Sielskie popołudnie.
Dziatwa beztrosko igra swymi komórkami i spinnerami, a takoż puszcza bańki, przerywając swe igrce jedynie dla wykrzyknięcia: "Mamoooo, a oooon ukłuł mnie/ nie daje mi grać/ nie daje mi grać w to, co chcę/ mnie bije/ mnie łaskocze/ powiedział, że jestem mały/ powiedział, że mam się wypchać/ powiedział "czytam bestiariusz", i co to znaczy/ obiecał się pobawić w...., a teraz mówi, że nie/ mówi, że go nudzę (niepotrzebne skreślić)....!" i to zaledwie raz na minutę.
Pan Małżonek, przeżywający w pracy pełnie napięcia chwile tkwi w posępnym milczeniu przed komputerem i strzela z łuku do nerwowo biegających po ekranie postaci, odcięty od lubych dźwięków przy pomocy słuchawek, które gwarantują, że nie przejdzie on do strzelania w realu (a łuk w Domu w Dziczy się jak najbardziej znajduje, ma 18 kilogramów naciągu i niesie, że ho, ho).
Królowa Matka dzierga, jednym okiem rzucając na odcinek "Frasiera", który właśnie uległ był przerwaniu, zaś na ekranie pojawiły się reklamy, te, nieprawdaż, dźwignie handlu.
"Każdego dnia odczuwasz wdzięczność za swoich najbliższych - zapewnia w TV pani aksamitnym, macierzyńskim głosem - i każdego dnia chcesz ich kropnąć...".
Królowa Matka zastyga z szydełkiem w dłoniach. W jej mózgu przekonanie, że całkiem sporo rzeczy dałoby się sprzedać (przynajmniej jej) za pomocą tego chwytliwego hasła walczy z wrażeniem, że żadnej z nich nie reklamowano by w porze najwyższej oglądalności. Nauczona doświadczeniem spokojnie oczekuje na powtórkę reklamy, tym razem planując wysłuchać jej z napiętą uwagą.
Niestety, z jakiegoś powodu (a nawet z czterech powodów) uwaga jej zostaje rozproszona i w chwili, gdy pani zaczyna przemawiać aksamitnym głosem do uszu Królowej Matki dochodzi niezmiennie: "Każdego dnia odczuwasz wdzięczność za swoich najbliższych, i każdego dnia chcesz ich kropnąć".
Hm.
Szydełko idzie na bok, drzwi balkonowe zostają zamknięte, odcinając Królową Matkę od czterech źródeł natężonego dźwięku dobiegających z ogródka przynajmniej na chwilę, Królowa Matka przykleja się do telewizora i już w czasie kolejnej przerwy na reklamy jej cierpliwość zostaje nagrodzona.
"Każdego dnia odczuwasz wdzięczność za swoich najbliższych - szemrze pani - i każdego dnia chcesz ich chronić".
Królowa Matka nie wie, czy określenie "freudowska pomyłka" dotyczy też przesłyszeń, ale i tak pozdrawia Zygmunta Freuda machaniem, gdziekolwiek ten się teraz znajduje.
Dziatwa beztrosko igra swymi komórkami i spinnerami, a takoż puszcza bańki, przerywając swe igrce jedynie dla wykrzyknięcia: "Mamoooo, a oooon ukłuł mnie/ nie daje mi grać/ nie daje mi grać w to, co chcę/ mnie bije/ mnie łaskocze/ powiedział, że jestem mały/ powiedział, że mam się wypchać/ powiedział "czytam bestiariusz", i co to znaczy/ obiecał się pobawić w...., a teraz mówi, że nie/ mówi, że go nudzę (niepotrzebne skreślić)....!" i to zaledwie raz na minutę.
Pan Małżonek, przeżywający w pracy pełnie napięcia chwile tkwi w posępnym milczeniu przed komputerem i strzela z łuku do nerwowo biegających po ekranie postaci, odcięty od lubych dźwięków przy pomocy słuchawek, które gwarantują, że nie przejdzie on do strzelania w realu (a łuk w Domu w Dziczy się jak najbardziej znajduje, ma 18 kilogramów naciągu i niesie, że ho, ho).
Królowa Matka dzierga, jednym okiem rzucając na odcinek "Frasiera", który właśnie uległ był przerwaniu, zaś na ekranie pojawiły się reklamy, te, nieprawdaż, dźwignie handlu.
"Każdego dnia odczuwasz wdzięczność za swoich najbliższych - zapewnia w TV pani aksamitnym, macierzyńskim głosem - i każdego dnia chcesz ich kropnąć...".
Królowa Matka zastyga z szydełkiem w dłoniach. W jej mózgu przekonanie, że całkiem sporo rzeczy dałoby się sprzedać (przynajmniej jej) za pomocą tego chwytliwego hasła walczy z wrażeniem, że żadnej z nich nie reklamowano by w porze najwyższej oglądalności. Nauczona doświadczeniem spokojnie oczekuje na powtórkę reklamy, tym razem planując wysłuchać jej z napiętą uwagą.
Niestety, z jakiegoś powodu (a nawet z czterech powodów) uwaga jej zostaje rozproszona i w chwili, gdy pani zaczyna przemawiać aksamitnym głosem do uszu Królowej Matki dochodzi niezmiennie: "Każdego dnia odczuwasz wdzięczność za swoich najbliższych, i każdego dnia chcesz ich kropnąć".
Hm.
Szydełko idzie na bok, drzwi balkonowe zostają zamknięte, odcinając Królową Matkę od czterech źródeł natężonego dźwięku dobiegających z ogródka przynajmniej na chwilę, Królowa Matka przykleja się do telewizora i już w czasie kolejnej przerwy na reklamy jej cierpliwość zostaje nagrodzona.
"Każdego dnia odczuwasz wdzięczność za swoich najbliższych - szemrze pani - i każdego dnia chcesz ich chronić".
Królowa Matka nie wie, czy określenie "freudowska pomyłka" dotyczy też przesłyszeń, ale i tak pozdrawia Zygmunta Freuda machaniem, gdziekolwiek ten się teraz znajduje.
Kupowałbym, byle kropnąć :D
OdpowiedzUsuńNie ty jeden, jak mniemam :D.
UsuńTo byłby sprzedażowy megahit :D
UsuńGdzie to sprzedają? Kropnę dwóch of ręki !
OdpowiedzUsuńLuka, luka jest na rynku!
UsuńHaHa... A ja mam nawet freudowską pomyłkę w czytaniu, bo przeczytałam "kopnąć" :)))
OdpowiedzUsuńJa tak samo!
UsuńTeż ślicznie :D.
UsuńA łuk droga malżonko ma 28 kg naciągu. Z 18tek to strzelaja w Emmie.
OdpowiedzUsuńOstatnio Królowa dużo ma takich freudowskich pomyłek w widzeniu i słyszeniu. Czyżby zmęczenie materiału w szlachetnej placówce edukacyjnej?
OdpowiedzUsuńPolecam uwadze pomysł urlopu... i może wyjazdu na południe Polski :)
Noemi
Nie w edukacyjnej, od tej placówki, która generuje zmęczenie, nie ma ucieczki ;).
UsuńKupię, cokolwiek to jest i za ile to jest! ...znaczy, jak sprzedam nerkę albo znajdę inny szybko sposób ogarnięcia budżetu. Bo cokolwiek to jest, jeśli tak to reklamują, to musi być drogie ;) pozdrawiam dahutt ;)
OdpowiedzUsuńChcę ten obiekt, tego Graala macierzyństwa, w Efezie mam, co to jest - chcę.
OdpowiedzUsuńŻeby ich kropnąć.