Zainspirowana tym wpisem Anuliny Królowa Matka przypomniała sobie, jak czytała gdzieś o polskiej parze, której szwedzka opieka społeczna odebrała dzieci, ponieważ młodszy chłopiec na zadane w szkole pytanie
"Czy ktoś cię w domu bił?" odpowiedział z wielką pewnością siebie: "O, tak, tata, bez przerwy!". Zainteresowana problemem Królowa Matka udała się do własnych Potomków celem wykonania badań socjologicznych.
Królowa Matka (do Potomka Starszego) - Dziecię, posłuchaj, czy ciebie ktokolwiek bił w tym domu?
Potomek Starszy (obojętnie, nie odrywając się od rysowania) - Yhy, pewnie.
Królowa Matka (żywo zainteresowana problemem, w końcu może nie wie wszystkiego) - Tak? A kto?
Potomek Starszy (ciągle obojętnie i ciągle nie odrywając się od rysowania) - No, nikt.
Hm. Szanse Królowej Matki na spokojną egzystencję w którymś z państw skandynawskich maleją, ale beznadziejnie nie jest, w końcu tamtą rodzinę wkopało młodsze dziecko. Powodowana tą nadzieją Królowa Matka zwróciła się do Potomka Młodszego:
Królowa Matka - Synku, czy ciebie ktoś w domu bije?
Potomek Młodszy (z entuzjazmem) - No pewnie!
Królowa Matka (rozpaczliwie) - Kto?!
Potomek Młodszy - No tata, i ty...
Królowa Matka (czując wyraźnie, że wizja uroczego mieszkanka w Sztokholmie czy innej Kopenhadze oddala się z prędkością światła) - A często się to zdarzało?
Potomek Młodszy (z niezłomnym przekonaniem) - Z tysiąc razy!!!
Cóż, gdyby Królowa Matka rozważała kiedykolwiek emigrację zarobkową (lub jakąkolwiek inną), Skandynawia odpada...
:D ... gdybym nie leżała, to bym padła :D
OdpowiedzUsuńElunia tak nie mówi? Spytaj ją, możesz się zdziwić :D...
OdpowiedzUsuńJej "tak" brzmi jak coś pomiędzy tak a nie (nigdy nie wiem :D), więc Szwedzi mieliby małą zagwozdkę.
OdpowiedzUsuńPrzypomina mi to historię, która przydarzyła mi się kiedym jeszcze była dziecięciem. Mianowicie choć sama jestem jedynaczką mam trzy siostry cioteczne, z którymi zawsze byłam blisko. Dwie z nich (Ania i Aga) są starsze ode mnie- w tym momencie obydwie już matki dzieciom- a Natasza ma szesnaście lat. Rzecz rozgrywała się jednak kiedy miała lat nie szesnaście a jakieś trzy, może cztery.
OdpowiedzUsuńMianowicie pewnego wieczoru po domu rozległ się wrzask:
- Ania, Ania co ty mi robisz?! Dlaczego mnie bijesz, ała, Ania, przestań!
Mama moja i babcia, siedzące w pokoju razem z Anią spojrzały na siebie skonsternowane, Aga zaś siedząca właśnie w łazience wypadła z niej z majtkami w kolanach jako ta furia, z okrzykiem:
- Anka, co ty jej robisz?!- i zamarła widząc, że Ania jest jakby poza wszelkimi podejrzeniami.
Zaś sprawczyni tego zamieszania, nasz mały króliczek, słodki grzdylek, siedziała sobie sama, samiusieńka w pokoju i z szerokim uśmiechem wydarzała wszystkie te rozdzierające okrzyki
No i niech ktoś mi teraz powie, że dzieci nie są świadome tego, co robią...
Gdzieś na blogu przytaczalam historyjkę, gdy moje dziecko powiedzialo pani, że tatuś go ciężko pobił, a gdy go pytalismy, zszokowani, czemu, oznajmil, że tak byl zdenerowowany na tatusia, ze mu się słowa pomylily... taaaa, pracownicy socjalni muszą miec super wyszkolenie, by odróżniać fantazję od faktów :)...
Usuń