piątek, 7 października 2022

Post pomimo wszystko (aktualizowany co jakiś czas) , odsłona druga

 Zamieszczając tego posta obiecałam aktualizować go co jakiś czas, i nawet aktualizowała donosząc o tym na Facebooku, o czym, jak błyskotliwie stwierdziłam po jakimś (dłuższym) czasie nie wiedział nikt, kto na Facebooka nie zagląda.

Teraz zatem postanowiłam zaktualizować go w sposób, że tak to ujmę, klasyczny, również dlatego, że ilość memów mnie przyrosła, nieprawda, lawinowo i zaczęłam obawiać się, że wysadzę Bloggera, albo go w jakiś inny sposób uszkodzę.

 Dzisiejszą aktualizację zaczniemy od smutnego prezydenta Federacji Rosyjskiej


 jak również od generała Denaturowa, bo co to by była za aktualizacja bez generała Denaturowa?

 A na początek zdjątko, które Potomek Starszy przez pół wakacji przesyłał mi dzień w dzień o poranku, żebym, jak twierdzi, zaczynała dzień z uśmiechem:

Iiii ciąg dalszy!








I już z samych memów z generałem Denaturatowem widać, że nie wszystko w temacie specjalnej operacji wojskowej

 idzie po myśli tych, którzy tę operację zaczęli.

Ukraińcy wciąż się dozbrajają


niewykluczone, że przy pomocy sił nieczystych

i w sposób totalnie pozbawiony szacunku.

Samoloty nie wylatują, gdyż burza, statki toną, gdyż sztorm...


 i inne nieszczęśliwe przypadki...


A pamiętacie, co pisałam o kompletnym braku szacunku? NO WŁAŚNIE.


 

Polacy nadal okazują wsparcie, chociaż niektórzy posuwają się w tym do niesmacznej przesady...


I co to ja jeszcze chciałam... a! 
 
Brak szacunku.
 


 
 
 Ukraińcy zaś, chociaż niektórzy mają swoje (nieco zaskakujące) problemy


złośliwie (bez wątpienia) przyspieszyli działania na linii frontu
 

 




 doprowadzając wojska wroga do wycofania się na z góry upatrzone pozycje.


 i kto wie, do czego to może doprowadzić.

 
A chociaż niezależne referenda w republikach donieckiej i ługańskiej poszły nawet lepiej, niż można się było spodziewać


to dumne zwycięstwo doprowadziło do drobnych zatargów w temacie rozmów pokojowych.



W dodatku jakby tego wszystkiego było mało...

Czesi przejęli Kaliningrad.

(znaczy, pardon, Kralovec).

Zaczęło się od bratniej, dyktowanej jak najlepszymi uczuciami i życzliwością wobec sąsiada propozycji.

Wkrótce Czesi zajęli cały obwód bez nijakich sprzeciwów z polskiej strony, bo nie będziemy przecież bratniemu narodowi tego kawałka przestrzeni żałować, że o dostępie do morza nie wspomnę, w końcu my już swój mamy.

Zgodnie z najlepszymi, międzynarodowymi tradycjami odbyło się referendum, zakończone także zgodnie z najlepszymi międzynarodowymi tradycjami, poparciem ponad 97-procentowym,

a nawet większym!

Informacje o tym radosnym wydarzeniu ukazała się na Wikipedii, czyniąc rzecz oficjalną.



Kościół ewangelicki szybciutko się ogarnął i zaklepał strefę wpływów,

z sąsiednich krajów zaczęły płynąć gratulacje i wyrazy poparcia,

 sprawa stała się paląca podczas licznych rozmów na samych szczytach władzy...

 sojusznicy zaczęli proponować pomoc w rozbudowie czeskiej floty...


chociaż bracia-Czesi sami sobie doskonale radzili.


 


Wielkie firmy z radością ogłaszały otwarcie na nowe rynki zbytu...


 A Czesi zakasali rękawy i przystąpili natychmiast do realizacji śmiałych projektów przemysłowych

 

oraz, uskrzydleni (nomen omen) sukcesem, nie pozwolili sobie ograniczyć się tylko do wpływów na Ziemi.

 I tylko niektórzy z jakiegoś powodu wydawali się zaskoczeni.


Oczywiście może okazać się, że za jakiś czas zaskoczony będzie ktoś jeszcze :D.

A ja wam powiem, że jak już jeden... osobnik, który obecnie ukrywa się nie wiadomo gdzie zostanie odnaleziony i wsadzony za jakieś bardzo solidne kraty to ja mu chyba kwiatki wyślę z podziękowaniem za zbliżenie narodów, które dokonuje się na naszych oczach za jego sprawą.

Czasem to porozumienie potyka się o drobne językowe nieporozumienia (BTW, to mój najukochańszy tweet ever, nieodmiennie poprawia mi nastrój).


I okropne jest, że odbywa się to takim potwornym kosztem.

Ale się odbywa.

I pamiętajcie, że język polski jest pomidorek :).


Post będzie aktualizowany, w ten czy inny sposób.

8 komentarzy:

  1. Anutku, jak ja Ci dziękuję za ten update, pocieszył mnie w smutnym czasie. Cudne memy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Sikora modraszka - a to jest ten ptaszek z memu o malowaniu wróbli - jest doskonale znana ornitologom obrączkarzom z bojowego ducha. Walczy zaciekle i dziobie boleśnie. Na symbol oporu Ukraińców przed moskiewską napaścią jak znalazł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wielokrotnie widziałam, jak się te kruszynki zachowują w karmniku :D...

      Usuń
  3. Bardzo potrzebny update, a malowane wróble - sam miód :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie update update'u :D, na pewno do końca października.

      Usuń
  4. Dzięki!!! Na stare lata dzięki Tobie zaciągnę się do czeskiej marynarki wojennej, bo strasznie bym chciała zostać namornikiem. Plakat działa.

    OdpowiedzUsuń