sobota, 24 września 2011

Gwiazdka idzie :).

Królowa Matka poczyniła pierwsze zakupy związane ze zbliżającymi się świętami Bożego Narodzenia.

Tak, Królowa Matka wie, że w tej chwili mamy wrzesień. Nie, Królowa Matka nie jest osobą, która się nie zna na kalendarzu i nie potrafi policzyć, że do Gwiazdki jeszcze całe 91 dni. Oraz nie jest aż tak zaabsorbowana Swymi Najdroższymi Skarbami (chociaż powiła bliźniątka i ma w związku z tym prawo do podwójnego rzutu Pieluszkowego Zapalenia Mózgu) by nie zauważyć, że panuje nam miłościwie Polska Złota Jesień, a nie Luta Zima. Królowa Matka jest jednakże osobą ociupinkę zajętą i żywi uzasadnione obawy, że gdyby zajęła się produkcją dodatków do prezentów na przykład na początku grudnia (dla Kobiety Normalnej oznaczałoby to, że czasu jest aż nadto, dla Wielodzietnej Patologii - nie) mogłoby się to skończyć podobnymi prezentami, jakie wszyscy otrzymali od Królowej Matki w roku ubiegłym (czytaj - żadnymi prezentami, ale rok temu Królowa Matka znajdowała się w szpitalu zajęta powijaniem dziatek i nikt nie miał do niej o brak prezentów pretensji).

Nie posiadająca w tym roku żadnego usprawiedliwienia (oraz, co trzeba szczerze przyznać, dławiona i goniona natchnieniem) Królowa Matka udała się była wczoraj do Centrum Rodzinnego Miasta, gdzie drogą kupna nabyła nieco filcu...


... nieco koralików...



... dodała nieco filcu i nieco koralików do swoich zapasów ...


... a teraz siedzi, patrzy na to wszystko i się zastanawia, jak połączyć świerzbienie w palcach i wyjący w tyle głowy przymus "Łap igłę!!! Szyj!!!" z realizowaniem się jako Czuła Matka Bandy Czworga (usypianie dziatwy eterem jest chyba nielegalne w tym kraju?).

Oraz pociesza się myślą, że pierwszy krok (zakupy!!!) został jednak zrobiony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz