Królowa Matka (jak zwykle popadając w typową dla siebie szczegółowość) - Ale do takiej oficjalnej dorosłości? Bo kiedy tak naprawdę będzie dorosły to, prawdę powiedziawszy, bogowie jedyni wiedzą, może za dziesięć lat, a może za dwadzieścia, a są i tacy, co nigdy nie dorosną albo będą musieli stać się dorośli w dwunastej wiośnie życia... ale tak oficjalnie, z dowodem osobistym i prawami wyborczymi to będzie za osiem lat.
Potomek Młodszy (z oczami jak spodki) - Za osiem?! A ja kiedy?
Królowa Matka - No, za jedenaście...
Potomek Młodszy (zapowietrzając się) - Za jedenaście?! Ja myślałem, że mi dwadzieścia lat do dorosłości brakuje! Albo nawet dwadzieścia siedem!!! (przetrawia przez chwilę świeżo nabytą wiedzę, po czym, ze zgrozą) ...faktycznie życie jest krótsze, niż się spodziewałem!
***
W tym miejscu miał się znaleźć bannerek z unikalnym numerem Pólherbacianych w konkursie na Bloga Roku 2014, już ostatnim, a także z Bambi Eyes, też ostatnimi, i stosowną ilością próśb o głosy.
Zamiast tego Królowa Matka przekleja wpis, który poczyniła na swoim fanpejdżyku na Facebooku, na który, jak wie, wielu jej Czytelników nie zagląda.
Voila:
"Koszt 1 smsa w pełnym pakiecie z uwagi na dużo zabawy, przekładania kart i nakład pracy to 1,50zł.
Możliwości techniczne dla pozostałych 2 dni konkursu ( niedz, pon), to wysłanie 25 smsów dziennie po 17nastej.
Oczywiście przekazuję raport po wykonaniu usługi, daty i czasu wysyłki oraz gwarantuję pełną dyskrecję Twojego udziału.".
Czyli po prostu propozycja nie do odrzucenia związana z faktem, ze w nocy Polaherbaciane wyleciały poza pierwszą dziesiątkę.
Królowa Matka chciała dziś zamieścić kolejny wpis o Potomkach okraszony ostatnią, smutną prośbą o głosy, kompletnie beznadziejną, ponieważ z obserwacji wie, że ci, co się za pierwszą dziesiątkę wysunęli już do niej nie wracają - zazwyczaj.
Ale teraz już o głosy nie poprosi.
Uczciwość nie pozwala jej narażać swoich Czytelników na koszty głosowania w konkursie, w którym uczciwie wygrać jest na pewno możliwe, ale - jak właśnie widzi - niekoniecznie, zwłaszcza, jeśli nie jest się hegemonem blogowym tylko takim średnio popularnym blogiem jak jej własny. Bo jakoś nie ma Królowa Matka złudzeń ani co do tego, że jest jedyną osobą, która podobnego maila otrzymała, ani co do tego, że nie będzie w konkursie takich, co zechcą z hojnej oferty skorzystać.
Królowa Matka bardzo Wam dziękuje za dotychczasowy udział, byliście kochani i walczyliście walecznie, i nieustannie uważa za zaszczyt posiadanie takich Czytelników.
Dziękuję.
Królowa Matka nie chciała wygrać konkursu na Bloga Roku. Poważnie, czy ktokolwiek, kto ją choć trochę zna z bloga, o realu nie wspominając, może ją sobie wyobrazić na Gali, wśród celebrytów i błysków fleszy? No helloł, mówimy o osobie, która spotkanie blogerów książkowych we wrześniu przesiedziała w kąciku, z oczkami jak spłoszony króliczek i odzywając się najmniej jak tylko można, a osób na spotkaniu było z pięćdziesiąt.
Więc wygrać - nie. Ale miała Królowa Matka nieśmiałe marzenie, bardzo nieśmiałe, by się znaleźć w pierwszej dziesiątce. Takie, rozumiecie, Kochani Czytelnicy, dziecinne marzenie, by zakończyć swój udział w konkursach na blog roku z przytupem.
Jest jej niewyobrażalnie przykro, że się nie dowie, czy to możliwe.
I że kończy z przytupem, ale jest to przytup tego rodzaju.
Ale najbardziej, że zmarnotrawiła wysiłki i zasoby swoich Czytelników. I tego, że ich dobra energia rozbiła się o takie obrzydliwe coś.
Nie prosi o dalsze głosy, bo już nie wierzy, że to cokolwiek da.
Możliwości techniczne dla pozostałych 2 dni konkursu ( niedz, pon), to wysłanie 25 smsów dziennie po 17nastej.
Oczywiście przekazuję raport po wykonaniu usługi, daty i czasu wysyłki oraz gwarantuję pełną dyskrecję Twojego udziału.".
Czyli po prostu propozycja nie do odrzucenia związana z faktem, ze w nocy Polaherbaciane wyleciały poza pierwszą dziesiątkę.
Królowa Matka chciała dziś zamieścić kolejny wpis o Potomkach okraszony ostatnią, smutną prośbą o głosy, kompletnie beznadziejną, ponieważ z obserwacji wie, że ci, co się za pierwszą dziesiątkę wysunęli już do niej nie wracają - zazwyczaj.
Ale teraz już o głosy nie poprosi.
Uczciwość nie pozwala jej narażać swoich Czytelników na koszty głosowania w konkursie, w którym uczciwie wygrać jest na pewno możliwe, ale - jak właśnie widzi - niekoniecznie, zwłaszcza, jeśli nie jest się hegemonem blogowym tylko takim średnio popularnym blogiem jak jej własny. Bo jakoś nie ma Królowa Matka złudzeń ani co do tego, że jest jedyną osobą, która podobnego maila otrzymała, ani co do tego, że nie będzie w konkursie takich, co zechcą z hojnej oferty skorzystać.
Królowa Matka bardzo Wam dziękuje za dotychczasowy udział, byliście kochani i walczyliście walecznie, i nieustannie uważa za zaszczyt posiadanie takich Czytelników.
Dziękuję.
Królowa Matka nie chciała wygrać konkursu na Bloga Roku. Poważnie, czy ktokolwiek, kto ją choć trochę zna z bloga, o realu nie wspominając, może ją sobie wyobrazić na Gali, wśród celebrytów i błysków fleszy? No helloł, mówimy o osobie, która spotkanie blogerów książkowych we wrześniu przesiedziała w kąciku, z oczkami jak spłoszony króliczek i odzywając się najmniej jak tylko można, a osób na spotkaniu było z pięćdziesiąt.
Więc wygrać - nie. Ale miała Królowa Matka nieśmiałe marzenie, bardzo nieśmiałe, by się znaleźć w pierwszej dziesiątce. Takie, rozumiecie, Kochani Czytelnicy, dziecinne marzenie, by zakończyć swój udział w konkursach na blog roku z przytupem.
Jest jej niewyobrażalnie przykro, że się nie dowie, czy to możliwe.
I że kończy z przytupem, ale jest to przytup tego rodzaju.
Ale najbardziej, że zmarnotrawiła wysiłki i zasoby swoich Czytelników. I tego, że ich dobra energia rozbiła się o takie obrzydliwe coś.
Nie prosi o dalsze głosy, bo już nie wierzy, że to cokolwiek da.
Nieustannie dziękuje za te, które już otrzymała.
PS. Tytuł miał być zabawnym odniesieniem do dramatycznych odkryć Potomka Młodszego i został wymyślony już wczoraj. Szkoda, że pasuje i do reszty.
Królowo Matko, ja już pisałam na Facebooku, ale i tu napiszę. Żaden głos oddany na Ciebie nie jest zmarnowany, koniec kropka. Wsparcie, którzy dali Ci czytelnicy i Ci regularnie, i Ci nieco mniej regularnie czytający Twojego bloga, jest bezcenne. I życzę Ci powrotu do 10-tki, pomimo wszystko. Takie powroty się zdarzały i zdarzają. Bez oszustw. Nam się zdarzył rok temu, i pamiętam też innych blogerów, co do których etyki i uczciwości nie mam żadnych wątpliwości. Jeśli nie tylko Ty to do organizatorów zgłosiłaś, to jest to do wyłapania. I mam nadzieję, że tak się stanie.
OdpowiedzUsuńTeż odpowiadalam na Facebooku, ale i tu napiszę :):
Usuńżeby wrocić do pierwszej dziesiątki, ktoś musi na ciebie głosować, a ja podejrzewam, że na mnie nie zaglosuje juz nikt, i wcale mnie to nie dziwi, kim byłabym, oczekując tego od moich Czytelnikow w zaistnialych okolicznościach?
A że większość ludzi jest uczciwa sama wierzę. Ja w ogóle wierzę w to, że ludzie są dobrzy, uczciwi i w porządku, i bardzo przeżywam i dlugo nie mogę się otrząsnąć gdy okazuje się, że nie zawsze. A wątpliwość, czy wszystko odbywa sie uczciwie będzie już zawsze - sama widziałam w tym roku blogi, których jednego dnia nie było w dwudziestce, a drugiego były w ścisłej czołówce z czterema kulkami (ponad 250 głosów, więcej, niż mi się udało zebrać po tygodniu żebrania) i przyznam, że zaczyna mi to wyglądać niewyraźnie, choć jeszcze wczoraj nie wyglądało :(...
W naszej kategorii też pojawił się blog nie wiadomo skąd w dziesiątce... I nie bardzo widzę, co ma wspólnego z kategorią Literackie i Kulturalne, no ale... Też do tej pory nie udało nam się uzbierać 4 kulek, a zaangażowałyśmy już całą tajną broń jaką mamy :) Smutnego jednorożca, kota, chomika... I strasznie jest mi przykro, że taki cień się na to wszystko kładzie, że będzie wisieć taki cień nawet nad Bogu ducha winnymi blogerami, co wcale nie czują się dobrze już w samym proszeniu.
UsuńNo, wszyscy mówią, że są sposoby na miejsce i wyniki są nieadekwatne. Ja dodam jeszcze jeden głos w poniedziałek (mąż z telefonem wraca), ale na pewno nie tego brakuje do pierwszej dziesiątki. Ale nie martw się, wszyscy, co cię poparli zrobili to szczerze i na pewno jest ich niemało. A że inni mają więcej - nie chcę rzucać kalumnii, że nieuczciwie, ale część, znaczna - bez wątpienia. Nie martw się, proszę!
OdpowiedzUsuńJa wiem, ale czuję się jak naciągaczka. No i jak ssawka na pieniądze, nie ważne, jak pozyskiwane, byle były.
UsuńAle próbuję sobie powtarzać, że moi Czytelnicy nie maja mi za złe, i sie nie martwić :).
To ja potwierdzam, że czytelnicy - ja stała i wierna od dawna - głos oddali, bo chcieli, lubią i nie wyobrażają sobie inaczej:) A, że takie praktyki są, to szok dla mnie prawdziwy - w swej naiwności nigdy nie wpadłabym na to, że i tak to się może odbywać...:(
UsuńMój mąż przeczytal rano tego maila, powiedział do mnie: "Widzisz, tak sie to robi" i obawiam się, że ta własnie myśl, że tak to się robi i tak się wygrywa zostanie gdzieś u mnie w tyle glowy na zawsze, choćbym sobie nie wiem jak powtarzała, ze nie zawsze i nie wszyscy (a przecież ja WIEM, że nie zawsze i nie wszyscy).
UsuńDziękuję za glos :).
Okropne łobuzy!
OdpowiedzUsuńWygląda jednak na to, że w życiu wszystko po prostu musi mieć te swoje dwa oblicza. Najwpierw się zdenerwowałam, a zaraz potem zdecydowałam - głosowałam nie po to, żeby wartość moim głosom odbierał jakiś łobuz nieuczciwy! Więc zagłosuję więcej (mam nadzieję, że choć cel jest uczciwie wskazany), zagłosuje też syn mój, choć o tym nie wie, bo jeszcze ciągle sobie pływa ;) Zagłosujemy bo tak nam serce nakazuje i na przekór łobuzom ;) Ahoj!;)
Chlopczyk :))). Chłopczyki są fajne (no, bywają, żeby byc absolutnie szczerą ;D).
UsuńDziękuje Wam bardzo :).
Królowo Matko, ja czytam regularnie, ale nie komentuję (prawie) wcale. W obliczu jednak bulwersujących praktyk, które choć stare jak świat, wciąż wywołują te same emocje w uczciwych jednostkach, przychylę się do zdania Grendelli - nie sądzę, by ktokolwiek z tych, którzy głos oddali, żałował tego. Oczywiście, przykrość to wielka, że efektu odpowiedniego może się nie uzyskać, ale przyjemnie przybić Ci piątkę i choć w ten wirtualny sposób podziękować za chwilę śmiechu bądź refleksji (a najczęściej jednego i drugiego). Trzymaj się dzielnie, jak zawsze, w końcu życie jest takie krótkie ;-) szkoda go na otchłań, lepiej jeść Pawełki ;-)
OdpowiedzUsuńTo prawda :), I bardziej się martwię, że moi Czytelnicy zostali nabici w butelkę, niż ze efaktu nie uzyskam, bo się za bardzo go nie spodziewałam.
UsuńA Pawelki sa dobre na wszystko :).
Ale to nie Ty przecież czytelników nabiłaś - to oszuści są odpowiedzialni, a nie blogerzy. Zresztą, choć w czasach studenckich nauczyłam się, że każde pieniądze to majątek, to jednak nie majątek; drożej by wyszło do Królowej Matki zadzwonić i osobiście wyrazy uznania i gratulacje złożyć. Chociaż, z drugiej strony... jest to myśl ;-) psychologa dla KM w fazie: "po tych wszystkich dziwnych telefonach od obcych, zachwyconych ludzi" wrzuci się w koszty inicjatywy...
UsuńAle to ja prosiłam o głosy w konkursie, co do którego miałam wątpliwości już od dawna, a moi Czytelnicy zrobili to dla mnie i zagłosowali... mam tylko nadzieję, ze dochód z SMSów naprawdę pójdzie na Dzieci Niczyje.
UsuńJa mam tak samo jak Magja. Że czytam, a nie komentuję. No i kurczę blade. Ja też startuję w konkursie, tez z powodu przytupu i trochę z nadzieją na rozwój życia zawodowego (bo poza blogiem piszę zawodowo). Znalazłam kilka moich ulubionych blogów właśnie w pierwszych dziesiątkach i ich kategoriach i bardzo się z tego cieszyłam - z Twojego między innymi. A w ostatnich dniach zaczęło się dziać coś dziwnego. Coś tam czytałam o kupowaniu głosów na allegro, ale nie wierzyłam, bo sama nie znalazłam nic poza plotami. I nikt nie potrafił udowodnić
OdpowiedzUsuńAle szit, mówiąc nieładnie.
Ale Ty się nie przejmuj. Twój blog jest świetny.
A oszustom hańba.
Edit: ja też dostałam tego maila.
OdpowiedzUsuńGrrrr.
Napracował się nasz rozsyłacz :/.
UsuńTak, w mojej kategorii też ostatnio dziwne rzeczy. I prawdę mówiąc w zeszlym roku, gdy nie startowałam, tylko obserwowałam, też zauwazyłam dzień przed końcem glosowania dziwne rzeczy, plus BARDZO dziwne rzeczy w ostatniej chwili.
Ciekawe, że widzą je tylko blogerzy, a nie organizatorzy.
oj, ciekawe. I przykre też. :/
UsuńTakoj jest, Królowo Ty nasza, niepodzielnie nam panująca.
OdpowiedzUsuńJa bym chętnie wysłała na Cie jeszcze głosy, ale chyba mogę uczciwie głosować ino raz. tak?
Owszem, raz z jednego numeru.
UsuńZacytuję: "wisisz na stronie głównej strony Blog Roku. Zaś jak jesteś poza pierwszą dziesiątką to pies z kulawa noga się toba nie interesuje", bo wiem muszę dowieść, że nie jest to prawdą. Rozsławiam Twe imię, o Królowo, po krewnych i znajomych. Więc trafiasz i pod strzechy, i pod bogate domiszcza. Jesteś czytywana i podziwiana. Na gzymsik Ci wyróżnienie w Blogu Roku?!!! To pustota i marazm :) Liczą się uwielbiający Cię Czytelnicy i Czytelniczki. Sympatia, podziw! A ja się Tobą chwalę wśród znajomych - jako-bym-i-znała-osobiście ;))) To się liczy, a nie miejsca, liczby etc.
OdpowiedzUsuńOch, ja nie pisałam o tym, co naprawdę ważne. Tylko o tym, że dane z zeszlych lat konkursu wisza na jego stronie do teraz, całymi dziesiatkami wlasnie, a na przykład kto był jedenasty nie sposób dociec. Liczy sie tylko dziesiątka. Jeśli ktoś jest nastawiony na sukces scisle wymierzalny to własnie tak myśli.
UsuńW tej chwili, jak widzę, jest Królowa na 13. miejscu. To olbrzymi sukces! To się liczy też. Prawdopodobnie trzycyfrowa liczba oddanych głosów. Mogę przesłać stosowny medal już dziś ;)
UsuńSzczerze mówiąc nie wiedziałam za wiele o tym konkursie, ale głos oddałam, właśnie tak jak pisali komentujący wyżej - żeby Królowej Matce okazać sympatię i żeby podziękować za to, że się tak Królową Matkę świetnie czyta (dziękuję raz jeszcze, bardziej osobowo :)). Niech się Królowa Matka nie przejmuje! Trzymam kciuki za wytropienie i ukrócenie takich praktyk przez organizatorów, a za czytane blogi ściskam kciuki jeszcze bardziej, o!
OdpowiedzUsuńJa dziś zagłosowałam na Was. Zaglądam tu codziennie, choć rzadko komentuję- brak czasu pracą w oświacie spowodowany :) Na pohybel oszustom! Dla mnie Królowa Matka jest tylko jedna! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWysłałam obiecany drugi, ale cóż, kropla w morzu. Dla mnie jesteś ważna i tyle.
OdpowiedzUsuńKrólowo Matko kasa idzie na FDN a oni tych pieniędzy nie znajdują. Poza tym znalazłam Twój blog. Z powyższych powodów warto było startować :) Gratuluję bardzo wysokiej pozycji i lojalnych, oddanych czytelników. To najważniejsze. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńTak :).
UsuńAnutku kochany, ale ty wiesz, że to nie o to chodzi? Taki sms od prawdziwego czytelnika nie jest lokatą, która ma się zwrócić, to jest raczej laurka, medal i bombonierka. Załóżmy, ze dostałaś dwieście głosów - to znaczy, że jest dwieście całkowicie realnych i rzeczywistych osób, które nie tylko czytają twojego bloga (bo pewnie jest ich o wiele więcej). Ale te dwieście osób weszło w jakąś interakcję poza biernym czytaniem tekstu, wysiliło się na tyle, żeby pokazać ci, że jesteś dla nich ważna, że piszesz mądre teksty. Czy to nie jest bardziej wartościowe niż sztuczne mnożenie fałszywych wyników?
OdpowiedzUsuńSwoją drogą dzięki tobie przez cztery ostatnie dni nie robiłam nic innego poza czytaniem kolejnych blogów z kolejnych kategorii i sprawdzaniem rankingów:-) Tez osłupiałam, kiedy zobaczyłam przedziwne roszady blogów znienacka zmieniających miejsce o kilka/kilkanaście miejsc w górę i w dół. Hmm, dzięki za wyjaśnienie możliwych przyczyn zjawiska. Ale nie miałam też pojęcia, na jak przemysłową skalę są prowadzone niektóre blogi. One są jak jakiś mega koncern, Nestle na przykład. A ty jesteś jak lokalna wytwórnia zdrowej żywności:-) Szczerze? Wolę lokalne sklepiki:-)
A w przyszłym roku coś wymyślimy, spoko!
Niestety, to nie sa "możliwe przyczyny", tylko całkiem pewne. W innych kategoriach to samo. Własnie przeczytałam wpis blogera, który ma ponad sześć tysięcy polubien na FB i odpadł, a wszedł blog z piętnastoma (!) obserwatorami i 300 glosami. Przykro mi, ale nigdy w życiu nie uwierzę, że ten blog z piętnastoma wielbicielami zdobył trzysta glosów uczciwie.
UsuńI wiem oczywiście, że to nie tak i w ogole nie o to chodzi. Ale jest mi przykro, okropnie, pomimo tej wiedzy. Jest mi żal moich Czytelników, wstyd wobec nich, jest mi źle, bo zepsuto mi zabawę, a już najgorzej mi patrzeć na te blogi w mojej kategorii, które, co będę ściemnać, zabrały miejsce tym wartościowszym (i nie o sobie piszę, bo nie weszłabym do dziesiątki nawet gdyby te pięć baaaardzo dyskusyjnie wygrywających blogów usunąć).
W przyszłym roku niczego nie będę wymyślać, nie będe startować, chyba, że reguly drastycznie sie zmienią. A nie zmienią się, bo to sie organizatorom nie opłaca.
Królowo. Słyszę, że Ci przykro... Ale naprawdę - nie żałuj mnie (jako czytelniczki), nie masz powodu, by TOBIE było wstyd. Bardzo współczuję, że Ci popsuto zabawę. Buddyzm mógłby pomóc: te wszystkie konkursy to część samsary. Marność :) Zachowaj stoicki spokój i dystans do marności ludzkiej.
OdpowiedzUsuńTo, co się liczy (jak pisała Asia: "dwieście osób weszło w jakąś interakcję poza biernym czytaniem tekstu, wysiliło się na tyle, żeby pokazać ci, że jesteś dla nich ważna, że piszesz mądre teksty"), to masz, to co jest najważniejsze: docenienie, szacunek, życzliwość. A reszta to marnota i dyndas!
Królowo. Nie podoba nam się to, że nie piszesz...
OdpowiedzUsuńChociaż wklej na Kłębowisko fotkę siebie w nowym, utkanym przez siebie, ciuszku :)
Ciuszek jest nudny :). Zupelnie gladki sweter turkusowy, nie ma na co patrzec.
UsuńNa Kłębowisku będzie diabelek, ale dopiero, jak dotrze do wlasciciela (jutro rusza w drogę), bo jestem przesądna, nawet na FB z wahaniem umiesciłam :).
Nie bądź smutna! Zwal to na przemęczenie przedwiośniane i wracaj do nas. Diabełek z FB świetny!!
OdpowiedzUsuńMój komentarz wcięło? Oooo :-( Trudno. Napiszę więc krótko: wkurza i boli, że ten konkurs nie ma przejrzystych reguł. To otwarte pogrywanie z uczciwych blogerów i tyle.
OdpowiedzUsuńNo wcięlo, tylko ten widać.
UsuńCóż, reguły są przejrzyste, choć nielogiczne. Ale to, że watpliwości nie są rozstrzygane, tylko ignorowane lub zamiatane pod dywan to już i wstyd, i nieladnie, i obniża (dodatkowo) range konkursu.
Jest na to jeszcze jedna nazwa: rozbój w biały dzień...
Usuńno i musiałaś tak uświadamiać Syna ;)
OdpowiedzUsuńTaki los matek ;).
UsuńA jak można wesprzeć Kròlową zza granicy? Wpisując +48 przed numerem wystarczy?
OdpowiedzUsuńTeraz to już dawno po ptokach, ale nie szkodzi, bo z zagranicy i tak nie można było glosować :).
UsuńRozumiem. Więc wspieram duchowo, bo czytam, bo lubię, bo śmieszy, bo ..bo .. i bo...
OdpowiedzUsuńMoże i to wsparcie się na co przyda ;-)
No pewnie, że tak :)!
UsuńKrólowo, co nas tak deprecjonujesz, nie wszyscy jeszcze są na fejsie.
OdpowiedzUsuńAle wszyscy możecie czytać to, co ja tam wrzucam, oraz to, co mi odpisują Czytelnicy, tylko komentować tam nie. A że ostatnio bardziej jestem na fejsie niż tu :)...
UsuńAle nie możemy zalajkować, nie tylko skomentować.
UsuńAch, faktycznie, zapomnialam o lajkach. Ale tu też nie możecie przecież :)...
UsuńBo tu nikomu się nie daje.Jest równość. No, chyba że w komentarzach :)
UsuńA ja z różnych przyczyn nie wysłałam sms-a i teraz żałuję. Żałuję, chociaż w świetle tak hojnej oferty mój sms (a może dwa, jeślibym namówiła podczytującą chwilami Mammę) nie zrobiłby różnicy w zestawieniu. Ale może zrobiłby różnicę dla Ciebie, a na pewno ja czułabym się teraz lepiej. Pozostaje mi mieć nadzieję, że w przyszłym roku coś się zmieni i znów weźmiesz udział. O, i powinnam przeprosić, co też i robię.
OdpowiedzUsuńOjej, nie żałuj! Ja mogłabym zdobyc więcej glosów, bo w ostatnie dwa dni zaczęla się np. skrzykiwać moja kochana klasa i znajomi mojej siostry (niektórzy Znani i Bogaci ;)), ale sama ich powstrzymałam i prosiłam, żeby nic nie robili. Bo straciłam przekonanie, że w tym konkursie wszystko jest przejrzyste i legalne, i sprawdzane i, co najważniejsze, rozwiązywane (wiem, że osoby, które zglosiły otrzymanie powyższej propozycji kapitule Bloga Roku dostaly identyczną, standaryzowaną odpowiedź, po czym, o ile sie zorientowalam, nie zrobiono nic, bo i co można było zrobić, przecież nie da się sprawdzić, które glosy poszły uczciwie, a które nie). Jestem pewna, że większośc osób bioracych w konkursie udział jest uczciwa, niestety, jestem również pewna, że niektóre nie są, a które są nieuczciwe nie sprawdza NIKT.
UsuńI tak nie planowałam juz nigdy startować :). Po tym niesmacznym zakonczeniu (ciągle czuję się niekomfortowo, gdy o tym myślę) to już w ogóle nie, może bym rozważyła ponowny start przy kompletnej zmianie zasad, ale wiem, że organizatorowi bardziej sie opłaca utrzymanie SMSowej loterii niz dbanie o to, by o jego konkursie dobrze myślała autorka takiego średniego i niezbyt popularnego bloga jak mój :).
Więc za rok Was po prostu nie narażę na żebrowpisy :))).
Nie zamartwiaj się, wpisuj nam tu coś...Już ponad miesiąc minął: tyle durnych, kopniętych reklam za ciężkie pieniądze naprodukowano, można by je wyśmiać; tyle papieru zmarnowano na wydruk grafomańskich wypociń ("ale o co chodzi, przecież to się taaaak sprzedaje"). Nie możesz tego zostawić bez komentarza :)
UsuńPo przeczytaniu całego, calusieńkiego bloga i sporej części komentarzy, po ujawnieniu się na FB, nowa czytelniczka się melduje! :)
OdpowiedzUsuńKrólowo Matko, niechże Cię uściskam! Twój blog spodobał mi się bardzo, ale to bardzo, wręcz bombardowałam rodzinę i znajomych linkami do różnych królewskomatczynych różności, przepisy skrzętnie sobie zapisywałam - syrop imbirowy zaczęłam produkować na skalę przemysłową - a Potomków po prostu uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam. Co więcej, lektura Twojego bloga radykalnie zmieniła moje plany na przyszłość. Planowałam bowiem - naiwne piętnastoletnie dziewczę - posiadać dzieci w liczbie siedmiu. Przynajmniej. Nie żartuję. :)
Bardzo spodobały mi się także Twoje przemyślenia na temat reklam. Uchichałam się, uchachałam, a potem postawiłam sobie, jako przyszła copywriterka Ambitny Cel tworzenia reklam będących balsamem dla królewskomatczynej duszy. :) (uzupełnia swą listę Ambitnych Planów).
