Łup, łup, łup...
- Hefajstos, odłóż ten młotek.
Łup, łup, łup...
- Hefajstos, co ja do ciebie mówię? Od kilku dni zresztą? Odłóż ten mlotek chociaż na chwilę!
- Dobra, tylko jeszcze...
(łup, łup)
- HEFAJSTOS!!!
- Oj, maaaamo, tylko tu takie wygładzę (łup).
- Od kilku dni nic, tylko wygładzasz (łup, łup), już jest na blachę wygładzone, jest gladkie jak tafla lodu skuta podbiegunowym mrozem, do stołu, natychmiast, zrób przerwę chociaż na śniadanie!
- Mamoooo...
- Nie mamuj mi tu! Śniadanie, i ZOSTAW TEN MŁOTEK!
- Dobrze, już dobrze, idę (łup).
Szczypta ambrozji (łup) i łyk nektaru później.
Łup, łup, łup...
- Hefajstos, czy ty po grecku nie rozumiesz? Odłóż młotek, zjedz śniadanie, a po śniadaniu wraz z młotkiem udaj się do ogrodu, w miarę możliwości daleko od zebranego tu towarzystwa, tam sobie połupiesz.
Łup, łup, łup...
- Hefajstos, ja chwilowo mówię łagodnie, chociaż po tych kilku dniach doświadczenia bycia matką rękodzielnika łagodność mnię zaczyna odbiegać, i to kurcgalopkiem, ale ojciec jest taki więcej wyrywny, więc, wiesz. Żeby nie było, że nie uprzedzałam.
Łup. Łup. Łup.
- Synu. PRZESTAŃ.
- Dobrze, mamusiu!
Minuta przerwy.
Łup.
- Hefajstos. Ojca głowa boli. A nie muszę ci chyba przypominać, czym to się może skończyć. Odłóż. Ten. Młotek.
- Już zaraz, zarutko, jeszcze tylko...
Łup, łup, łup.
- HEFAJSTOS!!!
I tak się rzecz odbyła, takuchno, a nie, że mamunia mnie nie lubiła, bo byłem brzydki, ach, taki jestem biedniutki, nic złego nie zrobiłem, nic, za niewinność mnie wyrzucili, albo inaczej, tatuś mnie wykopał, bo mamuni broniłem, ja jeden jedyny, tylko ja, patrzcie, jaki jestem szlachetny i cierpię za niewinność, chlip.
AKURAT.
Bujać to my, ale nie nas, panie Hefajstos, my znamy prawdę!
Podpisano:
Mamusia Pompona Młodszego (z młotkiem).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz