środa, 24 października 2012

Potomek Starszy rzuca Klejnotami swych Przemyśleń

Potomek Starszy (ni stąd, ni z owąd, w trakcie spokojnego Obiadu Urodzinowego w Ulubionej Pizzerii na cześć Potomka Młodszego) - Tato, ja chciałbym chodzić na karate. Mogę? Mamo? Zapiszesz mnie?

Królowa Matka (znająca choleryczne usposobienie swojego Potomka i jego skłonność do rozwiązywania konfliktów za pomocą Rządów Żelaznej Pięści, podejrzliwie) - Na karate? Dlaczego nagle chcesz chodzić na karate?

Potomek Starszy - Bo jestem mały, najmniejszy z chłopaków w klasie, a nie chcę być mały i słaby, tylko silny!

Pan Małżonek (znający temperament Potomka równie dobrze jak Królowa Matka, spokojnie) - Nie, karate to zły pomysł, na karate nie, możemy zapisać cię na judo...

Potomek Starszy (z radosnym ożywieniem) - Na judo? A czy jak będę znał judo to będę mógł wszystkich walić ile sił?

Królowa Matka (z zaskoczeniem - jednak) - To ty chciałeś chodzić na karate, żeby móc się bić?

Potomek Starszy (radośnie) - Tak!!! Chcę siać postrach!

***

Potomek Starszy (na tym samym Obiedzie, a w zasadzie po Obiedzie, zamiast przywdziewać odzież wierzchnią krąży po pustej sali, ze szczególnym zainteresowaniem badając schody wiodące w jakieś podziemne czeluście, opatrzone liną z napisem "Wstęp wzbroniony", ale nie pozwala sobie na ograniczanie się podobnym drobiazgiem).

Pan Małżonek - Proszę cię, nie chodź tam, bo jak się rozpędzisz to jeszcze spadniesz z tych schodów!

Potomek Starszy (stoicko) - Nie spadnę, nie spadnę. Nie jest moim przeznaczeniem spadanie ze schodów.


No nie. Jest nim sianie postrachu :D.

18 komentarzy:

  1. Hahahaha;-P No i fajnie!
    Super mądry synek;-)Uwielbiam takie sprytne dzieciaki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha no i co? i co? Z tym sianiem postrachu bedzie???
    Mysle, ze Potomek Starszy dogadalby sie doskonale z moja Zuzka, bo przed nia testy na czarny pas w karate. Co prawda jej motywacja kiedys nie byla chec siania postrachu a cos tam, cos tam w zwiazku ze SpongeBobem obejrzanym w telewizji:):):) haha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, może i u nas SpongeBob był dyskretną inspiracją!

      Usuń
  3. Ej, pięknie! Ma pięć lat, tak? Ja dwadzieścia jeden lat dłużej od niego żyję i dalej nie wiem co jest moim przeznaczeniem :P
    Na czym polega wyższość judo nad karate, że się z pustej ciekawości spytam?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tym, że judo służy (podobno, powtrzam opinie osoby, ktora się bardziej niż ja zna, a w zasadzie W OGÓLE się zna, ja nie znam sie wcale) bardziej do obrony, dobry judoka może sobie byc maly, ale jak go kolega trzy lata starszy zaatakuje, on się obroni, w karate zaś jest możliwe, że karateka bedzie atakował i bijał, jak mu tylko się ktoś narazi, nie zaś tylko bronił. W stosunku do tego potencjalnego karateki - możliwe, on (jeszcze, mam nadzieję :)) nie panuje nad emocjami... Uczy się, ale mu idzie średnio dobrze :).

      Usuń
    2. A, i ma osiem lat (już niedlugo :)), to Mlodszy skończył pięć.

      Usuń
    3. Oj, przepraszam za pomyłkę. Ja Twojego bloga czytam dopiero od kilku wpisów i jeszcze do archiwum nie sięgnęłam, stąd pomyłka. Dzięki za informacje :)

      Usuń
  4. Genialne dialogi - uśmiałam się do łez;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. :D nie dość że nastawiony na sukces, to jeszcze jasnowidz ;) No no no :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahaha co z tych naszych dzieci wyrosnie...?:))))

    OdpowiedzUsuń
  7. ha ha ha, jakie ma plany precyzyjne :))))
    pozdrawiam
    kajapisze.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Przynajmniej wie co chce w życiu robić

    OdpowiedzUsuń
  9. od razu proponuje boks :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja wiem, ze jestem spozniona jak podlaski pks, ale ja bym Potomka zapisala na jakies _porzadne_ zajecia, czy judo czy karate to juz drugorzedne. Bo czescia tych zajec jest nauczenie sie, kiedy NIE uzywac przemocy. Na wielu chlopcow dziala bardzo temperujaco. Tylko trener musi byc dobry i z podejsciem do dzieci, a nie taki z lapanki.
    Aczkolwiek ja tez jestem fanka judo.

    a.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym celu (nie uzywania przemocy) wystarczyłoby, by chodzil na kendo z wlasnym ojcem ;), co jest tego ojca cichym marzeniem. Ale ojciec w charakterze instruktora przy naszym kwiatuszku odpada.

      A uczyć go nie uzywania przemocy wolimy na czymś mniej... eee... uzytkowym, że to tak ujmę ;D.

      Usuń