Ostatnimi czasy Królowa Matka tarza się po prostu w poezji, i to nie z tego powodu, co wszyscy właśnie myślą (odejście Noblistki), i nie w tego rodzaju poezji (wierszach Noblistki), chociaż z tego, co Królowa Matka wie o Noblistce nie miałaby ona nic, ale to nic przeciwko temu. A może nawet przyłączyłaby się do deklamowania z przyjemnością.
"Myśl, którą wypycham poza obręb świadomości, a która mimo wszystko wciąż się pojawia w jej polu,
To 'Rany boskie, jak bardzo niemowlę przypomina osobnika w stanie wskazującym na nadużycie alkoholu!"
Oto utwór, który pojawia się z tylu głowy Królowej Matki tak z sześćdziesiąt razy dziennie. Niemal za każdym razem, gdy spojrzy ona na swoje najmłodsze Pociechy, zataczające się po pokoju. Bowiem, Droga Publiczności, Pompony CHODZĄ. No, mniej więcej chodzą. Ujmując problem graficznie, rzecz ma się mniej więcej tak:
Ręce uniesione do góry, oczy w słup, na twarzy zachwycony uśmiech ukazujący garnitur sześciu zębów, nogi przebierają, przebierają, nie nadążają, ale przebierają, a górna część tułowia leci przodem... tak to wygląda w ujęciu poetyckim:
"(...) Każdy krok, w trakcie którego nie padło się na twarz z kretesem,
Wydaje się w obu wypadkach niewygodnym sukcesem;
Stopa za stopą dąży z dużym trudem,
Zarazem pozostając w miejscu jakimś cudem;
Ramiona machają gwałtownie, jak ramiona popsutych semaforów
lub kujących żelazo póki gorące kowali,
Osłupiały wzrok pyta: "Po cośmy się w to pakowali"?
Choreografia poruszeń jest nie tyle łabędzia co kacza,
Ale pędrak sympatycznie "tupta", a tylko pijak się obrzydliwie "zatacza"!"
Mimo drobnych niedogodności Pompon Młodszy w zasadzie porzucił raczkowanie na rzecz chodzenia natychmiast, gdy tylko odkrył zalety tego drugiego (łatwiej się skręca, można uciekać przed Karzącą Ręką Sprawiedliwości nie wypuszczając z rąk porwanego Braciszkowi pisaka/ gumki/ zeszytu do matematyki/ klocka Lego/ tego wszystkiego, na co do tej pory można było tylko patrzeć tęsknie z nizin podłogi, a teraz tak śmiesznie łatwo da się dosięgnąć/, zyskało się nową, świeżą perspektywę i można otworzyć o wiele więcej szuflad niż do tej pory sprawiając, że Rodzicom brakuje już wyżyn, na które upychać mogliby liczne Niebezpieczne Przedmioty Zawierające Drobne Elementy, no i można oburącz przyłożyć Osobie, Która Się Ociąga I Nie Spełnia Poleceń Natychmiast). Pompon Starszy nadal przedkłada raczkowanie, zwłaszcza, gdy, na przykład, uda mu się sforsować zabezpieczenia i blokady w drzwiach i rzuca się do ucieczki (co swoja drogą jest widokiem niesamowicie zabawnym) próbując zwiedzić tyle, ile się da zakazanej części mieszkania, nim go dopędzi jakiś Wredny Dorosły, ale spaceruje sobie beztrosko na dwóch nogach coraz częściej. Oczywiście, o ile jego krok można nazwać "spacerowaniem" :).
A nie jest to koniec literackich przeżyć Królowej Matki, bowiem przed nią Następny Etap:
"Jeszcze jedna analogia, jeśli Czytelnik pozwoli:
I moczymorda, i malec wykazują kompletny brak samokontroli.
W jednym i drugim wypadku nie ma mowy o zażenowaniu czy wstydzie
Z tego powodu, że się nieporadnie mówi czy idzie.
Co do mówienia, i tu, i tam poprawność to główny problem:
Gramatyka pełna usterków i błądów, a dykćja jeśt w śtanie niedoblem,
Tyle, że u dorosłych jest to pijacki bełkot, niegodny rozumnego stworzenia,
A u niemowląt - budzące zachwyt gruchanie i gaworzenia."
Chwilowo gramatyka nie jest pełna usterków i błądów, gdyż nie istnieje :)). Pompon Młodszy mówi bardzo wyraźnie "ti!" wskazując wymaganą rzecz palcem, a mówi to na tyle różnych sposobów, z tak różnym naciskiem i z tak zróżnicowaną intonacją, że jest doskonale rozumialny, więc czemu ma się wysilać na jakąś tam gramatykę (które to przekonanie Królowa Matka w pełni podziela i pochwala, przerażona wizją gadających nieustannie, przekrzykujących się, dyskutujących i zadających pytania nie dwóch, a CZTERECH chłopców. Tak, Królowa Matka wie, że chwila ta nieuchronnie nadejdzie. Lecz czemu nie cieszyć się jak najdłużej myślą, że jeszcze nie teraz? :)). Pompon Starszy natomiast od czterech dni mówi wyraźnie "Da, da, da!", gdy żegna się z kimś (lub czymś, na ten przykład z Mifi na ekranie) machając łapką, a wczoraj zaskoczył wszystkich wykrzykując radośnie "Tata!" na widok powracającego z pracy Pana Małżonka, czym wbił go w nieopanowaną dumę, ale poza tym jest raczej małomówny. Może chociaż jeden będzie???
A teraz, jak mawiał Edward "Dudek" Dziewoński, "the pointa":
"Mam
więc nadzieję, że znajdzie uznanie moja teza, iż nie da się prawie
odróżnić niemowlaka od kogoś, kto swój barek z trunków ogołaca,
A jedyna w gruncie metoda ich odróżnienia polega na odczekaniu do rana,
ponieważ wtedy jedynie niemowlę budzi się świeże, różowe i zupełnie pozbawione kaca."
Ogden Nash
"To musi mieć jakiś związek z mlekiem"
tł. Stanisław Barańczak
Co Królowa Matka, właścicielka dwóch niemowląt bardzo świeżych, bardzo różowych i bardzo pozytywnie nastawionych do każdego nadchodzącego dnia o bardzo, bardzo wczesnej tego dnia godzinie, potwierdza :).
Kiedy Jula "nadaje" na okrągło całkiem zrozumiałym językiem, wydając polecenia i pytając, wołając i pytając, opowiadając, "czytając" i pytając, a do tego równocześnie porusza się z prędkością światła i jest dosłownie WSZĘDZIE... tęsknię do czasów jej niemowlęctwa ;) Przytulić, zatkać buzię cycem i... spokój błogi :)) Ale teraz mi brak tego jej jazgotu bo jest u babci :/ A poezja wyśmienita i taka... adekwatna :))
OdpowiedzUsuńJa tak mialam, jak moje dzieci były pojedyncze, z duecikiem jest jednak zupelnie inaczej (czytaj - nie bywa spokojnie ;)).
Usuń