To pisałam ja, poetka :)
Boże. Piętnascie lat :)))).
UsuńWyznam, że uwielbiam moje piętnastoletnie czytelniczki :). Kilka się ujawniło i nieodmiennie mnie wzruszają tym, że sa w stanie coś znaleźć na blogu starszej pani, która mogłaby być ich matką :).
Jak ja miałam pietnaście lat to bylam pewna, że jak tylko skończę osiemnaście to wyjdę za mąż i urodzę, jedno po drugim, czwórkę dzieci. Albo piątkę :). Miałam kandydata na męża, który co prawda o tym nie wiedział, ale w którym byłam bardzo zakochana, więc sądziłam, że jakoś się sprawa rozwiąże z czasem.
Jak mialam dwadzieścia to bylam pewna, ze nigdy nie wyjde za mąż i nie będe miała dzieci, tak więc można powiedzieć, że zaliczyłam pełne spektrum odczuć w temacie i umiem zrozumieć obie strony - te pragnące dzieci i te wręcz przeciwnie :). Co do siódemki, to mam kuzynkę, która ma siódemke i zyje, więc to się da zrobić. No i im więcej dzieci, tym łatwiej je ogarnąć, to taki paradoks, o którym zaświadcza większość wielodzietnych matek. Chociaż bliźniąt to nie dotyczy. No, ale posiadanie bliźniąt nie jest obowiązkowe :).
Mam też nadzieję, że czytając bloga można zauważyć, że można byc wielodzietna mamusią oraz osoba czytającą, piszącą, myslącą i robiącą inne różności. To tak a propos Listy Ambitnych Planów. Nie porzucaj ich.
Odzywaj się częściej (napisała osoba, która cierpi na pustkę w głowie i nie pisze na blogu od tygodni oraz nie wie, kiedy znowu zacznie, no ale ojtam, ojtam ;)).
A ja usilnie powiększam ich ilość, śląc różnym koleżankom linki z okrzykiem "spójrz, to coś dla Ciebie!", "zobacz, to Cię zainteresuje!" :). I jaakieej tam starszej, Królowo, jakiej tam starszej. :))
UsuńJa w wieku lat dwunastu byłam pewna że w wieku lat szesnastu (sic!) to już dwójkę dziatek piastować będę i zupełnie nie obchodziło mnie, że to nie siedemnasty wiek. Toteż są chwile, gdy, ku zdziwieniu otoczenia, zaczynam biadolić, że ja to już starą panną jestem :D
Nie muszą być bliźnięta, byleby choć jedno było rude... (pobożne życzenie) Cóż,ale ten paradoks to chyba na sobie wypróbuję.
Nie zamierzam, chociaż niektóre dość trudno zrealizować - takie na przykład podróże w czasie lub po kosmosie, moje wielkie marzenia od kołyski, czy poślubienie Kmicica, które to sobie byłam wymarzyłam nieco później, ale też parę ładnych lat temu... Zaś plan bycia copywriterem coraz bardziej nabiera kształtów, mam już przyszłego wspólnika :)
Kiedy tylko dostanę komputer, wpadnę! Co do pustki w głowie, nie martw się, ja też tak mam czasami. Przez kilka dni, tygodni ni wersu, a potem BUM! i pięć nowych wierszy jest. ;)
Królowo wracaj! Smutno bez Ciebie.
OdpowiedzUsuńWrócę. Kiedyś. Chyba :).
Usuń