sobota, 5 stycznia 2013

Realizm magiczny :)

Wczoraj wieczorem Królowa Matka pozwoliła Potomkom Starszym obejrzeć kawalek "Władcy Pierścieni", świadoma ich uwielbieniu dla fajerwerków, które, jak wiadomo, na początku filmu wybuchaja obficie i atrakcyjnie.

Potomek Mlodszy (jednym okiem rzuca w ekran, a całym sobą skacze po kanapie).
Królowa Matka (zdecydowanie) - Synuś, jeszcze raz skoczysz z mebla, a nie zobaczysz nawet kawałka "Władcy Pierścieni" więcej!
Potomek Młodszy (wyjaśniająco) - Ja nie skoczyłem. Ja się przeszedłem po niebie.

:)



(Był też realizm realny, a jakże.

Potomek Starszy _A to kto to jest, mamo?
Królowa Matka - To Nazgule, one są straszne.
Potomek Starszy (drąży temat) - Jak straszne?
Królowa Matka - No, bardzo, bardzo straszne. Moim zdaniem.
Potomek Starszy - To na wszelki wypadek zrobię sobie okienka przy oczach!

I zaczął oglądać film przez rozstawione palce, które zsuwał natychmiast, jak tylko na ekranie pojawiało się coś, co go wystraszyło.

Zaś Królowa Matka uznała, że oto nadszedł kres zapoznawania się z dziełami klasyki światowego kina dla Potomków na ten konkretny wieczór :)).

11 komentarzy:

  1. Ale koniecznie pokaż im szturm na Helmowy Jar w II części "Władcy...". Myślę, że będą zachwyceni!;)
    Miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem, zawsze :). Ale nie wiem, czy pokaże (no, nie w TV), bo, tak na oko plicząć, atak nastąpi w okolicach 23 wieczorem. Wtedy wole ich miec w łóżeczkach ;D.

      Usuń
    2. Jakże pięknie - na obrazku - Kacper przechadza się po niebie:) Nic sobie nie zrobił???;)

      Usuń
    3. Tym razem jeszcze nie :).

      Usuń
  2. To ciekawe; Kuba (6) nie boi się niczego, co nie jest realne. Nazgule srazgule, on się nawet Vadera nie boi!! Natomiast do histerii doprowadza go np. scena z Pettersona i Findusa, w której kot jest ogromny, a Findus malutki. Płakał przez to po nocach!
    Małe alieny :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, moje sie trochę bały, zwłaszcza mlodszy, bo starszy zdiagnozował: "To taki facet w pelerynie na koniu" i przejąl się dopiero, jak się okazalo, że jest ich więcej :D.

      Usuń
  3. Królowo Matko,

    ja nie tyle w sprawie realizmu, ile właśnie wirtualu... Czy zgłosiłaś już w tym roku swój blog do konkursu Blog Roku? Bo ta ten, chętnie na niego zagłosuję!

    Nome

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi bardzo :). Nie, jeszcze nie zglosiłam, i nie wiem, czy zgłoszę, ciągle się waham (własnie wpis w tym temacie zamiescilam :)).

      Usuń
  4. zazdraszczam Twoim Potomkom tak wczesnego kontaktu z opisanym dzielem... Dzieckiem w kolebce, kto leb urwal hydrze...
    A i tak Frodo byl blondynem...
    Wlasnie sobie wyobrazilem...
    Melchior Bombadil - coz za piekne zestawienie... (az sie posmarkalem ze smiechu)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chcialabym im drugą część pokazać, ale jednak obawiam się, ze ten kontakt trochę jest ZBYT wczesny (Gollum malo piekny jest, i te orki... a w trzeciej części - nie do unikniecia, jeśli obejrzą drugą - gigantyczne pająki...
      Chociaż "Harrego Pottera" wraz z pająkami obejrzaly bez oznak traumy :D, więc w sumie...).

      Usuń
    2. W zasadzie strzelam tu do własnej bramki bo pamiętam jakie sama urządzałam brewerie jak mama odmówiła zabrania mnie na Dwie Wieże do kina bo się nasłuchała, że straszne a tu malutkie dzieciątko, dziesięć lat bidulka, jak jej ach jak pokazywać takie okropieństwa, ale latające wnętrzności, Uruk-hai na patyku, przysięga ludzi z gór... faktycznie są raczej straszne. Choć ja obejrzałam (mama się w końcu złamała, ofkorz ;) bez strachu a w kinie. Poza tym Dwie Wieże mają wiele rzeczy rekompensujących ten niezbyt miłe obrazy. Wiersze Drzewca, atak na Isengard, pierwsze spojrzenie na Rohan, Eowina i ogólny nastrój nostalgii i smutku przy patrzeniu na przemijanie piękna, które nigdy nie istniało bo wymyślił je oksfordzki wykładowca... :) Tia, Dwie Wieże nie bez powodu są moim ulubionym filmem z całej trylogii a jestem fanką Tolkiena. Choć, jeśli jeszcze będzie kiedyś taka akcja to polecę ją Królowej Matce z całego serca- mianowicie całonocne seanse. Władca Pierścieni to opowieść mojej wczesnej młodości, która wpłynęła na całe moje życie a co tu dużo gadać, nie poznałabym jej pewnie gdyby nie filmy. Znam je na wyrywki i w środku nocy przeliczam daty z naszego na kalendarz hobbicki. Pomimo to kiedy poszłam do kina na całonocny seans wszystkich części Władcy w wersji reżyserskiej i ponownie (po 10 latach!) zobaczyłam bitwę na polach Pellenoru na wielkim ekranie płakałam jak dziecko. W wersji kinowej wycięto parę niesamowitych scen, jak na przykład Eomera spostrzegającego Eowinę. A w porównaniu z nią sceną śmierć Gandalfa, Boromira i Haldira to małe pikusie.

      Usuń