Czego nie lubimy? CZE-GO-NIE-LU-BI-MY?!
SYL-WE-STRÓW!
Brawo! I CZE-GO JESZ-CZE?!
POD-SU-MO-WAŃ!!!
No więc nie lubimy Sylwestrów (a w zasadzie, by być precyzyjną jak cięcie skalpelem, Sylwestry zwisają nam i powiewają, oraz żywimy do nich stosunek doskonale obojętny) i podsumowań, ale jak ma się blogunia (nic to, że konającego, cała blogosfera podobno jest na wykończeniu, ale że od lat kona i jakoś ciągnie pożywimy nadzieję, że jeszcze chwilę pociągnie) to się i jakieś podsumowanko strzeli. Dla potomnych. Głównie własnych.
A więc - rok 2021.
Rok 2021 był zły i dobry.
Dobre jest to, że przeżyliśmy go i w ten nowy wchodzimy - my i zwierzątka nasze - w komplecie. I zdrowi. Jak się ma Mamusię, której pięć lata temu lekarze dawali w maksie rok życia, to jest to największy sukces. Jak się żyje w świecie z pandemią w pakiecie, to jest najważniejsze.
A Potomek Młodszy dostał się do liceum, i po pierwszym półroczu nadal twierdzi, że to najlepsze liceum, najlepsza klasa, najlepsza wychowawczyni i w ogóle wszystko, co się da najlepsze ever.
Bardzo fajnie jest mieć pod ręką Potomka Młodszego z tym jego promieniowaniem entuzjazmem pomimo hormonów, nastoletnich lat, burz i naporów, tak nawiasem mówiąc.
Covid przeszliśmy w Domu w Dziczy tak lekko, że wszystkim Państwu tego życzę - jeśli już Zaraza ma Was dotknąć, to oby raczej musnęła, jak nas.
A jednocześnie to właśnie z covidem związana jest najbardziej gorzka pigułka z licznych gorzkich pigułek, które musiałam tego roku przełknąć, tak gorzka, że na samo wspomnienie czuję gorycz na języku i gardło mi się ściska. Dostałam lekcję, z tych, których się nie chce przechodzić i, co gorsza - z tych, które nic w twoje życie nie wnoszą, poza wspomnianą goryczą.
Miałam ogromne problemy ze zdrowiem, z życiem, a w zasadzie z całą "moją osobą" przez prawie pół roku. Sześć miesięcy, których konsekwencje pewnie jeszcze długo się będą za mną ciągnąć, sześć miesięcy, w czasie których wydawało się, że trzyma mnie w jednym kawałku wyłącznie marna i słaba (choć, jak się ostatecznie okazało, nie taka słaba) cielesna powłoka. Jakkolwiek głupio to brzmi, miałam wrażenie, że rozsypałabym się jak pęknięty woreczek szklanych kuleczek, gdyby ktoś w tej powłoce zrobił jakiś nadmiarowy otwór. No ale wreszcie się wzięłam za łeb, zwalczyłam chęć zwinięcia się w kłębek i zahibernowania na zawsze, i wypełzłam, i bardzo się staram, żeby pozostać, taka wypełznięta, i łatać, co się da. Trzymajcie kciuki, żeby mi się udało, wszak łatanie to szycie, a ja, jak powszechnie wiadomo, nienawidzę szyć.
Trochę osiwiałam, trochę się sypię tu i tam, trochę obwisłam, trochę się zgarbiłam. Zaliczyłam epizod - mam nadzieję, że epizod - poczucia, że gdybym zniknęła, to nikt by tego nie zauważył. I że to, co robię, te marne rzeczy, które robię, są naprawdę marne i nikomu, nikomu niepotrzebne. Średnio fajne uczucie, nie polecam nikomu.
Zawodowo... okeeej, porzućmy ten temat, uznajmy, że zawodowo nie istnieję, tak będzie i prościej, i lepiej dla wszystkich.
Oczywiście pomogli mi się łatać ludzie, a znaczna ich część nie ma pojęcia, że uczestniczy w tym procesie (i wszystkich z nazwiska nie wymienię, ale kilku tak - Daimonia, Chomik, Czytelnicy, którzy piszą do mnie na priva, Już Wy Wiecie, Kto, Czytelnicy, którzy tu są, mimo uwiądu strony i figli Facebooka jak również jego radosnych działań skutkujących wywaleniem osiem lat tworzonego fanpejczyka w wirtualny niebyt, Kasia i jej Grupa z Chopinowskim Szmerglem, na pewno zapomniałam, kto jeszcze, a jest Was Wielu), dziękuję wam milion razy <3.
Plany noworoczne wystąpiły u mnie w postaci zamiaru Nie Kupowania Niczego Przez Cały Rok, jeszcze się ten nowy nie zaczął, a już jestem ciekawa, co mi z tego wyjdzie :D. To znaczy, uściślę, jedzenie sobie będę kupować :D. I buty, jeśli mi się te, co jej mam, rozpadną. Ale żadnych kosmetyków, żadnych perfum (jestę albowię perfumoholiczką z Nadmiarem Flakoników), żadnych włóczek (mam zapasy! Na lata, obawiam się), żadnych książek. Odkryłam, że biblioteka w okolicy Domu w Dziczy jest przyjemnie zaopatrzona i zamierzam te zasoby trzebić, podobnie jak sukcesywnie likwidować Stosiki Wstydu. Żadne wydawnictwo nie chce już ze mną współpracować, co mnie w najmniejszym stopniu nie dziwi, więc recek miodzio nówek nieśmiganych na bloguniu nie uświadczycie. Ale nie-nówek kto wie. Wszak zapewne pojawi się wersja WBBingo AD2022, a ja KOCHAM WBBingo, zwłaszcza okładkowe.
Mam szaleńczo ambitny plan reaktywacji Kłębowiska, bo po numerze, jaki mi wywinął Facebook z usunięciem fanpejdża Królowej Matki zrobiłam się ciut niepewna w kwestii losów tego robótkowego. Kto go wie, co mu strzeli do głowy, temu Fejsbuku, rozsądniej byłoby wyprzedzić jakoś jego nieopanowane podrygi. Tak więc, jeśli ktoś lubi moje udziergi polecam się łaskawej pamięci i kciukom.
Zaczynam naukę nowego języka, a w zasadzie dwóch, przypomniało mi się bowiem, że kiedyś to bardzo lubiłam. Sprawdzimy, do jakiego stopnia macierzyństwo zlasowało mi mózg i co mi z tego "ach, jak to lubię!" wyjdzie.
A poza tym? Będę karmić moje ptaszki za oknem (uwielbiam ptaszki za oknem, te pierzaste kuleczki energii na cieniutkich nóżkach, mogę na nie patrzeć godzinami, na te rozpsute przez mła paskudki, które dopominają się dorzutek do karmników głośnym świergotem i nie fatygują się, by odlatywać, gdy posłusznie lecę z dorzutką w garści, żeby uzupełniać, co trza), spacerować z psem, głaskać kota, przerabiać na udziergi te kłębiące mi się w głowie pomysły, a potem składować je za szafą w wielkim pudle, czytać, dokładać starań, by nie podusić Potomków. Nie obiecuję, że się uda, zwłaszcza to ostatnie. Gdzieś wyjadę, coś zwiedzę. Spędzę letnie wieczory na werandzie, patrząc w przestrzeń. Może spotkam się z Ludźmi, Których Lubię. Chciałabym.
I jest tu może ktoś, kto ma jakiekolwiek pojęcie na temat planów artystycznych zespołu Golec uOrkiestra?
Bo osobiście nic nie mam przeciw braciom Golec, ale, wiecie.
Może już wystarczy.
Najlepszości, Kochani.
Szczesliwego Nowego Roku Krolowo Matko i wszycy mieszkancy Domu w Dziczy ♥
OdpowiedzUsuńI nawzajem dla Jednej Z Najwierniejszych Czytelniczek ❤️.
UsuńKrólowo! Aniu! Jestem z Tobą bardziej niż Ci się wydaje, wspieram przez nieustanną pamięć o dawnych, cudownych latach! Życzę Ci pięknego roku! Pamiętaj: włóczek i książek nigdy za wiele- wiem coś o tym!
OdpowiedzUsuńCudowne były te lata, prawda?
