sobota, 6 października 2012

O wychowaniu z przemocą ;D

Uroczy rodzinny wieczorek. Jeden Potomek rysuje kolejnego smoka w swoim, produkowanym z poświęceniem, "Atlasie Smoków", Drugi Potomek rysuje potwora (chwilowo luzem, bez atlasu), Trzeci Potomek igra samochodzikiem z serii Duplo, zakupionym przez Rodzicieli w daaawnych czasach, gdy firma Lego się im nie naraziła i nabywali oni samochodziki i insze utensynalia tejże z dużym zapałem, zaś Czwarty Potomek...

No, oczywiście, tak, żeby wszystkie Cztery Potomki były bezdźwięczne, bezwonne i oddane niewinnym igraszkom to mowy nie ma.

A zatem Czwarty Potomek włazi na oparcie kanapy, by, przechyliwszy się nieznacznie do przodu, oprzeć się obiema rękami o okno i pobębnić w nie sobie radośnie.

Królowa Matka (w której wizja Pompona Młodszego spadającego z oparcia prosto na ten głupi, nieprawdaż, dziób jakoś nie wzbudziła szaleńczego entuzjazmu, kategorycznie) - Złaź stamtąd natychmiast, powiadam ci, natychmiast, bo inaczej...!!!

Potomek Młodszy (stoicko, nawet na moment nie odrywając się od rysowania) - Skatujesz go, mama?

A potem się Królowa Matka dziwi, że na jej bloga jak po sznurku trafiają przeróżne osoby, wpisujące w wyszukiwarki hasła typu "Młody skopał matkę" albo "Patologia bicie dzieci", a nawet (pisownia oryginalna, żeby nie było, Królowa Matka wiele razy podkreślała, że nie ma wyobraźni literackiej i sama by tego wymyślić nie umiała) "kaźiroctwosyobmacujematke"...

36 komentarzy:

  1. hahahahahah no nie moge!!!!!!!! hahahaha

    P.s. Koniecznie musisz mi powiedziec czym ci sie firma lego narazila???????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Produkcją serii klocków "Tylko dla dziewczynek". Zawsze darzyłam Lego szacunkiem jako firmę, która traktuje z szacunkiem wlasnie własnych klientów i nie robi głupich rozróznien na płeć zakladając, że i dziewczynki, i chłopcy mogą równie twórczo bawic się tymi samymi zabawkami, a tu taki kiks - cała seria zabaweczek w optymistycznym różowym kolorze i w stylu "Salon fryzjerski" (!!!), "Bajeczny konik" czy inna "Karoca Kopciuszka", echhhh :(. Niby powinno mi byc wszystko jedno, bo mam synów, ale usiłuję tych synow uczyc, że nie ma zabaw "dziewczyńskich" i "chłopiecych", tylko fajne albo nie za bardzo, a tu sztandarowa firma zabawkarska mi oręż z ręki wytrąca...

      Usuń
    2. Mój 3letni syn uwielbia tę serię dla dziewczynek... upodobał se szczególnie królewnę śnieżkę... więc mi się nie narazili;D

      Usuń
    3. U nas to bylo tak...:) Zuzie, juz za dwa dni 10 letnia, staralismy sie wychowywac z daleka od rozowosci zalegajacej na polkach, bez podzialow na chlopiece, dziewczece. Miala klocki i miala samochody. Nie bawila sie lalkami w ogole !!! A lego uwielbiala..A ja bylam wsciekla, na lego, ze wlasnie jest nastawione na chlopcow!!!! Nie chodzilo mi zeby nagle bylo rozowo ale sie buntowalam, ze zakladaja, ze dziewczynki klockow nie ukladaja!!! Bo lego nie bylo dla mnie dla kazdego tylko wlasnie dla chlopcow!!!! I pamietam jak dzisiaj gdy zobaczylam w katalogu zamek :) 79 dolarow amerykanskich mnie kosztowal. Plus przesylka:):)
      No, zabawe mialam doskonala:):)
      Ta serie wsciekle rozowa, o ktorej mowisz mamy w domu. I moje dziewczyny z radoscia ja przyjely ! Nawet Zuzia wlasnie, ktora nie lubi koloru rozowego nawet! A ja sobie pomyslalam, ze lego w koncu zmienia swoja polityke hahaha. Swoja droga ciekawa jestem jak sie im sprzedala ta seria i co dalej.

      Usuń
    4. Świetnie się sprzedala, to akurat wiem :). Chociaż w Stanach własnie najglosniej przeciw niej protestowano, acz z innych niż moje powodu :D.

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. O: http://www.humi.pl/index.php?cat_id=218&page=0&view=0&sort=default

      "Poznaj pięć niezwykłych, uzdolnionych dziewczyn, mieszkających w Heartlake City. Uwielbiają wspólnie spędzać czas - zabawy w domku na drzewie, udział w wystawach dla zwierząt w mieście Lego Friends i rozmowy podczas zabiegów w salonie piękności!"...

      Wrrrrr....

      Usuń
    2. Co nie zmienia faktu że klocki są super. W końcu to my mówimy dzieciom co jest dobre a co nie, a nie firma lego.
      Emocje rozumiem, ogarniają mnie na widok wszelakich łbów do stylizacji, petszopów do gromadzenia w niewiadomym celu, łażących chomików zuzu i lalek z nogami dwakroć dłuższymi niż reszta ciała. W tym towarzystwie dobrej jakości klocki z których można zbudować domek ( a trudno winić dziewczynki, że wolą budować domki niż wozy strażackie) prezentują się naprawdę kusząco. Trudno, oj trudno jest znaleźć mądrą zabawkę dla dziewczynki. Ciekawam, co na to, na przykład, Julitta?
      amaranta

      Usuń
    3. A z normalnych, nie różowych klocków się nie da? Bez dodawania do nich lasek (nie, nie myślę o takich dlugich kijach ;)) z makijażem i biustem się nie da??? Bez opisów "o fajnych dziewczynach, które po zajmowaniu się zabawą w domku na drzewie umilają sobie czas w salonie piękności" się nie da?

      Wcale nie trzeba było przedtem kupować dziewczynkom wozów strażackich, z Duplo można było znaleźć i farmę, i ZOO, i wiejski dom, a z "poważnego" Lego chocby pudła zwykłych klocków bez instrukcji, moje Starszaki mają, co z nich dzieciaki zbuduja - ich sprawa.

      A teraz moi synowie przynoszą z przedszkola i szkoly zlote myśli w rodzaju "My się bawimy naszymi klockami, a one niech się bawią swoimi, dziewczynskimi" :(.

      Usuń
    4. A co jest złego w kolorze różowym?
      Nie potrafię też potępić rozróżnienia na zabawki dla dziewczynek i chłopców(pod warunkiem, że rozróżniają same dzieci a nie "spece" od marketingu)- w końcu jesteśmy inni, kobiety i mężczyźni, czyż nie?

      Szlag mnie tylko trafia i toczę pianę, kiedy na przedmiot dziewczęcego pożądania kreuje się lolitki co to wysiadują w salonach piękności, obnoszą pod pachami wyfryzowane pieski i wdzięczą się do Kenów.

      Ale to dwie zupełnie inne sprawy.
      amaranta

      Usuń
    5. To jest dokladnie ta sama sprawa. Lolitki z pieskami pod pachą przesiadujące w salonach piękności to ostatni stopień schodów, u stóp których mamy wkładane w ręce dwulatki (moje wszystkie dzieci zaczęły sie bawić Duplo w tym wieku, zakładam, że dziewczynki tez tak robią) figurki Duplo z biustem i entouragem w postaci kucyka, pieseczka, salonu piękności i kuchenki (chociaż, owszem, jest tez klub lotniczy, plus dla nich).

      A w różowym nie ma nic złego (sama nie dalej jak wczoraj dostałam przesylke zinternetowej pasmanterii z różowym filcem w środku, między innymi) pod warunkiem, że nie jest to wyłącznie różowy. Ale wiesz, jak wyglądają stoiska z zabawkami dla dziewczynek, prawda?

      Przyznaję jednak, że może to byc kwestia moich indywidualnych upodobań kolorystycznych :).

      Usuń
    6. Ale Lego Friends, to przecież nie jest Duplo. Figurki są nieco większe od typowych Lego, ale klocki małe. Wiek 5-6 do 12 lat. Przyjrzyj się tym laleczkom, przecież one są bardzo milutkie :-). No i biustu zaledwie zalążki... takie coś "noszą" już 9-letnie panny :-). W dodatku mają całkiem sympatyczne zainteresowania - jedna jest projektantką, inna weterynarzem, jest i fryzjerka, pilotka, piosenkarka... Z różem też tak bardzo nie przesadzili, kolorki są pastelowe.
      Wybacz, że jeszcze ciągnę ten temat, ale nie mogłam się opanować... chyba dziecinnieję na starość, bo zaczynam żałować, że (jeszcze) nie mam komu ich kupić :-)))
      Pozdrawiam
      Danka

      Usuń
  3. A te cytaty z wyszukiwarek tak na poważnie? Przerażające, czego ludzie szukają. Pocieszające co znajdują. ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, ale chyba tak. Nie wiem tez, czy ich pociesza to, co znajduja ;D.

      Usuń
  4. No, tu bym się nie zgodziła. Fascynację firmą Lego przeżywam od ho, ho, ho, a może i dawniej. Syn je uwielbiał (ja również :-)), pierwsze zdobywaliśmy z trudem za bony, talony i nielegalną walutę, a kiedy już można było kupić legalnie... wieeelki karton czeka na wnuki :-). I faktycznie, najpierw były klocki dla płci nieokreślonej, ale dość szybko pojawiło się City, a w nim: strażacy, policjanci, pociągi, statki, samoloty, hihoptery, koparki, śmieciarki i cała masa zabawek TYPOWO męskich. Potem kolekcja wielkich TIRów, później Technik. Ja nie twierdzę, że dziewczynki nie mogą bawić się samochodami, konstruować różnorodnych maszyn, ale musisz przyznać, że to jednak nie są te "bezpłciowe" kolorowe klocki, nie kobietki były dołączane do zestawów z samochodzikami :-). Trudno więc się dziwić, że zapotrzebowanie na słodki róż nadeszło (a, że akurat w chwili, gdy moja córka zaczęła się nimi interesować, to kilka pudełek Belville też czeka na wnuki :-)).
    Jestem pełna podziwu dla kreatywności Potomka. Jego Atlas Smoków, to już chyba wielka księga! Kłaniam się nisko, Królowo, podziwiam i pozdrawiam.
    Danka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paradoksalnie, gdyby "duże" Lego wypuścilo serię dla dziewczynek (+7) mialoby u mnie plusa. Bo niechby dziewczynki sobie budowały i solarium, skoro zdaniem producenta to niezbędne kobietom do życia jest - ale niech by BUDOWAŁY. Kombinowaly i lamały glowy. Może byc na różowo.

      "Atlas Smoków" Potomka to na razie tylko pół ksiegi, ale to nie pierwszy atlas :). Mamy juz Atlas Ryb, Atlas Ptaków, Atlas Potworów, Atlas Dinozaurów... A, i Atlas Żab :D.

      Tez pozdrawiam :))).

      Usuń
    2. Zaraz zaraz? Mogą budować solarium, byle budować? Właśnie w tym celu kupiliśmy córce różowe pudło lego, bo klocki brata jej nie inspirowały a z dodatkiem paru kwiatków i mebelków- owszem (taki zestaw 4+). I buduje, kombinuje- o to nam chodziło! WIęc to Twoim zdaniem w końcu dobrze czy źle, bo już nie wiem? Mam jej schować różowe, żeby nie wyrosła na loloitkę (bo tego naprawdę bym nie chciała)?
      A w zeszłym roku spotkała ją przykrość za sprawą rodziców przesiąkniętych tą samą ideą co Królowa Matka. Znając upodobanie naszych dzieci do memo (wykończyły już ze dwa komplety tekturowych)kupiliśmy trzylatce(niechodzącej do przedszkola) na Mikołaja drewniane memo z motywami z filmu "Auta". I co? Zawód, smutek, łzy(boć trzylatka nie wie, że NALEŻY SIĘ CIESZYĆ Z KAŻDEGO PREZENTU). POwtarzała: Mikołaj(Święty) się pomylił, to prezent dla Mikołaja(brata)!
      Cóż było robić? Wystosowałyśmy list do Świętego Gapy, że nastąpiła pomyłka i prosimy o właściwy prezent. Nie pytaj, jak się to stało, dość, że Święty się zreflektował, listownie przeprosił i dołączył domino z księżniczkami Disneya, które załatwiło sprawę.
      Powiedziałam sobie wtedy: koniec z moimi utopijnymi ideałami! Prezenty mają cieszyć i jeśli muszą być w tym celu różowe- będą!
      (Dodam, że starsza córka nigdy nie przejawiała zainteresowania kolorem różowym i stylem Barbie a ta akurat- owszem, choć była przez nas obdarowywana i samochodami i piłkami, itp. Ciekawe, co pokaże nasza trzecia dziewczynka, dwuletnia, która aktualnie bawi się wszystkim, od ciuchci po bobaski. A syn na przykład nigdy się nie bawił się samochodami...Tylko klocki wszelkiej maści i inne układanki- takie to różne osóbki i zamierzam to uszanować- A że skromnie bytująca z nas rodzina, na zabawkowe szaleństwa i tak nie mają co liczyć :))

      Aha, Sylabo (skąd ja Cię znam;))- klocki można taniej- firma cobi robi klocki typu lego, bardzo udane, właściwie bez różnicy, łączą się nawet z lego. Tańsze o połowę. Bo ceny-zwłaszcza duplo- to granda!
      amaranta

      Usuń
    3. Amaranto, ustalmy może, że ja NIE NAPISAŁAM POSTU NA TEMAT POLITYKI FIRMY LEGO. Wspomnialam tylko, że mi sie ona nie podoba. Ja uważam wypuszczenie "różowej" serii za dowód schlebiania powszechnym gustom według których to, co dla dziewczynek powinno być śliczne, różowiusie i slodkie (oraz absolutnie nie wierzę, że gdyby dziewczynek o tym od zarania zycia nie przekonywano, to one i tak by tego chciały, jakos ja i moje rówieśniczki, urodzone przed desantem "różowego i slodkiego", nie rózowalysmy wszystkiego na siłe). Ty - nie. I OK, firma Lego straciła klienta w mojej osobie, w twojej nie, i, na litość boską, z mojej strony to jest całkowity EOT.

      Usuń
    4. Amaranto, też Cię kojarzę z bloga Anutka... od ho, ho, ho... („a może i dłużyj”?) Pozdrawiam

      Usuń
    5. Akceptuję ustalenia :) O firmie lego akurat z mojej strony nie było wiele ...;)
      Pozdrawiam:)
      amaranta

      Usuń
    6. Ach!(@Amaranta) Dobrze to ujęłaś! Ceny Duplo to granda w biały dzień; stąd unikam zawyżonych cen jak ognia i czekam wyprzedaży.

      Usuń
  5. Ciekawa dyskusja. Można swoje trzy grosze?
    Nie lubię i nie lubiłam klocków Lego ze względu na cenę. Nawet wersja Duplo - według mnie, skąpiradła – jest za droga. W zastępie kupowałam klocki Mega Bloks (mieszkam w Stanach, nie wiem, czy znane są one w Polsce) – są większe, przez co o wiele łatwiejsze w obsłudze dla małych rączek niż Duplo.
    Zakupiłam córce dwa zestawy Mega Bloks, kiedy miała około trzech lat. Jeden – zwykłe klocki, drugi – klocki o tematyce średniowiecznego zamku (co oznaczało tyle, że dorzucono do nich kilka postaci: króla, królową, rycerza, królewnę i smoka. I duszka.) Dziecko bawiło się bez zarzutu. Ale do czasu.
    Pewnego dnia większość jej zabawek „unisex” (i dla chłopca i dla dziewuszki) poszła w kąt. Córka wyraźnie zaznaczyła, że chce pet shopy i kuce z serii my little pony. Pet shopy w różowe kolory się nie stroją, ale kucyki tak (że aż mdli). Wniosek: chociaż nie pielęgnowałam u dziecka typowo damskich upodobań, hormony same się upomniały o zabawki „tylko dla dziewczynki”.
    Dzisiaj córka ma tylko jeden zestaw Lego (zoo), a syn – jedno pudełko Duplo, a i tak najchętniej, gdy bawią się razem, stawiają budowle z Mega Bloks, bo dużymi klockami szybciej się buduje.
    Dodam, że nie mam nic przeciwko wersjom „dla dziewczynek” w zabawkach, zwłaszcza że przytłaczająca ilość fikuśnych serii Lego była i jest adresowana do chłopców, a nie do dziewczynek. Feministką nie jestem, ale sądzę, że płci żeńskiej też się coś z akcesoriów Lego należy. Tu głosuję za Danką i amarantą.

    Na koniec zaapeluję do producenta tych klocków (chociaż tu raczej nie zajrzy): naprawdę taniej nie można?

    I na sam koniec: kiedy córka mówi, że coś jest dobre „dla chłopaka”, a dla niej nie, wiem, że natury nie przeskoczę. Są takie okresy w rozwoju dziecka, kiedy ma ono w nosie płeć przeciwną i wszystko, co z nią związane. To minie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja jestem feministką, zdeklarowaną, i też nic nie mialabym przeciw seriom "Dla dziewczynek", gdyby serie te nie wypychaly dziewczynek w Jedyne Własciwe Koleiny - czyli, bez względu na producenta zabawek, mamy salon piękności, sklep, najczęściej z odzieżą, kuchnię, fryzjera oraz czasem, w ramach listka figowego, lecznicę dla zwierzątek. Też uważam, że cos się dziewczynkom z Lego należy - na przykład to:

      http://nasze-zabawki.pl/klocki,lego-duplo,ville,duze-zoo-w-miescie,101_Produkt.aspx

      Albo to:

      http://nasze-zabawki.pl/klocki,lego-duplo,ville,szpital-miejski,855_Produkt.aspx

      Potrzeby, by robić osobne serie dla dziewczynek nie widzę ŻADNEJ.

      Oraz nie wierzę w żadną naturę, ktorej nie przeskoczysz. Może bym wierzyła, gdybym miala jednego syna, ale mam czterech. Jeden bawił się wyłącznie samochodami. Wyłącznie. Nie uznawał innych zabawet, nawet tych "męskich", tylko samochody. Drugi lubił - oprócz śrubek i narzędzi budowlanych - Hello, Kitty, domki dla lalek i kuchenki. W obu "natura" odezwala sie w identycznych okolicznościach (chociaż w zuuupelnie innym wieku, jeden mial 5 lat, a drugi 3) - tydzień po póściu do przedszkola zaczęli nagle przynosić złote mysli o "głupich, dziewczyńskich zabawach" oraz "idiotycznych kwiatuszkach, które tylko dziewczyny lubią".

      Pompony bawią się klockami, ciągaja za soba lalki, gotują z zapalem w garnuszkach, jeżdża samochodzikami, przykrywaja misie kołderkami, robią wieże z kubeczków. Zalożymy się, że zgadnę, kiedy odezwie się w nich "natura" :/?

      Usuń
    2. Ojoj... lecimy prawie na noże... ;-) Żartuję, więc poważniej może...
      Mówisz, że Twoi synowie bawią się wszystkim? Myślę, że Pomponów jeszcze oceniać nie możemy. Tak małe dzieci bawią się tym, co znajdą, czy to zabawka czy nie. Ale do tego wrócę potem.

      Córka już ma to, co uznajesz za sensowne zabawki, czyli „zoo” wersji Lego, (podobne do tego, jaki przedstawia link z zabawkami Duplo, ktory zapodałaś) i chętnie się nim bawi. (Pisałam o tym zresztą w poprzednim poście.)

      Niestety inna seria klocków Duplo, którą proponujesz, wersja lekarz, odpada. Uważam, że to b. dobry pomysł, ale ta tematyka nie przejdzie ze względów, które nie mają nic w wspólnego z dzieleniem zabawek na „męskie” i „żeńskie”. Nie dzieląc włosa na czworo, w skrócie powiem, że wyczuwam, co chcesz powiedzieć. Że są zabawki, które uważasz za neutralne, „unisex”, czy jak tam to nazwiemy i takie preferujesz.

      Co do natury... Napisałam, że natury nie przeskoczę i nawiązywałam do faktu, że w pewnym momencie dziecko samo chce sobie wybierać zabawki. To jest ten „zew natury”. To przede wszystkim miałam na myśli. Dziecko, któremu długo coś się sugerowało i tak zacznie szukać swoich ścieżek, czy to chłopiec wybierze sobie lalkę, czy dziewczynka lalkę, czy to chłopiec zainteresuje się śrubokrętami, czy dziewczynka ruszy do narzędzi. (Reguły nie ma.)

      Chodzi mi o to, że mimo nakierunkowywania córki na zabawki „dla każdego”, w pewnym momencie ona uznała, że jej się podoba to, czego ja bym jej nie kupiła, coś żarówiasto różowego lub coś w innym kolorze, ale coś, czego chłopiec by nie tknął.

      Czy mam wnioskować z Twojego wpisu, że sama sobie to wymyśliłam ten nagły zwrot zainteresowań u dziecka? Czy może sądzisz, że popełniłam gdzieś błąd wychowawczy, że do zmiany zainteresowań doszło? A może nie sugerujesz ani jednego, ani drugiego? Pytam, bo nie jestem pewna, czy dobrze się zrozumiałyśmy.

      Kolor różowy. Wolałabym, tak jak Ty, aby półki z zabawkami dla dziewczynek nie były tak różowe, jak to, niestety, bywa. Kiedyś się na to wściekałam (zanim córka nagle nie zachciała różowego kucyka).
      Dziś się tak nie rzucam, bo różowy jest kolorem, ku któremu grawituje sama znaczna część dziewczynek w wieku przedszkolnym. Potem ta fascynacja mija. Dziś kolor różowy jest dla „małych dzieci”, jak się dowiaduję od córki. Wyrosła z tych upodobań podobnie jak z oglądania bajek o Dorze.

      Nie wiem, kto w przedszkolu Twoich chłopców ustalił, że kwiatki-zabawki sa tylko dla dziewczynek. Taki podział uważam – tak jak Ty – za śmieszny, ale nie sądzę, że za tę „złotą myśl” naleczy obarczyć pomysłodawców akcesoriów klocków Lego. cdn.

      Usuń
    3. Napisałaś też "A ja jestem feministką, zdeklarowaną, i też nic nie mialabym przeciw seriom 'Dla dziewczynek', gdyby serie te nie wypychaly dziewczynek w Jedyne Własciwe Koleiny - czyli, bez względu na producenta zabawek, mamy salon piękności, sklep, najczęściej z odzieżą, kuchnię, fryzjera oraz czasem, w ramach listka figowego, lecznicę dla zwierzątek."

      Nie jestem pewna, czy rozumiem, co miałaś na myśli. Z ciekawości spytam na początek o kuchnię. Sama piszesz, że Twoje chłopaki bawią się garnkami. Dlaczego kuchnia Ci się nie podoba?

      Lecznica dla zwierząt. Weterynarz to niewłaściwa rzecz dla dziecka? (Przed chwilą podałaś mi link dla zabawek-szpitala). Weterynarz – nie; lekarz – tak? Pogubiłam się.

      Salon piękności, fryzjer, sklep z odzieżą – te zabawki odnoszą się do upodobań dziewczynek, które są – niestety – różne od podobań chłopców. Dziewczynki kiedys zachcą „ładnego”. Chcą być w pewnym momencie ładnie uczesane, ładnie ubrane. Tu falbanka, tam kokardka. Nie, nie wrzucam wszystkich dziewczynek do „jednego wora”. Osobiście nie miałam takich zapędów, ale na starość okazuje się, że jestem raczej w mniejszości. Większość dziewczynek chce być śliczna, czy się do tego przyznaje, czy nie.

      Biust na lalkach jest też celowy. Dla dziewczynki lalki z biustem symbolizują „matkę”, nie seksowna lalunię. Moja córka bawiąc się lalką, która wygląda na kobietę, od razu sprowadza jej dzieci. Bawi się w rodzinę.

      Czy chcesz raczej powiedzieć, że biust może być, ale niewyeksponowany głębokim dekoltem? O to biega? Tu możemy się zgodzić. (Nie mam w domu takich lalek.)

      Jeśli uważasz, że miedzy dziewczynkami i chłopcami nie ma różnic płci, gdy w grę wchodzą dziecięce zainteresowania, to zadam Ci takie pytanie: dlaczego kilkuletnie dziewczynki gremialnie nie proszą o samochód na urodziny? Albo o szybowiec? Albo o rakietę? Albo o kolejkę? Albo o robota? Albo o dinozaura szczerzącego kły?

      Dlaczego tak według Ciebie jest? Dlaczego tak było, nawet w czasach, kiedy kolor różowy kojarzył się raczej z różami i kiedy bawiono się zabawkami z drewna?

      Naprawdę uważasz, że Twoi chłopcy za pięć, dziesięć lat będą dzieki Tobie bawili się lalkami? (W tej chwili to normalne, że któremuś spodoba się Hello Kitty, a jak wspomniałam na początku, zainteresowania Pomponów to temat sporny, bo moje dzieci w ich wieku rzucały się na wszystko, żeby sobie zapewnić kilka chwil rozrywki. To za wcześnie, aby mówić o braku podziału zainteresowań na chłopięce czy dziewczęce.)

      Dlaczego Ty sama wolisz robótke na drutach i na szydełku, a nie interesuje Cię budowa silnika spalinowego?

      Ile z Twoich koleżanek woli naprawę telewizora, składanie komputera, zabawę w wojnę (OK, kolekcjonowanie wojskowych akcesoriow) itp. Większość?

      Nie pamiętam, abyś garnęła się do tego, co świat uważa za raczej męskie zainteresowania.

      Czy chcesz powiedzieć, że żałujesz, że nie popchnięto Cię w tym kierunku? Jeśli tak, to nic straconego... Na internecie wszystko się znajdzie. Od katowania dzieci począwszy... ;)

      Usuń
    4. Ten EOT powyżej dotyczyl nie tylko dyskusji z Amarantą, że uściślę.

      Odniose się tylko do jednego - to, że nie pamiętasz, bym garnęła sie do tego, co świat określa "męskimi zainteresowaniami" to znaczy wyłącznie to, że źle pamiętasz. Własnymi, kobiecymi rączkami remontowalam domek na działce, naprawiałam gniazdka elektryczne oraz rozliczne magnetowidy i magnetofony, a także zegarki - rozbierałam je na części pierwsze, kombinowałam, składałam, a one potem działały. Odstawiałam tez samodzielnie przemeblowania z przenoszeniem szaf i kanap włacznie (teraz nie robię tego nie z braku chęci, ale dlatego, że mi rodzina zabrania nosić szafy). O ile mnie znajomość swiata nie zwodzi, wszystko to, co powyzej, nie załapuje sie na tzw. kobiece zajęcia.

      Dlaczego lubię robótki na drutach, a nie budowe silnika spalinowego? Po pierwsze primo, ja lubię budowe silnika. Do dziś pamiętam z lekcji - jeszcze w podstawówce! - jak działa, bo były to moim zdaniem niezwykle ciekawe lekcje. A po drugie primo odpowiedź, czemu się w silnikach nie babrzę jest banalna w swojej prostocie - bo robótki na drutach lubię, a samochody mam w doskonalej obojętności. Nie dlatego, że jestem dziewczynką i ktoś mi kiedyś powiedział, że nie mam sobie zaprzatać silnikiem mojej ślicznej główki, ale dlatego, że mam samochody, mówiąc brutalnie, gdzieś - maja jeździć i ktos ma mnie nimi wozić, to wszystko, czego od nich wymagam.

      I - a to ci niespodzianka! - tak samo gdzieś mam pralkę. Nie umiem jej nastawiać i nie zamierzam się nauczyć. Jak mój mąż jest poza domem góra prania sobie beztrosko rośnie, bo ja nie umiem nastawiać pralki. Mimo, że w opinii świata nastawianie pralki to coś, z umiejętnością czego kobiety się rodzą, w przeciwieństwie do znajomości budowy silnika spalinowego.

      Ja, otóż, jestem bardzo zlym przykładem, by udawadniać tezę, że dziewczynki są "z natury" spragnione bycia ładną, grzeczną i kochaja robótki na szydełku ZAMIAST budowy silnika.

      A. I to nie Pompony lubią Hello kitty, oraz większość, o ile nie wszystkie córki moich znajomych kochają dinozaury z kłami i są obwożone po Dinoparkach.

      I-TO-NAPRAWDĘ-JEST-EOT.

