piątek, 20 listopada 2015

Post z brzydkim słowem

Pompon Młodszy (wpada jak burza do pokoju i nawija na jednym oddechu z właściwą sobie energią, wystarczającą, by przy jej pomocy oświetlić średniej wielkości miasto azjatyckie - a dodać należy, że jest to energia w pełni odnawialna!) - Mamo, Bojis mnie denejwował, bo za mną chodził i mówił: "dupa". A jak mu nie pozwoliłem, to się w łazience zamknął i mówi: "Dupa, dupa, dupa", i tak cojaz*  głośniej mówi, bo na niego uwagi nie zwjacałem: "Dupa, dupa, DUPA!!!". Bojis, mówię mu wjescie, psestań, to jest bzydko tak mówić "dupa", jodzice nie pozwalają mówić "dupa" i jak mówis "dupa" to są wkuzeni, a on nic, tylko się śmieje i mówi: "dupa". Bojis, mówię mu, pójdę i powiem mamie, ze ty bes pserwy mówis "dupa", to jest nieładne słowo i małym dzieciom nie wolno mówić "dupa", i jak powiem mamie, ze ciągle powtazas "dupa' i powtazas, to się mama zdenejwuje i psyjdzie ci powiedziec, ze mowic "dupa" nie wolno. Ale on się, mamo, wcale nie psejął tym, ze ty się zdenejwujes, ze on mówi "dupa". Ja taki, mamusiu, nie jestem, ja bym tam nigdy, ale to NIGDY nie powiedział "dupa", bo ja wiem, ze "dupa' to jest nieładne slowo, którego kultulalni ludzie nie mówią!!!

Królowa Matka (beznadziejnie) - Ależ, słoneczko, powiedziałeś je w ciągu ostatnich trzech minut jakies osiemdziesiąt razy...

Pompon Młodszy (unosząc się słusznym oburzeniem): NIEPLAWDA! WCALE NIE!!! Ja nigdy nie mówię "DUPA"!!!

No, skoro nie to... eee... no, najwyraźniej nie :).



*Królowa Matka wyjaśnia, że nie useplenia zapisu wymowy Pompona Młodszego w celu usłodkowienia go i zaznaczenia, jaki to on jest, tititi, ulocy, plawdaz, plosę Panstwa, tylko dlatego, że dzieciątko sepleni w upojeniu, zaś ćwiczyć zgadza się uprzejmie wyłącznie w przedszkolu, na zajęciach logopedycznych, na które z dużym entuzjazmem uczęszcza od września. W domu ćwiczy wyłącznie w rzadkich chwilach natchnienia, które przeplatane są znacznie dłuższym czasokresem twierdzenia, iż "juz to mówiłem w psedskolu i telaz nie musę", koniec cytatu.

sobota, 7 listopada 2015

Solenizant lojalnie ostrzega

Potomek Starszy (łazi za Królową Matką, plącząc się pod nogami, chociaż powinno to być awykonalne, jako, że - nie wiedzieć kiedy - osiągnął rozmiar Królowej Matki minus jakieś trzydzieści centymetrów, i truje).

Królowa Matka (opędza się od Dzieciątka, usiłując oddać się czynnościom porządkowo-kulinarno-leczniczo-itakdalej, w skrócie zwanym "prowadzeniem domu").

Potomek Starszy (nieomylnie wybierając sobie na tę deklarację chwilę, gdy Królowa Matka odlewa dwa kilo ugotowanych ziemniaków albo chwieje się pod ciężarem dwudziestopięciokilogramowej miski pełnej mokrego prania) - Mamusiu, powiedz, że mnie kochasz!

Królowa Matka (w ostatniej chwili ratując odlane ziemniaki przed wylądowaniem w zlewie/ siebie od wyrżnięcia się z mokrym praniem jak długa/ cośtam) - Kocham cię, synu...

Potomek Starszy - Ale powiedz "synku"...!

Królowa Matka (odstawiając parujące ziemniaki na kuchenkę/ cudem zalewając wrzątkiem torebkę z rumiankiem w kubeczku, a nie najbliższą okolicę/ jeszcze większym cudem nie przewracając się na wznak pod ciężarem zakupów dla całej rodziny plus rozkochanego syna/ itympodobnie) - Słuchaj no, synku...

Potomek Starszy - A przytulić mnie możesz?

Królowa Matka (z rozpaczą) - Ale ty widzisz, co ja teraz robię? Dlaczego, wyjaśnij mi, doznajesz zawsze wzmożenia uczuciowego w takich właśnie okolicznościach? Dlaczego akurat wtedy, gdy myję gary z całego, mam wrażenia, tygodnia, albo wyjmuję piętrowe ciasto z pieca, albo prasuję, albo mam po wypakowanej zakupami siacie w każdej ręce plus jedną w zębach, albo przesuwam szafę...? Jak ty to sobie wyobrażasz, że ja tę szafę puszczę, żeby cie przytulić?!...




Potomek Starszy (ostrzegawczo) - Ale ty, mamo, powinnaś sobie zdawać sprawę, że już za chwilę zostanę nastolatkiem. Zrobię się wstrętny, niesympatyczny i pyskaty, będę miał pryszcze i będę wydzielał hormony, i nie będę już cię chciał przytulać. A ty sobie wtedy będziesz myślała: "Ach, a kiedyś chciał, a ja go odepchnęłam!" i będzie ci tak smutno, tak smutno...


... co rzekł dokładnie w dniu zostania nastolatkiem (i - kto to wie - być może inauguracji wydzielania jakichś hormonów), a Królowa Matka sobie zapisuje, by mieć co odczytać w dniu, gdy Potomek Starszy, pryszczaty i pyskaty, nie będzie już jej wcale a wcale wyznawał miłości.