Przerwa reklamowa podczas oglądania (przez Królową Matkę, której coś się wszak od życia należy, a wyjątkowo emocjonujący odcinek ukochanego serialu to już w ogóle) "Chirurgów". Na ekranie, w rytmie zmysłowej muzyki, wiją się i gną Przepiękne Dziewoje o Wybitnych Biustach, reklamujące produkty jakiejś firmę bieliźniarskiej. Królowa Matka - która Przepiękną Dziewoją nie była nigdy, posiadaczką Wybitnego (ani jakiegokolwiek) Biustu też nie była nigdy, a teraz, gdy waży te swoje 59 kilo to już w ogóle nie ma o czym mówić - przypatruje się im z bezinteresowną zawiścią. Jest jednak Dobrą Żoną, która rozumie, że Pan Małżonek spogląda na tę reklamę ze zgoła odmiennymi uczuciami, w końcu gdyby była Panem (i wcale niekoniecznie Małżonkiem) też by spoglądała.
Królowa Matka (składając Własne Emocje na ołtarzu Obowiązku Małżeńskiego) - Kochanie, twoja ulubiona reklama!
Potomek Starszy (reagując ani chybi na słowo "kochanie" :)) - Tak? (po chwili wpatrywania się w Przepiękne Dziewoje, z autentycznym zdziwieniem) - Ale dlaczego? Przecież to po prostu zwykłe dziewczyny...
Królowa Matka (zaczerpuje powietrza, by wygłosić tekst w rodzaju "Pogadamy za pięć-sześć lat, mój synu!", lecz nie zdąża).
Potomek Starszy (kontynuując, z niezłomnym przekonaniem) - Ty wyglądasz o wiele lepiej!
Warto mieć synów :).
Anutku, pierwszy raz zaprotestuję na Twym blogu. Jedyna róznica między Twoją figurą, a tych panienek z reklamy jest taka, że laski „reklamowe” są spreparowane (kiedyś ponoć ratowano fotografowane biusty zastrzykami z parafiny, dziś podobno lepiej się sprawdzają skarpetki w biustonoszach). Do tego wypacykowane twarze, wymuskane włosy... oraz szereg innych sztuczek upiększających i z nijakiej modelki tworzy się gwiazdę.
OdpowiedzUsuńNie znam drugiej takiej laski jak Ty. I Pan Mąłżonek o tym wie, co Twój post jasno potwierdza ;-)
Dobrze jest też miec przyjaciółki :DDD.
UsuńObiektywne przyjaciółki, zaznaczam! ;)
UsuńJaaaasneee :D!
UsuńHahahaha...
Usuń... i synka, co ma oczy do patrzenia.
OdpowiedzUsuńO synku to ja już wcześniej napisalam. Chociaz oczki ma moim zdaniem zaślepione :D.
UsuńOoooooooooooo, jak cudownie;-)I ja na to właśnie w skrytości serca liczę...
OdpowiedzUsuńA te laski...Hehhhh i ja zerkam z zazdością...I każda chyba tak zerka, nawet jeśli twierdzi, że wcale nie;-)
Może są tu szczęściary, które mają takie przecudne dekolty :)... Niech sie nie przyznają, bo mściwie zablokuję dostęp do bloga ;D!
UsuńOj tam powinnas byc dumna ze jestes soba. Dam sobie reke uciac, ze te panie w rzeczywistosci tak nie wygladaja. Photoshop robi swoje, a Twoj syn dobrze Ci powiedzial, jestes milion razy lepsza bo jestes Ich i tylko Ich i przede wszystkim jestes sobą a nie obrabiana w programach sztuczna lalą. o! wybacz za dosadnosc :)
OdpowiedzUsuńha! i tego sie trzymaj :)
OdpowiedzUsuńJa, na ten przykład, kiedyś miałam taki biust jak dziewczyny w tej ulubionej reklamie mojego męża :)
OdpowiedzUsuńNo i się skończył był!