UsuńWiem, ze książek i włóczek nigdy dość, niestety :D. Ale mimo to SPRÓBUJĘ!
Odzywaj się czasem. Szczęśliwego Nowego Roku!
Trzymamy kciuki za Królową!
OdpowiedzUsuńKrólowa dziękuje BARDZO <3!
UsuńAniu jestem tu zawsze, chociaż często milcząco. Uwielbiam nieustannie Ciebie i Twoich bliskich, a robótki zawsze oglądam i cenie:) Radosnego spokoju w Nowym Roku życzę Tobie i Twojej Rodzince (i jeszcze moim rodakom też):)
OdpowiedzUsuńWiem to, Kasiu :). Dziękuję Ci za to. A a propos robótek, mam trzy czapeczki po Potomkach, w tej chwili w przerabianiu i ozdabianiu, zaglądaj na Insta, może Ci się któraś spodoba!
UsuńSzczęśliwego nowego roku! Ściskam <3.
Zdrowego i spokojnego Nowego Roku :)
OdpowiedzUsuńI nawzajem, Bazylu drogi <3!
UsuńSzczesliwego i Bardzo Zdrowego Nowego Roku Krolowo!!!!!
OdpowiedzUsuńNawzajem, z głębi serca :).
Usuń"Panowie,Kiler mnie poznał! To zaszczyt"!
OdpowiedzUsuńPrzecież ja nic...
Piosenka dla Królowej Matki na Nowy Rok:
https://www.youtube.com/watch?v=NeWYgFQYAF0
Trzymaj się. Będzie lepiej.
Chomik
Pisanie z pytaniem, czy wszystko ok w chwili, gdy człowiek dochodzi do wniosku, że gdyby umarł to nikt, poza najbliższa rodziną, by tego nie zauważył i nie odczuł, to nie jest nic. To bardzo dużo jest!
UsuńDziękuję za to raz jeszcze.
I za piosenkę <3.
Trzymaj się też.
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku od wiernej czytelniczki :)
OdpowiedzUsuńI nawzajem, ściska wierną czytelniczkę <3.
UsuńJestem, czytam, kibicuję zszywaniu, wypełzaniu i realizacji planów (te o nie kupowaniu i czytaniu stosików [gór] wstydu mamy podobne). Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńO, to wspieram w temacie zmiejszania stosików wstydu! Ja mam za sobą jedną pozycję, stosik mi się... troszkę skurczył, tak się pocieszam :D.
UsuńKrólowo Matko, ja jestem Twoją milczącą stałą czytelniczką. W tym roku tez posypało mi się zdrowie. I w tym smutku i martwieniu się bardzo pomogły mi wpisy na blogu o Twojej walce z chorobą. Dały mi nadzieję, że skoro Twoje zdrowie tak się poprawiło, to ze mną też będzie lepiej. Dziękuję Ci za to. Ja na pewno zauważyłabym gdybyś zniknęła, więc pojawiaj się jak najczęściej. Życzę Ci wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku, dużo siły i zdrówka. I pamiętaj, że masz wielu, takich jak ja, milczących czytelników, którym na Tobie zależy.
OdpowiedzUsuńP.S. Cztery razy musiałam pisać od nowa ten komentarz bo mi go wywalało, ale się uparłam, że tym razem nie będę milczeć :)
Dziękuję za ten upór (dwa komentarze, identyczne, trafiły do poczekalni, pozostałe rozmyły się w wirtualnym niebycie...)
UsuńI życzę przede wszystkim zdrowia. Zdrowia i sukcesów w walce z chorobą. Jak się pacjent uprze wyzdrowieć, to medycyna jest bezradna, jak mi powiedział jeden z moich (dziesiątków) ulubionych lekarzy i tego się proszę trzymać. A ja będę trzymać kciuki!
Raz jeszcze dziękuję za komentarz. Nowego roku lepszego, niż ten poprzedni <3.
Wszystkiego najlepszego Królowo, zostań wypełznięta. Też mam z tym czasem problemy. Ale jak mnie dorwie skorupa, staram się wysunąć długi peryskop, zaczerpnąć skądś radości (od Twego bloga też, i to często - dzięki!) i jakoś trwam. Pociągnijmy jeszcze!.
OdpowiedzUsuńBardzo się postaram, obiecuję. Bo, mówiąc szczerze, duchowo pozostaję nieco podupadłą. Ale resztki rozsądku mi mówią, że bycie podupadłą nikomu nie wyjdzie na dobre i nieco mnie to trzyma za twarz. Tak więc, tak, pociągnijmy jeszcze :). Ja dołożę starań.
UsuńDobrego Nowego Roku! Dużo zdrowia, dla Mamy KM w podwójnej porcji.
OdpowiedzUsuńDobrze znam te stany o których KM tu wspomina. Napiszę tylko, że mocno wierzę, że łatanie się uda, bo wprawdzie KM szyć nienawidzi ale misie,słonie i koniki wychodziły fantastycznie ;-)
WBBINGO w tym roku niektórymi okienkami lekko mnie zaskoczyło ( co tam będzie pasować?) ale w końcu w tym cały urok tej zabawy.
Cieszę się z planów a propos Kłębowiska.
A cały ten akapit: A poza tym? brzmi jak przepis na dobre przeżycie tego roku. Takie właśnie "drobne" i "niepozorne" chwile tak naprawdę są tymi najbardziej ważnymi.
Przypomniała mi się książka Niewidoczni Akademicy i Nutt ze swoim pytaniem: czy mam wartość?
sąsiadka z kl.c
ps.troszkę późno piszę ten komentarz,ale musiałam się upewnić, że poprzedni faktycznie poleciał w pustkę
Rzeczywiście poleciał, nie ma go nawet w spamie, który dość rzadko sprawdzam, zazwyczaj wtedy, gdy ktoś mi daje znać, że coś napisał, a odpowiedzi niet.
UsuńW sprawie "Kłębowiska" trzymaj kciuki :). Na razie średnio mi idzie wcielanie słowa w czyn, ale, wiesz. Ferie idą :D!
WBBingo kocham wielce nieodmiennie, cóż to jest za super wyzwanie, na pełnym luzie! Mam wydrukowane dwie plansze, wykreślone trzy okienka, i nie jest to moje ostatnie słowo!
Dziękuję za życzenia, także w imieniu mamy. Ściskam noworocznie!
Dziękuję!
UsuńLogowanie do googla zniknęło mój wcześniejszy komentarz ale nie byłam na 100% pewna czy zniknął czy dotarł.
Mój zeszły rok robótkowo był bardzo kiepski, parę tylko drobiazgów na szydełku udało mi się zrobić (w tym w końcu
Śmierć Szczurów chociaż bez kosy na razie), bo niestety u mnie to właśnie rączki trochę mi szwankują. Ale mam nadzieję, że mimo to, powolutku uda mi się choć trochę zmniejszyć ilość kłębuszków wstydu ;-)
W bingo mam trzy karty (główną, okładkową i alfabetyczną). Zobaczymy jak to się skończy, bo na razie mam jedno okienko. Na stosiku wstydu mam tylko jedną książkę (zobaczoną u KM na insta Córkę Rzeźnika, którą miałam czytać w okresie świątecznym ale w końcu zostawiłam na spokojne przeczytanie w tym roku), bo ja głównie wypożyczam książki z biblioteki.
Królowo, ja zaglądam już tylko na trzy blogi i Twój jest nieustannie i absolutnie numerem jeden- chociaż rzadko komentuję.
OdpowiedzUsuńTwoja nieidealna wszak codzienność dodaje mi sił w predzieraniu się przez moją nieidealną. Pozdrawiam serdecznie w nowym roku!
Może ma to jakiś związek z tym, że blogosfera umiera :)? Chociaż ja, mówiąc szczerze, wypadłam z obiegu, trzymam się z takimi dinozaurami, jak ja i nie wiem, jak wygląda (i czy w ogóle jakoś) sytuacja w świecie nowych blogów...
UsuńTym niemniej - Twój komentarz to dla mnie powód, by jednak nie umierać tak od razu (blogowo, chociaż tak normalnie też chwilowo bym nie chciała). Dziękuję! I ja pozdrawiam w nowym roku!
Trwaj Królowo i bloguj! Świat jest wtedy lepszy
OdpowiedzUsuń<3 Dziękuję :)
Usuń