czwartek, 29 września 2011
Królowa Matka w melancholii...
Królowa Matka jest smutna. Smutna. I jeszcze smutna. I baaardzo zmęczona. I przemyśliwuje nad likwidacją bloga, póki ma on imponująca ilość postów (trzynaście, opublikowanych jedenaście), bo może (jako Człowiek Z Natury Piszący) przywiąże się do tej formy wypowiedzi (do której chwilowo stara się przyzwyczaić, i idzie jej, co musi wyznać, tak więcej średnio) ta ilość wzrośnie, a Królowa Matka zabrnie dalej w oszustwo pt. "Jestem wesoła, kwitnę w rodzinnym szczęściu, mam do powiedzenia tyle interesujących rzeczy", bo bywa bardzo mało wesoła, czasem rozważa dzieciobójstwo jako sposób na nowe życie i oblicza, po ilu latach w celi wreszcie by odespała siedem lat macierzyństwa, a to, co ma do powiedzenia jest nudne jak noworoczne orędzie premiera dowolnego państwa, i tak samo mało odkrywcze. A poza tym skupia się na powstrzymywaniu paranoi polegającej na tym, że zaczyna pisać testament jak ją tylko coś zakłuje w lewym boku, a w porównaniu z tą paranoją i jej powodem to, co może napisać jest takie nieistotne, takie żałośnie błahe...
Więc Królowa Matka pójdzie zagłębiać się dalej w świecie "Trzech muszkieterów" (chociaż w chwili, gdy dotarło do niej, że Atos miał trzydzieści lat uznała, że jej świat nigdy już nie będzie taki sam). Albo pójdzie spać. I odeśpi ten smutek. Może on jutro minie. A jeśli nie - może minie chociaż odrobina zmęczenia...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jakim cudem nikt z nas nie skomentował wtedy tej chandry?! Pamiętam, że (czytałam jednym łykiem wszystkie wpisy przez 3 dni) pomyślałam, że to był wpis sprzed ponad roku, więc już na pewno nie ma co Ci go przypominać, lepiej zmilczeć.... po takim czasie. Teraz zostawię Ci tu jednak słóweczko: w życiu bywa różnie, bywają niestety i takie dni. Nie da się zagwarantować, że nie będzie już takiego ni jednego. Oby nie było, ale... Jeśli znów byś w coś takiego wpadła, niech Ci się kołacze chociaż myśl: to jest przejściowe; choć te uczucia w danym momencie wyglądają diabelsko realnie - i realne są - to jest to stan przejściowy. Niekoniecznie jutro, ale na pewno będzie lepiej! Pamiętaj w ciężkich chwilach, że masz tę pewność i gwarancję, że za jakiś czas nie będziesz czuła się tak nędznie, że będziesz czuła się szczęśliwa.
OdpowiedzUsuńPewnie dlatego, że wpis powstał, jak sądziłam, że bloga nikt i tak czytać nie będzie, a kto wie, czy wytrzymam z pisaniem dlużej niż kwartał, i blog był otwarty tylko dla najbliższych znajomych - jakieś 20 osób czytalo, nie wiecej - a one komentowały wszystko na zywo, na Facebooku w prywatnych wiadomosciach głównie. Mam pare takich wpisów, które wygladaja na kompletnie zignorowane, a były szczegółowo omówione :)).
UsuńJaki życiowy blog.. zamieszkam tutaj na dłużej. Rysunki zupełnie jak u Mleczki ... pozdrawiam
OdpowiedzUsuńStare smutki zawarte w tym wpisie już od dawna pokonane, więc zatrzymam się tylko na jednym elemencie wpisu: Królowa Matka lubi "Trzech muszkieterów"? Ech, moja ukochana książka dzieciństwa :)
OdpowiedzUsuńAragonte