niedziela, 8 stycznia 2023

Cud

Wczoraj, bladym świtem.

Królowa Matka (otwiera drzwi do pokoju Pomponów i zamiera w bezruchu i z otwartymi usty).

Łóżeczka zaścielone, podusie uklepane. Kocyki temperaturowe, zwykle walające się w charakterze zgruchomionych kłębów w nogach wyż. wym. łóżek, względnie na krześle, stoliku, czy też wręcz na podłodze rozesłane jako kapy. Lego wyzbierane, posegregowane, poukładane starannie w pudłach, pudła ustawione estetycznie w kącie pod oknem. Roletka uniesiona, kwiatki na parapecie podlane, książki ustawione w biblioteczce według rozmiarów. Maskotki pousadzane czule w dwóch grupach, każda na łóżku właściciela.

Królowa Matka (wycofuje się bez słowa z silnym przeświadczeniem, że śni jakiś niezwykły sen, stuka do drzwi Potomków Starszych, po czym dociera do niej, że ten bezruch, w który była popadła dwie minuty temu w progu pokoju Pomponów to było paso doble z figurami w porównaniu z tym, co ogarnęło ją w tej chwili).

Łóżeczka zaścielone, podusie uklepane, biureczka wypucowane na błysk, zdobne jedynie w kąputerki i ołóweczki, jak również długopisiki estetycznie uplacowane w kubeczkach zdobnych w przedowcipne napisy. Na środku pokoju worki - na tworzywa sztuczne, na papier, na śmieci zmieszane, na ubrania przeznaczone do uprania. Jeden Potomek pieczołowicie segreguje powyciągane z szaf, szuflad, zgarnięte z biurek i wywleczone nie docieka Królowa Matka skąd przedmioty, drugi Potomek nurkuje pod łóżkiem i wygarnia ze znajdującej się tam szuflady (która, uchylmy rąbka tej wstydliwej tajemnicy, ostatni raz opróżniana była prawdopodobnie cztery lata temu, gdy Potomki były na wakacjach, a Królowa Matka ufnie udała sie na pięterko z baterią świeżo upranej pościeli w objęciach oraz zamiarem umieszczenia jej w przeznaczonym do tego pojemniku, po czym, wysunąwszy rzeczony pojemnik, dostała szału, wywaliła wszystko, co w nim znalazła na środek pokoju, sfotografowała i wysłała fotkę Potomkom wraz ze zwięzłym komunikatem, gdzie będą mogli szukać swoich rzeczy po powrocie, to znaczy, ups, mogliby, gdyby nie fakt, że MPO wywozi śmieci w najbliższy czwartek), no, nie wnikajmy nazbyt dokładnie, co on takiego wygarnia, dość, że natychmiast przyłącza się do segregującego śmieci Braciszka, pogodnie, zgodnie i niemal ze śpiewem na ustach.

I tak od wczoraj w Królowej Matce walczą dwie emocje.

Jedna to chęć, by wrzasnąć z głębi duszy: DZIE SOM MOJE DZIECI, KTO MNIE JE ZABRAŁ I PODMIENIŁ NA TE... NA TE... NA TE NIE MOJE DZIECI, NIECH JE (tu krótka chwila wahania) ODDAJE, ALE JUŻ!!!

A druga to pełna zdumienia wdzięczność, że oto doświadcza cudu (prawosławnej) nocy wigilijnej względnie świątecznego poranka, o których to cudach dotychczas tylko czytała w książkach, jak również oglądała w christmasowych produkcjach na Netfliksie, ale żeby jej się przytrafił nie śmiała nawet marzyć.

10 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Wielce to prawdopodobne. Albo ja oszalalam i mam omamy.

      Usuń
  2. Ani chybi kosmici albo inne mamuny..Trzeba agenta Muldera.Albo Deana Winchestera, przystojniejszy.
    OdpowiedzUsuń

    OdpowiedzUsuń
  3. może na jutubie jakiś czelendż był?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co za blyskotliwa koncepcja, ze tez nie przyszla mi do glowy :D!

      Usuń
  4. Coś chcą... Niechybnie. Ciekawe, co. Bo takie rzeczy się nie dzieją bez przyczyny;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak już bym się otrząsnęła ze stuporu, to bym się zaczęła bać... albo zastanawiać, kto przyjdzie. Ale tacy ważni goście do wszystkich na raz? Jednak trochę strach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Minelo troche czasu, gosci nie bylo, policja nie przyjechala, stan pokoi wraca powoli do normy, czyli jednak chyba cud :D.

      Usuń