam, ze trochę zgłupiałam :).
UsuńAle i tak bym przeczytała, bo wiecie, wyzwanie :D.
Dziękuję za wyjaśnienie, Ando!
fajny pomysł :) u mnie cały czas stosik stoi na półce książek - czytam na bieżąco i dokładam kolejna pozycję :)
OdpowiedzUsuńJest to pomysł, ktory zamierzam regularnie wprowadzać w życie - o ile sprawdzi się tym razem, rzecz jasna :D.
UsuńOch, "Miasto Śniących Książek" Moersa! Jest to jedna z moich ulubionych książek, a autora wyjątkowo lubię za styl pisania. Już nie mogę się doczekać, aż przyjdzie na niego kolej :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie, slyszałam same zachwyty, kocham książki o książkach, sama nie wiem, czemu do tej pory nie przeczytałam... Dzięki Bogom Blogowym za wyzwania :)!
UsuńPewnie będę ja czytać w wakacje albo w tym miesiącu, gdy przypadają u nas ferie, ze względu na przyjemną ilość (potencjalnie) wolnego czssu.
Właśnie skończyłam czytać "Labirynt Śniących Książek", który teoretycznie jest drugą częścią "Miasta Śniących Książek". Konkretnie to zakończyłam lekturę rozgłośnym okrzykiem oburzenia. Jeżeli nie lubisz opowieści przerwanych w najbardziej ciekawym momencie, na których dokończenie musisz poczekać aż autor je napisze - to NIE CZYTAJ tej książki. Jest to dopiero wstęp do właściwego "Labiryntu" - autor w posłowiu przeprasza, bo naprawdę miał zamiar dostarczyć czytelnikom całą książkę, ale się nie wyrobił, tak więc "Labirynt" wyjdzie w dwóch tomach. Co nie byłoby niczym szczególnie dziwnym, gdyby nie to, że nigdzie nie jest napisane, że to pierwszy tom - ani na okładce, ani na "skrzydełkach", ani na końcu ostatniego rozdziału, nawet na stronach internetowych księgarni! Tylko w tym nieszczęsnym posłowiu. Nawet pani Michalak nie osiągnęła takich wyżyn dezinformacji!
UsuńAle żeby nie było - "Labirynt" czytało mi się doskonale (i dlatego właśnie niespodziewane urwanie akcji tak mnie zdenerwowało ;) ). I mam nadzieję, że nie zmienisz swoich lekturowych planów - spieszę z wyjaśnieniem, że "Labirynt" to w pełni samodzielna książka, akcja dzieje się wiele lat po wydarzeniach z "Miasta Śniących Książek".
Nie, zamierzałam przeczytać tylko "Miasto...", a "Labirynt..." tylko w wypadku, gdy "Miasto" mi sie spodoba. Teraz, uprzedzona, po prostu poczekam na dwa tomy, tak więc bardzo ci dziękuje za ostrzeżenie :).
UsuńAleż proszę :)
UsuńZ tego wszystkiego znam wprawdzie tylko Żelaznego Druida i... (tu podstępny złowrogi rechot) - jak Królowa Matka przeczyta pierwszą część, to po następne pięć poleci kurcgalopkiem o trzeciej nad ranem (no, jakby chciała kupować ebooki, to by mogła, a tak będzie musiała czekać, aż księgarnie otworzą cy cuś). Obecnie po polsku jest sześć i każdą kolejną czyta się coraz lepiej (o dziwo!). Miłej lektury! (znowu rechot).
OdpowiedzUsuńDwie opinie, rozbieżne, będzie sie działo :D! W temacie "a co będzie jak się spodoba" - gdy będę w polowie drugiego tomu zamówię kolejne, sprawdziłam, sa dostępne we wszystkich moich ulubionych księgarniach i dyskontach, oraz u wydawcy :).
UsuńŻelazny Druid może i mógł być całkiem niezły, ale po zdaniu (cytuję z pamięci): "Pies przez całą noc leżał na moim goleniu" zaliczyłam headdeska, a potem było jeszcze gorzej. Redakcja się nie popisała, oj, nie... No i mam alergię na Garych Stu. Ale to ja. Ja nienormalna jestem.
OdpowiedzUsuńGłównie dlatego, że co roku robię coś koło 20 postanowień noworocznych i dotrzymuję ponad połowy z nich. Że w Schowku Biblionetki mam 200 książek do przeczytania na ten rok. No ale a)nie mam pracy, b)nie mam życia osobistego, więc mogę być spokojna, że je przeczytam :)
Oraz tak, domagam się królewskomatczynych recenzji! *tupie nóżką*
Jak ktoś robi 20 postanowień noworocznych i dotrzymuje połowy jest godzien najwyższego podziwu :).
UsuńRecenzje będą, jesli uznam, że chęć wypowiedzi mnie przerasta :D.
Królowo Matko, ile ja mam takich książek zapomnianych... Ostatnio tak bez postanowienia żadnego, pod wpływem jakiegoś dziwnego impulsu sięgnęłam po jedną.
OdpowiedzUsuńA na recenzje czekam. Niech strumień świadomości Królowej Matki płynie:)
:)
UsuńSięgnij po jeszcze jedenascie i już masz postanowienie noworoczne zaliczone :)!
Czytałam 4, 5 i 12.
OdpowiedzUsuńAxelsson trochę mnie przemęczyła, ale to chyba cecha jej prozy, do której nie da się podejść z marszu. Ogólnie pozytywne wrażenia.
Moers - pięęęękny jest...
A "Saga Sigrun" - przyjemna lektura, ale trochę za słodka. Dopiero kolejne tomy pokazują na co stać autorkę. Mam nadzieję, że połkniesz haczyk i przeczytasz całą "Północną drogę".
Powodzenia :)
Na Axelsson nastawiam się już, a planuję ja na lato ;D.
UsuńW planach mam całą "Północną drogę", drugi tom już pod dachem, jak się powiedziało "A" należy powiedzieć i "B" :)!
Ponoć przypadki chodzą po ludziach. Machłam podobne postanowienie. I to bez podglądania :) tylko drastyczne bardziej. Solennie sobie obiecałam, że nie kupię nowej księgi, dopóki nie oczyszczę półek z pozycji nieprzeczytanych.
OdpowiedzUsuńJuż gryzę pazury z przejęcia, ale cóż. Się rzekło. Przy świadkach :/
Powodzenia!
Ale twoje postanowienie jest o wiele, wiele okrutniejsze! Dlaczego sobie to zrobiłaś?! (napisała osoba, która w tym roku kupiła już pięć książek. Ale przestanie. Obiecuje sobie. Na pewno przestanie ;)).
UsuńPrzeliczyłam - 15 na skrzyni obok łóżka. Dodać e-booki i audiobooki....mam co robić .
OdpowiedzUsuńJa na wszelki wypadek, wybierając moją dwunastkę, NIE liczyłam :D...
UsuńO, Królowa Matka chodzi na te same imprezy co ja. :)))
OdpowiedzUsuńKhem, wyłamię się z chóru szanownych przedpiśców czarnoowczym beczeniem: jak dla mnie, to "Na psa urok" czyni afront "Upiorom" i "Miastu Śniących Książek", leżąc na wierzchu. A nawet w pobliżu. Tutaj pisałam (trochę) więcej. Ale niezależnie od mojego beczenia, życzę Królowej Matce jak najmniej rozczarowań w tym stosie. :)
Nie przeczytam. Dopóki nie przeczytam książki :).
UsuńA kolejnośc na stosiku przypadkowa, na przykład "Miasto" leży na dnie, bo jest największe i grube, oraz mało poręczne :D.
Popieram, sama wszelkie rzeczy recenzjopodobne wolę po. :) Oraz unikam jak zarazy PRZED pisaniem własnych...
UsuńKrólowo Matko, jakże się cieszę, że Królowa Matka przeczyta "Klub Dantego"! Przede wszystkim dlatego, że cenię sobie celnie wyrażane opinie Królowej Matki, ale też dlatego, że przeczytawszy to dawno temu miałam poczucie "rety, ależ to dobra książka była!", a potem pojawiły się wątpliwości trwające do dziś, czy hm, czy to jednak naprawdę takie było? Czy może uległam złudzeniu czyhającemu na nie-do-końca-wówczas wyrobionego młodego czytelnika? Tak czy inaczej będę kibicowała, żeby chociaż krótka notka o "Klubie..." była.
OdpowiedzUsuńMoże będzie, chociaz nie chcę obiecywać. I tak już obiecałam na fanpejdżu, że napiszę cos o "Północnej drodze", a czy ja wiem, czy będę miała co pisać ;)?
UsuńPodoba mi sie twoj blog, planujesz może zainstalować Obserwatorów? Bo bym poobserwowała :).
O "Północnej drodze" też z chęcią poczytam (ale nadal ściskam kciuki za "Klub Dantego"! z ww. powodów).
UsuńObserwatorzy zostali dodani - dopiero uczę się obsługi bloga, więc nie wiedziałam, że jest takie cudo. I bardzo mi miło słyszeć pochwałę, i to od Królowej Matki! :)
O, u mnie też Klub Dantego leży i leży, i czeka... i może się kiedyś doczeka...
UsuńBtw, nie słyszałam o tym wyzwaniu, a wpadłam na identyczny pomysł (znaczy, przy okazji wyzwania "52 książki" stwierdziłam, że znalazłabym je spokojnie u siebie na półkach, bez konieczności wypożyczania czy kupowania nowych).