Wczoraj, w sklepie zielarskim:
Królowa Matka - Poproszę ziele skrzypu, korzeń łopianu, liść pokrzywy, ziele nawłoci, ziele uczepu trójbarwnego, kwiat jasnoty białej...
Pan Małżonek - ... fiolkę krwi nietoperza, pukiel włosów wisielca ucięty o północy w pełnię, pazur z lewej tylnej łapki szczura...
Hm.
Chyba chłopak zapomniał (lub też nie docenia), co może przyrządzić z ziół kobieta, jak się ją naprawdę zdenerwuje.
Mwahahaha.
Ehh to tak bardzo w stylu mojego męża. Czy Pan Małżonek jest może informatykiem, albo ma coś wspólnego z tym zawodem, bo zauważyłam, że to właśnie oni mają takie złośliwe poczucie humoru?
OdpowiedzUsuńBiotechnologiem jest. Ale uczył się w liceum w klasie o profilu informatycznym, może to wystarczyło...
UsuńA ja westchnę z zazdrością, jak dobrze ma Królowa Matka wyposażony zielarski w okolicy :).
OdpowiedzUsuńNawet dwa, z tym, że to tak średnio okolica jest :). W najbliższym mieście, o.
UsuńHa ha ha :) Pan Małżonek widać wiedzę musiał jakąś posiąść skoro zna tajne składniki na miksturę kobiety złej i mściwej :D
OdpowiedzUsuńLata obserwacji :D!
UsuńRzeczywiście, niedowiarek ziołowy.. :)
OdpowiedzUsuńSię jeszcze przekona...
UsuńSię zdziwi, jak w jutrzejszym obiedzie znajdzie między groszkiem a marchewką pukiel włosów wisielca. :D
OdpowiedzUsuńMwahahahahaha ;D!
UsuńJakbym siebie widziała, robiącą zakupy. Te pierwsze ;)
OdpowiedzUsuńA czy też mieważ ironiczne towarzystwo u boku :)?
UsuńA ja jestem ciekawa, czy pani Sklepikowa nie zaczęła szperać pod ladą w poszukiwaniu rzeczonych towarów (ewentualnie czosnku i kołka osikowego... chociaż to chyba inna bajka :)?
OdpowiedzUsuń