Pobudka miedzy szóstą a pół do siódmej, Królowa Matka półprzytomna czołga się do kuchni, by przygotować śniadanko dla Pomponów, potem karmienie Pomponów, ubieranie, budzenie starszych i jazda z Dziczy do Rodzinnego Miasta.
Starszy Potomek do szkoły.
Powrót do domu, by nakarmić i przewinąć Pompony.
Młodszy Potomek do przedszkola.
Powrót do domu, by nakarmić (i - opcjonalnie - przewinąć) Pompony.
Do szkoły po Starszego Potomka i do domu, by nakarmić... stop! - by uśpić Pompony.
Do przedszkola po Młodszego Potomka i do domu nakarmić całą czwórkę oraz siebie.
Pan Małżonek powraca z pracy, spożywa posiłek i jazda z Rodzinnego Miasta z powrotem w Dzicz.
Dopilnowanie, by Potomek Starszy wykonał pracę domową, która, (zdaniem Nieobiektywnych Rodziców), dziecku o jego bystrości, inteligencji, bogatym zasobie słów i talencie plastycznym powinna zająć góra dziesięć minut, a zajmuje do półtorej godziny, gęsto ubarwionej dowodami wspomnianego bogactwa w zasobie słów.
Dziatwa się bawi, ogląda bajeczkę czy też rysuje (względnie raczkuje po dywanie śliniąc się przy tym obficie), a Królowa Matka ćwiczy jogę. Przez dwadzieścia minut. Potem zaś zmywa, sprząta i przygotowuje kolację, co czas jakiś odczepiając Pompony od przewodów, zwisających kabelków, pokręteł od szuflad i przenosząc je na dywan w złudnej nadziei, że pozostaną tam choćby tylko na czas potrzebny dla opłukania talerzyka albo pokrojenia pomidora.
Banda Czworga je kolację, myje grzecznie ząbki (i dziąsła) i starsza część Bandy idzie do łóżka, a młodsza - zostaje na głowie Pana Małżonka, podczas gdy Królowa Matka wciela w życie idee akcji "Cała Polska czyta dzieciom". No, chyba, że Pompony są wyjątkowo wredne, wtedy niestety Królowa Matka stawia krzyżyk na duchowym rozwoju Starszych, godząc się w duszy na hodowanie pod swym dachem Patologii i Wypaczeń.
I potem, po ułożeniu Pomponów w ich łóżeczkach, Królowa Matka ma czas dla siebie. Może popisać!! Pobuszować po internecie! Podziergać! Obejrzeć pół jakiegoś filmu, bo na cały nie udaje jej się już załapać!
Poczytać w łóżku (skutkiem czytania w łóżku Królowa Matka od dwóch tygodni tkwi na stronie 22 "Trzech muszkieterów", gdyż pada twarzą w druk po jakichś trzech zdaniach)! Pogadać ze znajomymi na Facebooku (to bardziej efektywne niż czytanie, bo trudniej jest zasnąć na siedząco)! Albo z Panem Małżonkiem w realu! A najprawdopodobniej zrobić co najmniej trzy rzeczy równocześnie, co Królowej Matce przychodzi bez trudu, jako, że zostając Królową Matką została też Specjalistką od Zarządzania Czasem.
By chorować w tych warunkach trzeba mieć końskie zdrowie, a że Królowa Matka nie ma końskiego zdrowia nie może zatem chorować, czy może istnieć bardziej logiczny wniosek?
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń