Podjąwszy po miesiącach próbę powrotu na blogowo-soszjalmediowe łono odkryłam, że na blogowe to może i mi się uda, ale soszjalmedia to mnie nie kochają. A jeśli chodzi o fejsbuczka, to wręcz nienawidzą.
Podjęłam próbę wyjaśnienia sprawy Znajomym na fejsbuczku, na mojej stronie robótkowej, po czym uświadomiłam sobie, że nie wyjaśniłam jej na blogu, a przypuszczalnie mam Czytelników, którzy bywali na stronie Królowej Matki na FB, a nie mam ich w Znajomych i nie wiedzą, co się stało, że nagle bywać na niej nie mogą (zapewne nie pocieszy ich, tych Czytelników, informacja, że ja też nie wiem, czemu nie mogą, noale. Naprawdę nie wiem).
Tak więc moi Znajomi fejsbukowi moga w tym momencie porzucić czytanie, bo wszystko to, co poniżej, już wiedzą, a fejsbukowi Obserwatorzy, którzy chcieliby nadal być Obserwatorami zapraszam do lektury:
Takie śliczne zdjęcie chciałam zamieścić, plus jakiś skrzący się niewymuszonym dowcipem wpis, bo to, wiecie, dziesiąte urodziny bloga się zbliżają, co prawda widział to kto, obchodzić dziesiąte urodziny nieboszczyka, no ale, pomyślałam sobie, może trochę tego nieboszczyka poreanimuję, może wrzucę te recenzje, co to je sobie skrobię i nie publikuję, może Sceny z Życia Małżeńskiego, Albo I Rodzicielskiego, a jak już wrzucę to, kto wie? może póóóójdzie i się rozkręcę jak premier mówiący o cenie chleba, a tu wot, serprajz mię spotkał.
Ponieważ przez jakiś czas miałam dezaktywowane konto na FB, postanowiłam je teraz aktywować, i oto okazało się, że FB ułatwił wszystkim dostęp, rozwinął cenne narzędzia, troszczy się o nas jak ojciec najlepszy i takie tam, zaś w ramach ułatwień i troszczenia się wykonał szacher macher w temacie stron i Królową Matkę wy... kopało w kosmos (co ciekawe, i nie mam pojęcia czemu, nie wykopało mojej drugiej strony, może i dobrze, bo to mogłoby się okazać ciut za dużo dla mojego chorego serduszka). Nie wykluczam, że jest jakiś sposób, by ją - stronę Królowej Matki, znaczy - odzyskać, ale nie jest to sposób dostępny dla mnie, Prostey Kobieciny Z Prowincyi, Także (A Może Zwłaszcza) Umysłowey. Poklęłam trochę, ale w sumie niewiele, bo, no wiecie, nikt mnie nie kocha, nie lubi i nie zauważył, że tej strony nie ma, no, owszem, sześć lat działalności właśnie poszło się było czochrać, ale co tam, najwyżej wydawnictwa nie będą się na mnie rzucać z propozycjami wysyłania mi egzemplarzy recenzenckich ("tę pozycję wysyłamy tylko tym, którzy mają ponad tysiąc Obserwatorów na Facebooku -a ja mam na razie całych sześciu (kocham Was, Dziewczyny!) - oraz znacznie większe zasięgi", koniec cytatu), nic to, mnie nie pierwszyzna, po czym...
... po czym założyłam kolejną stronę, nazywa się, o niespodzianko, tak samo jak poprzednia, i nie mam pojęcia, jak działa (czy już wspomniałam, że gubię się w ułatwieniach?), jak również czy da się przez nią do mnie pisać, bo nie dość, że się na (ułatwionej) stronie fejsbuka gubię, to w Messengerze Królowa Matka mi się nie wyświetla. Jak ktoś chce, to może do mnie napisać testowo cokolwiek, choćby "ale ty głupia jesteś, bezapelacyjnie". Jeśli nie odpowiem przez pięć lat, to znaczy, że nie dostałam wiadomości i będę musiała powalczyć, żeby ten idiota FB jakoś mi umożliwił kontakty z ludźmi pomimo swych ulepszeń, oby z piekła nie wyjrzały.
Pozostaję z szacunkiem, nienawidząc Marka Zuckerberga.
Ach, i jeszcze jedno, a jest to Najważniejsze Jeszcze Jedno Ever:
Osoby, które mają ze mną jakiś kontakt prywatny, czy to przez gmaila, czy Messengera, wyrażały ulgę/radość/jakieś inne miłe uczucia z powodu, że mnie widzą, albowiem, jak wyznawały, obawiały się, że wywaliłam je ze Znajomych, albo bana na stronie królewskomatczynej dałam.
Ja jestem tą osobą, której Facebook nie rozumie (z pełną, jak się nie pierwszy raz okazuje, wzajemnością). Otóż Facebook w swych Prostych a Ubogich Emocją Algorytmach nie przewiduje, że można nie kolekcjonować lajeczków. Nie zbierać Znajomych. Że strona, którą się prowadzi, nie jest biznesowa, a tylko i wyłącznie towarzyska, że się nie umie, i nie chce nauczyć jej monetyzować, bo nie po to się ją ma. A ja tak właśnie działam. Nie kolekcjonuję Znajomych. Nie zbieram lajków. Nie monetyzuję. Moi Znajomi są dla mnie jak cenny naszyjnik, każdy jeden wybrany świadomie i rozważnie. Moi Obserwatorzy na FB takoż, każdy cenny w sposób, którego fejsbukowe algorytmy nigdy nie pojmą, i każdy mnie cieszy. Nie usuwam nikogo ze Znajomych/Obserwatorów, bo tak. A bana dałam raz w życiu, dzielnemu Potomkowi Polskich Husarzy, który wjechał był na stronę w łopocie orlich skrzydeł i ze słownictwem powszechnie uważanym powszechnie za obelżywe na ustach, wyrażonym w dodatku przy użyciu capslocka, fi donc.
(zaś na blogu nie dałam nikomu, chociaż nie opublikowałam kilku anonimowych komentarzy, prostacko-wulgarnych i wyraźnie obliczonych na wywołanie shitstormu, nie mam pojęcia, czy jeden był ten mało wyrafinowany anonimek, czy było ich kilku, bo jednak oni mają bardzo podobny repertuar obelg i charakteryzują się ubóstwem wyobraźni, więc trudno to tak od razu rozpoznać)
Tak, czasem znikam. Z wielu powodów. Najczęściej takich, którymi nie chciałabym nikogo męczyć. I na które niewiele można poradzić.
Tak więc jeśli (czy też raczej - gdy) coś podobnego zdarzy się w przyszłości (a zdarzy się na mur beton, pamiętacie akcję FB z ujawnianiem Prawdziwych Nazwisk Oraz Wyślijcie Kopię Dowodu? Też mnie wtedy zablokowano), pamiętajcie, kochani Znajomi, Przyjaciele i Obserwatorzy.
To nigdy nie jesteście Wy. Moje wy klejnoty w naszyjniku.
Królowa Matka (i Banda Czworga)
Link dla chętnych znajduje się w górnym lewym rogu strony.
A ja tymczasem - dalej próbuję wrócić.
Milo widziec,ze krolowa ma sie OK :)
OdpowiedzUsuńŻeby aż tak szałowo to niekoniecznie, ale ŻYJĘ :).
UsuńHm. Hm. Hm.
OdpowiedzUsuńDzięki za wyjaśnienia.
Mnie też FB nie rozumie, a że ja jego też nie, więc nawet nie uczyniłam próby założenia konta. Natomiast mój chłop jest jednym z nielicznych pewnie osób na kuli ziemskiej, któremu się konta na FB założyć nie udało. FB go odrzucił.
Jesteśmy ułomni cyfrowo i tak już chyba pozostanie .
Pozdrawiam!
Dobry! :D
OdpowiedzUsuńKłaniam się nóżką :D !
UsuńJuż się zastanawiałam, czy bloga porzucono
OdpowiedzUsuńTak dużo nie brakowało w sumie, ale się zmobilizowałam. Kolejny raz...
UsuńCieszę się!
OdpowiedzUsuńMiło mi to czytać :).
UsuńŻyjesz! Piszesz! I to jest najważniejsze Dziewczę Cudowne, Matko Niezłomna. Czekam z niecierpliwością na każdy twój wpis.
OdpowiedzUsuńŻyję, ale co to za życie, i piszę, ale co to za pisanie :D. I co ze mnie za dziewczę :D :D :D!
UsuńAle dziękuję bardzo!
ze sporym poślizgiem (nie mam fb) niezmiernie się cieszę, że mogę znów tu być :-))))
OdpowiedzUsuńDopiero teraz doczytuję, miałam długą przerwę w śledzeniu bloga KM (kajam się cichutko). Err, fejsbucze pomysły od dawna mnie wnerwiają, po akcji z wysyłaniem skanu dowodu zniknęłam sobie z FB na ileś lat. Cieszę się, że jesteś, Anutku :)
OdpowiedzUsuń