Potomki Starsze (rżną w karty).
Potomek Młodszy (radośnie) - Teraz ja wygram!
Potomek Starszy (powątpiewająco) - No, nie wiem, nie wiem, ostatnio ja wygrałem...
Potomek Młodszy (z niezachwianą pewnością) - Ale teraz na pewno wygram JA!
Potomek Starszy (juz, już zaczynając popadać w cholerę, która trzęsie nim przeciętnie raz na pół godziny) - A skąd wiesz? SKĄD WIESZ, pytam ciebie?!!!
Potomek Młodszy (triumfalnie) - Bo wybrałem sobie karty z większymi numerami!!!
Królowa Matka szczerze wątpi, czy Potomka Młodszego czeka kariera pokerzysty...
Spokojnie, dopiero się uczy... Poza tym to też jest rodzaj strategii: mów zawsze prawdę w ten sposób, żeby ci nikt nie uwierzył...
OdpowiedzUsuńNo, to mówienia prawdy tak, by mu nikt nie uwierzył też sie jeszcze musi poduczyć ;D.
UsuńOch, mlody Marchewa ci rosnie!
OdpowiedzUsuńW sensie prawdomownosci oczywiscie, Marchewa chyba by nie oszukiwal?
UsuńOn nie oszukiwał, on po prostu zrobił to, co trzeba, by wygrać :))). I, owszem, on jest pod wieloma wzgledami podobny do Marchewy, zobaczymy, zobaczymy, co przyszłość przyniesie ;)))...
UsuńTym bardziej! Och, moj faworyt!
Usuńo, to może i lepiej, że nie zostanie pokerzystą? Zapraszam na blog o Zuzi: dziecko-cudu.blogspot.com
OdpowiedzUsuńBycie pokerzystą bywa dochodowe :))). Zajrzałam na bloga, mamy sporo wspolnych wspomnień...
Usuń