Nawet doświadczony onkolog badając mnie nie mógł powstrzymać się od pytania: "i tymi piersiami wykarmiła pani czwórkę dzieci?" W głosie było niedowierzanie ale i podziw, więc mu wybaczam.
A słowa te piszę w autobusie przemierzając Polskę, czemu nie mogę się nadziwić!
Jako mająca porównanie ponadto stwierdzam: życie z małym biustem jest wygodniejsze:)
No może. Ale zeby tak zaraz bez żadnego?!!!
UsuńJeśli wierzyć relacjom niektórych pań, biust jest niezależnym tworem, ma swoje fanaberie i własną logikę: jak chce, to urośnie ot tak se.... Aczkolwiek rzeczywiście nazbyt niska liczba dwucyfrowa na wadze nie sprzyja rośnięciu biustu na pewno (chyba że sylikonowego , hehehe). Gdybyś zechciała wejść w dwucyfrówki zaczynające od szóstki, toby z pewnością i biust się "nabzdyczył"... Co Ty na to? Przejdziesz na dietę biustotuczącą? wysoko kaloryczną. Mogłabyś się obżerać dla świetlanego celu :)))) Ciasta, pierożki, makarony, pączki. Wszystko to, czego zazwyczaj unikamy.
UsuńCzego się nie robi dla dobra sprawy ;DDD!!!
UsuńAle na mnie to nie działa. Jak rok temu wrociłam ze szpitala i ważyłam (uwaga!) 52 kilo (wzrost 175), czyli jakieś 12 kilo mniej niz przed chorobą, wszyscy mnie tuczyli. wszyscy podsyłali rady, co jeść, by utyć. A ja jadlam. I nic. Dobiłam z trudem do 61 kilo, ostatnio schudłam do 59, bo jak tylko się stresuję czymkolwiek, zaczynam chudnąć, chociaż jem normalnie. I choćbys glowa w mur biła, nie poradzisz...
To ja dopinguję Cię, o Królowo, w staraniach! Czcijmy wraz każdy kilogram powyżej sześćdziesiątki :)) Winkiem lub piwkiem - bo kaloryczne. A Królowa nie może być zbyt chuda - to by szkodziło na majestat :)
UsuńMożliwe, że masz wspaniałą przemianę materii.
tak, to jest również ulubiona reklama mojego mężona... Chociaż on temu zaprzecza. W takich momentach żałuję, ze nie mam syna :D:D Ale wyłącznie w takich ;)
OdpowiedzUsuńDobre :D
OdpowiedzUsuńMali pochlebcy :)
off topic i egoistycznie: proszę Królową Matkę o kolejny wpis i następne jak najczęściej! przede mną przeokropnie stresujący tydzień (miesiąc?), a notki tutaj to wspaniała odtrutka! :)
OdpowiedzUsuńNiestety, nic obiecać nie mogę :))). Wszystko zalezy od tego, czy będę miała siły, czas i natchnienie (nie mam ostatnio nic a nic), no i od tego, czy Potomki powiedzą coś, co uznam za warte uwiecznienia...
UsuńJa mam! Biusta mam! Ponętnego! I jakieś 20 kg nadwagi :) Ale jakbym miała mniej nadwagi to bym miała zwisające coś a nie biust. I jestem z niego dumna i zadowolona (z brzucha mniej, ale to nieważne).
OdpowiedzUsuńZaraz cię zablokuję, z czystej zawiści ;DDD!
UsuńHaha! Dobrze mieć synów, oj dobrze :)
OdpowiedzUsuńAle biust też by się czasem przydał, co nie? :P
O, tak! Chociaż nie wiem, jak to jest, moge sobie tylko wyobrazać ;D.
UsuńTak, warto mieć synów :)
OdpowiedzUsuńTwój bezbłędny!
Ale ta puenta przypomniała mi ile mi mój najstarszy podobnych w odbiorze tekstów rzucał :)
To też jeden z powodow, dla ktorych piszę - żeby nie zapomnieć. Bo, wiesz, jak cala czwórka wreszcie przemowi to bata nie ma, nie zapamiętam wszystkiego :D.
Usuń