Dziś, w domostwie Matki Królowej Matki.
Królowa Matka i Potomek Starszy toczą sobie niewinną, towarzyską pogawędkę, dotyczącą (zapewne, gdyż temat tej konkretnej pogawędki zaciera się w pamięci Królowej Matki, zmuszonej przeprowadzić w dniu dzisiejszym długi szereg podobnych pogawędek, z prędkością światła. To taki element wrodzonego systemu odpornościowego występującego w celu ochrony równowagi psychicznej Wielodzietnych Patologii) ras i gatunków ostatnio narysowanych przez Potomka Starszego potworów. Potomek Starszy przez cały czas pogawędki spokojniutko bawi się małym pieskiem z jajka-niespodzianki, przerzuca go z ręki do ręki, ogląda uważnie, odczepia i ponownie przyczepia głowę do korpusika, i tak dalej.
W pewnej chwili, bez powodu, bez uprzedzenia, nie przerywając rozmowy, bierze rozmach i z całej siły rzuca pieskiem przez cały pokój - nieszczęsne zabawka uderza o przeciwległą ścinę pokoju i, w dwóch częściach, spada za fotel.
Królowa Matka (po dłuższej chwili milczenia, niezbędnej jej, by się otrząsnąć z osłupienia) - Synu, ale był jakiś powód, dla którego to zrobiłeś? O czymś myślałeś, rzucając tą nieszczęsną zabawką?
Potomek Starszy (po znacznie krótszej chwili milczenia, podczas której oddawał się autorefleksji, a przynajmniej w to chce Królowa Matka wierzyć) - Nie, nie myślałem o niczym. To jest właśnie mój główny problem, że ja najpierw coś robię, a dopiero potem myślę.
Hm.
Po przeczytaniu notatki o zapomnianym tornistrze jedna z Czytelniczek w komentarzach napisała, że pożąda ciągu dalszego tej historii, interesuje ją bowiem, dlaczego Potomek Starszy ukrył tornister tam, gdzie go ukrył. Kempino, mam nadzieję, że zadawala cię tego typu odpowiedź na twoje pytanie "dlaczego?", obawiam się bowiem, że innej nie będzie :).
Odczuwam w sobie duchowe pokrewieństwo z potomkiem starszym...
OdpowiedzUsuńHe, he, he :D...
UsuńTo zdrowo tak sobie czasem piedyknąć czymś w ścianę, tak że popieram.
OdpowiedzUsuńJednakze byloby chyba lepiej mieć powód ku temu :)!
Usuńhmmm, powód, powód, powód? minie jakieś 30 lat i powody w życiu Potomka się znajdą. A tak - już sobie ćwiczy metodę odstresowywania się ze stresów, o których jeszcze nawet nie wie, że nadejdą, a co dopiero - wiedzieć, jakież one będą. Ja podziwiam!! Ja się uczyłam rzucać przedmiotami dla odstresowania kilkanaście lat później niż Potomek Starszy; czyli mając już w życiu na koncie niemało stresu.
OdpowiedzUsuńJego metoda (przed wszystkim zapobiegać) - o niebo lepsza! Ja popieram.
:))) W sumie, póki rzuca tylko pieskami z jajka-niespodzianki...
Usuńaż się wzdrygłam w sobie:-) Tak znienacka? bez powodu? dzieci to jednak przerażające istoty. No bo pomyśl, dorosły to przynajmniej powód ma: na żonę się wkurzył, budyń przypalił, koleżanka ma nową kieckę...
OdpowiedzUsuńMusiał mieć jakiś powód, tylko przyciśnij go odpowiednio, w końcu "dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie".
Znienacka i bez powodu, żaden paragraf tu nie pomoże, on tak czasem ma. Albo rozmawiamy sobie, a on tez nagle i bez uprzedzenia wydaje z siebie wrzask (WRZASK, powiadam ci) "MAMA! KOCHAM CIĘ!", i za nic nie potrafi wyjaśnić, co nim powodowalo. A umie nad tym panować, bo w szkółce nie wykonuje takich występów, czyli, znaczy się, nie chce, i nie poradzisz, człowieku!
UsuńHahaha, teraz już wszystko jasne! Dzięki :D
OdpowiedzUsuńNa miły Bóg!
OdpowiedzUsuńMój też tak robi! Znienacka!
To chyba ten rocznik tak ma :)
Choć tak w ogóle sama go zachęcam do wyładowywania złości w ten sposób. Zrobiłam mu nawet w tym celu specjalne "rzucawki"(bez skojarzeń ;))
I też wyznaje mi miłość równie znienacka, mówię Ci, tak mają Mikołaje lat osiem ;D
Aha, to ja, ta sama stara amaranta
Mowisz? Bo to by mnie znacznie uspokoilo :).
UsuńPS. Wiem, że to ty :D.