      Usuń
    5. Zmieniając temat - zanim mnie stąd wykopsniesz, gdybym zapytała o cokolwiek w poprzednim temacie - zapomniałam dodać do poprzedniego posta, po tym, jak mi wiadomość w jednym kawałku się nie zmieściła... Nie wiem, jak wygląda dziś feminizm w Polsce, ale ja przestałam przyklaskiwać ogólnemu feminizmowi w Stanach. W szeregach amerykańskich feministek bowiem są takie panie, z którmi łączy mnie tylko klasyfikacja płci.
      Te aktywistki zaprzepaszczają myśl i wysiłek kobiet, które faktycznie walczyły i walczą o równouprawnienie. Dlatego rozgraniczam walkę o dobro kobiet i o odchodzenie od patriarchatu od aroganckich, pyskatych amerykańskich feministek i ich skrajnych pomysłów rozwoju społeczeństwa. Dlatego nie identyfikuje się z lokalnym feminizmem.
      I więcej nie chcę mówić, bo wiem, że wolałabyś, aby blog nie zaplątał się w tematy polityczne. Pozdr. ;-)

      Usuń
  6. ""Poznaj pięć niezwykłych, uzdolnionych dziewczyn, mieszkających w Heartlake City. Uwielbiają wspólnie spędzać czas - zabawy w domku na drzewie, udział w wystawach dla zwierząt w mieście Lego Friends i rozmowy podczas zabiegów w salonie piękności!"...

    Wrrrrr...."

    ech daj spokój, nie warcz, przeczytałam ten cytat i co zobaczyłam w wyobraźni? Jak pięć cudnych dziewczyn dorosło, nadal umilają sobie czas podczas zabiegów w salonie fryzjerskim i... nooo?... też już to widzisz? "Stalowe magnolie"? :)

    Moje, obecnie już całkiem dorosłe dziewczynki (raczej w wieku Królowej Matki :)), uwielbiały tę serię lego z konikami (stajnia, takie tam) Wszystko było raczej w neutralnym, szarym kolorze i oczywiście żółte i zielone elementy (jak to w lego) i proszę sobie imaginować, koledzy moich córek, mieli do tej serii zastrzeżenia!!!! mówili, że taka jakaś "dziewczyńska" jest :D Dacie wiarę?!

    Na prawdę załamka! Kto ten internet czyta!!! I chwała ci dzielna Matko Królowo, że mogą trafić na taki blog, bo gdyby znaleźli to czego szukali... brrrr... lepiej nie....

    OdpowiedzUsuń
  7. nie unikniesz kochana podzialu na dziewczęce i chlpiece...moja 3 latka chodzi do przedszkola, i od tyg nosi dwie kitki, o czym przedtem nie chcila slyszec, no i wraca moje dziecie z owego przedszkola i mowi nam , przy kawie,"ja mam kitki, my nosimy kitki(mowi wskazujac na siebie , mame, babcie i siostre) ale oni nie maja kitki(pokazuje na dziadka i wujka)...o malo kawą sie nie pooblewalismy ze smiechu:-)))komentarz dot tych "kitek" w wykonaniu mojego taty i mnie, nie do zacytowania:-)))))))))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No własnie tez to z przedszkolem wiążę :))). Ale moich panów jednak trochę doprowadziłam do pionu w kwestii "dziewczyńskich i chłopięcych zabaw" :D.

      Usuń
  8. Własnie tu trafiłam pierwszy raz i ze śmiechu się dławię.....WSPANIAŁY BLOG!! nie mam słów zachwytu!!:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tylko nadzieję, że nie stosowalas żadnego z wyżej podanych słów kluczowych ;D...

      Usuń
  9. z tym katowaniem to cytat z mojego domu rodzinnego :)
    oj coś mi się zdaje, że jak moje dzieciaki podrosną, też mogą zaskoczyć mnie takim tekstem :)
    a na razie najstarszy rysuje domek z kratami w oknach, co to znaczy???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie niepokój się Kaju, może to szprosy, albo takie romantyczne okienka z małymi szybkami a nie kraty :)

      Usuń
    2. Ach, na pewno nic, czym trzeba sie dręczyć :). Na dziecię znajomych przyjaciółki doniesli nauczyciele, że nic, tylko furt rysuje rzędami czarne trumny, a pod spodem wieńce i zasugerowali pilną wizytę u psychologa ( bo co też się w tej rodzinie dzieje, nieprawdaż!)
      Po czym po wnikliwych badaniach okazalo się, że trumny to były samochody, a wieńce to spaliny i ślady opon, zdaje się:).

      Usuń