Potomek Starszy otrzymał był swoją pierwszą w życiu komórkę równo tydzień temu i od tego czasu traktuje ją z nonszalancką ambiwalencją - z jednej strony nie rozstawałby się z nią ni w kąpieli, ni przy posiłkach, ni w czasie snu, ni na jawie, a już o takich chwilach jak odrabianie lekcji czy uczestnictwo w nich w uczelni stopnia podstawowego to i wspominać nie ma potrzeby, bo jest oczywiste, że przegrywają z najdroższym gadżetem już nawet nie na starcie, ale grubo przed. Z drugiej jednakże strony wrzuca tę komórkę gdzie popadnie, między książki szkolne, luzem w jakieś boczne kieszonki tornistra, wpycha niedbale do kieszeni kurtki, i inne takie.
Królowa Matka (znękanym tonem osoby doświadczonej przez życie, która to osoba odebrała już od własnego syna z tuzin telefonów, po odebraniu których jedynym dźwiękiem, jaki usłyszała było głuche "bum, bum" czy też inne "szur, szur" wydawane przez obijające się o telefon przedmioty poupychane w głębinach szkolnej torby) - Słuchaj, włóż może tę komórkę w etui albo coś, i zablokuj koniecznie, bo inaczej skończy się na tym, że niechcący wykonasz telefon do Włoch czy na Madagaskar...
Potomek Młodszy (zastygając w połowie ruchu, z oczami jak spodki) - To Madagaskar naprawdę istnieje????
***
I PS, a propos zupełnie czego innego :):
oto nowi goście, którzy po chłodnych dniach zawitali do królewskiego ogrodu:
:)))
OdpowiedzUsuńMy też jakieś pół roku temu zaopatrzylismy syna w komórkę, po pewnej nerwowej sytuacji, do której nie doszłoby, gdybyśmy mieli kontakt. Jeszcze ANI RAZU nie odebrał telefonu od nas!
Albo nie słyszy, albo nie włączył po lekcjach, albo słyszał ale nie skojarzył, że to jego telefon.
Jedyne co działa, to jak się każe mu zadzwonić o konkretnej godzinie. Wtedy dzwoni punktualnie co do sekundy.
To rada tak na wypadek, gdyby się pojawiły jeszcze inne problemy z telefonem :)
Ostatnio uzależniłam się od takiej małej gierki, w której musisz dopasować na czas flagę i państwo. Przez pierwsze dziesięć leweli mogłam cytować Potomka Młodszego: To (tu wstaw nazwę) naprawde istnieje? A mam na świadectwie piątkę z giegrafii, upadek, upadek i zgorszenie!
OdpowiedzUsuńTfu, starszego!
OdpowiedzUsuńMłodszego, Mlodszego :D.
UsuńZ polaka (a więc i czytania ze zrozumieniem) też miałam piątkę... Albo pójdę do kąta kiwać się smętnie albo sięgnę po Mickiewicza, może poezja mnie ocali.
OdpowiedzUsuńWszystkim Potomkom oraz ich matce kłaniam się i prosze o wybaczenie.
Nie kiwaj się smętnie, Potomki i ich matka się nie gniewają :)!
UsuńMajorkaMistakes sięgnij po kawę;) taki dzień;)
OdpowiedzUsuńHaha:) To teraz musisz mu wytłumaczyć, że istnieje, ale Pingwinów tam nie ma:)
OdpowiedzUsuńNo jak to nie ma? Są! Zakonspirowane :D!
UsuńUff, u nas ostatnio też wydarzenie przełomowe. Nasz 7,5-letni Księciunio dostał pozwolenie pójść sam na boisko. Nie widać go z okna, więc pewnego pietra miałam. I dostał na drogę komórkę - ale nie na zawsze, tylko tak na chwilę i na wszelki wypadek, jakby co... Premiera wyszła świetnie. Jak na razie! Dzielna matka byłam i nie dzwoniłam co pięć minut. A nawet co dziesięć. Tylko raz - na koniec, żeby wrócił do domu na obiad ;)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś wizję, że odkładam stare telefony dla syna. Nie było to znowu tak dawno, raptem kilka lat.
OdpowiedzUsuńOd tego czasu zmieniło się wszystko. I dzieci, i telefony.
Obawiam się, że żadnego z nich mój syn za parę lat nie zechce, nawet do zabawy... o_O
Jak patrzę na to, co mają w rękach 7mioletnie dzieci, to mi szczena opada...
Trzeba chyba odkładać na Xperię Z czy innego Iphone'a. o_O
No, nie, nawet ja nie byłam na tyle szalona, by mu mój stary telefon dawać, bo przeciez obciach przed kumplami byłby niewyobrażalny ;D.
UsuńAle Xperii nie dostał. Sam sobie kupi odpowiednik tego, co jest teraz Xperią, jak już będzie go stać - bo nas nie będzie, ot co :).
A z Madagaskarem to boskie. :D
OdpowiedzUsuńCiekawe jak dalej pójdą jego skojarzenia teraz... :D
(filozoficznie) Tego to nikt nie jest w stanie przewidzieć...
UsuńPodpowiedź przetrenowana na małoletnich - póki nie mają wypasionego gadżetu typu iphon czy inny, w roli etui idealnie sie sprawdza twardy futerał na okulary. Nie udało się go rozwalić nawet podczas deptania po plecaku:-)
OdpowiedzUsuńOn ma etui (nie okularowe, ale od czegoś innego, nie pytaj, od czego, bo to Pan Małżonek skądś wygrzebał, w kazdym razie nie telefoniczne, ale solidne i malo giętkie), i co z tego? O telefonie pamięta, o etui - nie.
UsuńNie, zeby to byla niespodzianka ;D.
Zapomnij droga Królowo Matko, że Potomek posłucha:)To silniejsze od niego, to upychanie...mnie to do dziś trzyma.
OdpowiedzUsuńMnie też, ale ja nie kocham komórek :)...
UsuńFajnie i miło tu u Ciebie.Pozdrawiam i jeśli pozwolisz zostanę na dłużej.W wolnej chwili zapraszam w odwiedzinki.Jola
OdpowiedzUsuńCo te Pingwiny robia z dziecmi :D
OdpowiedzUsuńBawia i uczą :D!
Usuń