piątek, 23 września 2011

Dzień jak co dzień

Typowy dzień Królowej Matki wygląda następująco:
Pobudka miedzy szóstą a pół do siódmej, Królowa Matka półprzytomna czołga się do kuchni, by przygotować śniadanko dla Pomponów, potem karmienie Pomponów, ubieranie, budzenie starszych i jazda z Dziczy do Rodzinnego Miasta.
Starszy Potomek do szkoły.
Powrót do domu, by nakarmić i przewinąć Pompony.
Młodszy Potomek do przedszkola.
Powrót do domu, by nakarmić (i - opcjonalnie - przewinąć) Pompony.
Do szkoły po Starszego Potomka i do domu, by nakarmić... stop! - by uśpić Pompony.
Do przedszkola po Młodszego Potomka i do domu nakarmić całą czwórkę oraz siebie.
Pan Małżonek powraca z pracy, spożywa posiłek i jazda z Rodzinnego Miasta z powrotem w Dzicz.



(Przy okazji tego powrotu Królowa Matka, brnąca przez parking do samochodu za Panem Małżonkiem targającym dwa nosidełka zawierające po dorodnym, dziewięciokilowym niemowlęciu każde, objuczona zakupami i Starszymi Potomkami uwieszonymi po jednym u każdej ręki, powzięła ostatnio myśl, że oprócz miejsc postojowych dla niepełnosprawnych, która to idea jest dla Królowej Matki zrozumiała i godna poparcia, powinny być też wydzielone miejsca parkingowe dla Rodzin Wielodzietnych, przynależność do których też jest przecież formą inwalidztwa).
Dopilnowanie, by Potomek Starszy wykonał pracę domową, która, (zdaniem Nieobiektywnych Rodziców), dziecku o jego bystrości, inteligencji, bogatym zasobie słów i talencie plastycznym powinna zająć góra dziesięć minut, a zajmuje do półtorej godziny, gęsto ubarwionej dowodami wspomnianego bogactwa w zasobie słów.
Dziatwa się bawi, ogląda bajeczkę czy też rysuje (względnie raczkuje po dywanie śliniąc się przy tym obficie), a Królowa Matka ćwiczy jogę. Przez dwadzieścia minut. Potem zaś zmywa, sprząta i przygotowuje kolację, co czas jakiś odczepiając Pompony od przewodów, zwisających kabelków, pokręteł od szuflad i przenosząc je na dywan w złudnej nadziei, że pozostaną tam choćby tylko na czas potrzebny dla opłukania talerzyka albo pokrojenia pomidora.
Banda Czworga je kolację, myje grzecznie ząbki (i dziąsła) i starsza część Bandy idzie do łóżka, a młodsza - zostaje na głowie Pana Małżonka, podczas gdy Królowa Matka wciela w życie idee akcji "Cała Polska czyta dzieciom". No, chyba, że Pompony są wyjątkowo wredne, wtedy niestety Królowa Matka stawia krzyżyk na duchowym rozwoju Starszych, godząc się w duszy na hodowanie pod swym dachem Patologii i Wypaczeń.

I potem, po ułożeniu Pomponów w ich łóżeczkach, Królowa Matka ma czas dla siebie. Może popisać!! Pobuszować po internecie! Podziergać! Obejrzeć pół jakiegoś filmu, bo na cały nie udaje jej się już załapać!
Poczytać w łóżku (skutkiem czytania w łóżku Królowa Matka od dwóch tygodni tkwi na stronie 22 "Trzech muszkieterów", gdyż pada twarzą w druk po jakichś trzech zdaniach)! Pogadać ze znajomymi na Facebooku (to bardziej efektywne niż czytanie, bo trudniej jest zasnąć na siedząco)! Albo z Panem Małżonkiem w realu! A najprawdopodobniej zrobić co najmniej trzy rzeczy równocześnie, co Królowej Matce przychodzi bez trudu, jako, że zostając Królową Matką została też Specjalistką od Zarządzania Czasem.

By chorować w tych warunkach trzeba mieć końskie zdrowie, a że Królowa Matka nie ma końskiego zdrowia nie może zatem chorować, czy może istnieć bardziej  logiczny wniosek?

1 komentarz: