CD:
... rzekł:
- Mamy taki program dla przyszłych kandydatów do przeszczepu serca (Królowa Matka poczuła, jak kanapeczka stanęła jej w gardle jak, nie przemierzając, kawał plasteliny), potencjalnych, oczywiście, kiedyś tam, w przyszłości, no i niekoniecznie! - dodał pośpiesznie (bo wszyscy Lekarze Kliniki zdołali już nieco poznać Królową Matkę i wiedzieli, że w niektórych sytuacjach może ona odrobineczkę nerwowo zareagować i nawet uroda Personelu wtedy nie pomaga). - Program trwa rok, potrzebne nam są do niego osoby młode i chore i, gdyby się pani zgodziła, zakwalifikowalibyśmy panią. Z tym, że - zerknął na trzymane w ręku wyniki badań Królowej Matki - pani się bardzo poprawiła klinicznie i nie wiem, czy się pani nada, ale to się okaże po ergospirometrii...
Po czym opuścił Królową Matkę nieco oszołomioną i niepewną, czy ergospirometria powinna wyjść dobrze, czy też źle, by się do programu nadała (bo że wyniki cewnikowania były dobre powiedział Królowej Matce już wcześniej robiący je lekarz, który przez całe badanie dogłębne analizy stanu naszej kadry narodowej w piłce nożnej oraz skrajnej niefachowości, jaką wykazała ona w meczu z Niemcami przeplatał jękami "Boli panią, przepraszam, nikogo tak dziś nie bolało, pani mnie w ogóle lubić nie będzie!!!" i podał wstępne wyniki badania w ramach przeprosin za bolesność tegoż).
Tym razem ergospirometria odbyła się bez przeszkód, może dlatego, że Królowa Matka miała już jaką taką wizję, jak ma ona wyglądać. Przełaziła więc badanie na tej okropnej bieżni, z każdym krokiem coraz bardziej wściekając się na durny sprzęt, do którego musiała się dostosowywać i upewniając się ostatecznie, że siłownia nie jest miejscem dla niej. Wyniki od razu obejrzał Ulubiony Doktor Nr 1, który, taktownie acz nieumiejętnie kryjąc lekki smuteczek w głosie rzekł:
- Trzeba to jeszcze przeanalizować, ale dla chyba do tego programu jest pani za zdrowa...
Smuteczek nie był typowym zjawiskiem na obliczu i w głosie Ulubionego Doktora Nr 1, który wiadomość o amputacji nogi prawdopodobnie przekazałby jakoś tak: "Musieliśmy pani amputować nogę, ale jaka to oszczędność na obuwiu! A te wózki, co je teraz robią szałowe są, zobaczy pani, jak się na nich fantastycznie jeździ!" (informację o zdiagnozowanej u Królowej Matki zatorowości płucnej przekazał tymi słowy "Tak, jednak ma pani zatorowość... (rozpromieniając się), ale to dobrze! Teraz będziemy wiedzieli, jak panią leczyć! A ten zator, phi, co to jest (lekceważące machnięcie ręką), te dziewięć milimetrów, rozpuszczenie tego to drobiazg! W ogóle jeśli pacjent przeżył, to doskonale rokuje, bo najczęściej zatorowość płucną rozpoznajemy podczas sekcji!!!"). Do myślenia jednakże dał Królowej Matce dopiero Ulubiony Doktor Nr 2, który wpadł do jej pokoju i oznajmił:
- Tak jak myślalem, jest dla nas pani za zdrowa.
-To chyba dobrze? - spytała z wahaniem Królowa Matka niepewna, jak się zachować w obliczu tak niezwykłego w ustach Ulubionego Doktora Nr 2 zdania i jeszcze bardziej niezwykłego u lekarza, który zawracał ją ile sił z drogi na tamten świat, żalu.
- Tak, tak - zmitygował się Ulubiony Doktor Nr 2 usuwając ze swego głosu ostatnie nuty rozżalenia. - To dobrze.
I właśnie wtedy Królowa Matka postanowiła nieodwołalnie, że wyzdrowieje. Spodobała się jej ta konsternacja, która pojawiała się na twarzach większości lekarzy, gdy czytali stare wypisy Królowej Matki i porównywali je z wynikami ostatnich badań. Dobrze jej na samopoczucie robiły okrzyki, wznoszone przez Ulubionego Lekarza Nr 1 za każdym razem, gdy się spotykali: "Pani chodzi! Pani biega! A jeszcze parę miesięcy temu...!".
Królowej Matce często przytrafiało się, że należała do grupy wyjątków "Tylko 3% kobiet... Tylko 1% osób po trzydziestce... Tylko 7% matek..." - niestety, nigdy nie była to grupa w rodzaju "Tylko 2% osób kupujących kupon totolotka wyłącznie wtedy, gdy kumulacja dochodzi do 10 milionów złotych trafia szóstkę".
No więc teraz Królowa Matka postanowiła, że własnie do takiej grupy będzie należeć.
Trafi swoją szóstkę. Choćby nie wiem co. Li i jedynie.
Oczywiście, że Królowa Matka trafi swoją szóstkę, inaczej być nie może!
OdpowiedzUsuńTego się własnie trzymam :)). Doczytałam, że ty też masz problemy z sercem - oto jeszcze jedna rzecz, ktora nas łączy.
Usuńznalazłam ten blog przez przypadek...i się chichram i płaczę na zmianę, przeczytam wszystko! powodzenia! (jak mówi Żaczek "li i jedynie") Ewa
OdpowiedzUsuńNie dziękuję, żeby nie zapeszyć :), ale miło mi, że się podoba :D. Zapraszam!
Usuń