Królowa Matka, Pan Małżonek oraz część ich Progenitury udali się byli do Cywilizacji, by odetchnąć atmosferą Wielkiego Świata, jakże inną od atmosfery siermiężnych pól i lasów, którymi oddychają na co dzień, wypić kawę i zjeść lody.
Pan Małżonek zamówił kawę, Królowa Matka zagarnęła Potomki i ustawiła się w kolejce do stoiska jednej z wiodących cukierni w kraju, której nazwy tu nie poda, bo nie jest winą cukierni, że ma takich klientów. Stała, stała i nic nie myślała, stara się bowiem oddawać niemyśleniu w każdej chwili całym po prostu sercem, a wzrok jej błądził po tych wszystkich tartletkach z owocami, fikuśnych tortach zdobnych w fale kremu i cukrowe kwiecie, babeczkach z kajmakiem i rogalikach z różą oraz inszych inszościach, aż wzrok jej zatrzymał się.
Na białych, cukrowych penisikach, osadzonych na podstawie z błękitnych stokroci.
Królowa Matka w zasadzie nadal nic nie myślała, penisiki jak penisiki, bywało się w różnych, mrocznych częściach internetu, na przykład w tych, w których potencjalnej klienteli wieczorów panieńskich przedstawia się torty, ciasteczka i inne smakołyki zdobne w ornamenty z cukrowych męskich przyrodzeń dowolnych fasonów, rozmiarów i kolorów, najwyraźniej umysł Królowej Matki nie wyparł tych wizyt tak dokładnie, jak jej się wydawało. Teraz wzrok jej utkwiony był w penisikach z doskonałą obojętnością, zaś w umyśle ospale formowała się niemrawa myśl, że trochę to dziwne, a nawet odważne, tak umieszczać w wystawowej gablocie męskie części bądź co bądź intymne, dokładnie na wysokości oczu dziatwy wieszającej się na rodzicach w oczekiwaniu na lody i ciastka z czekoladą.
Kolejka przesunęła sie o krok.
Królowa Matka też sie przesunęła.
O krok bliżej do penisików.
Które z bliska okazały się nie być penisikami.
Tylko figurkami chłopczyków w albach, z pobożnie złaczonymi rączętami, przeznaczonymi na pierwszokomunijne torty. Co by wyjaśniało ich umajenie błekitnymi stokrociami.
Stanu umysłu Królowej Matki natomiast nic wyjaśnić nie jest w stanie. No, poza chronicznym niewyspaniem, zmęczeniem, poczuciem beznadziei, ciężką chorobą, kłopotami rodzinnymi, reformą szkolnictwa, posiadaniem najstarszego dziecka w wieku nastoletnim, a najmłodszego- z permanentnym buntem dwu-, trzy-, cztero- (i tak dalej) - latka, i jeszcze innymi czymsiami, co to jak Królowa Matka wymyśli to dopisze.
Tego się Królowa Matka będzie trzymać.
Li i jedynie.
Pan Małżonek zamówił kawę, Królowa Matka zagarnęła Potomki i ustawiła się w kolejce do stoiska jednej z wiodących cukierni w kraju, której nazwy tu nie poda, bo nie jest winą cukierni, że ma takich klientów. Stała, stała i nic nie myślała, stara się bowiem oddawać niemyśleniu w każdej chwili całym po prostu sercem, a wzrok jej błądził po tych wszystkich tartletkach z owocami, fikuśnych tortach zdobnych w fale kremu i cukrowe kwiecie, babeczkach z kajmakiem i rogalikach z różą oraz inszych inszościach, aż wzrok jej zatrzymał się.
Na białych, cukrowych penisikach, osadzonych na podstawie z błękitnych stokroci.
Królowa Matka w zasadzie nadal nic nie myślała, penisiki jak penisiki, bywało się w różnych, mrocznych częściach internetu, na przykład w tych, w których potencjalnej klienteli wieczorów panieńskich przedstawia się torty, ciasteczka i inne smakołyki zdobne w ornamenty z cukrowych męskich przyrodzeń dowolnych fasonów, rozmiarów i kolorów, najwyraźniej umysł Królowej Matki nie wyparł tych wizyt tak dokładnie, jak jej się wydawało. Teraz wzrok jej utkwiony był w penisikach z doskonałą obojętnością, zaś w umyśle ospale formowała się niemrawa myśl, że trochę to dziwne, a nawet odważne, tak umieszczać w wystawowej gablocie męskie części bądź co bądź intymne, dokładnie na wysokości oczu dziatwy wieszającej się na rodzicach w oczekiwaniu na lody i ciastka z czekoladą.
Kolejka przesunęła sie o krok.
Królowa Matka też sie przesunęła.
O krok bliżej do penisików.
Które z bliska okazały się nie być penisikami.
Tylko figurkami chłopczyków w albach, z pobożnie złaczonymi rączętami, przeznaczonymi na pierwszokomunijne torty. Co by wyjaśniało ich umajenie błekitnymi stokrociami.
Stanu umysłu Królowej Matki natomiast nic wyjaśnić nie jest w stanie. No, poza chronicznym niewyspaniem, zmęczeniem, poczuciem beznadziei, ciężką chorobą, kłopotami rodzinnymi, reformą szkolnictwa, posiadaniem najstarszego dziecka w wieku nastoletnim, a najmłodszego- z permanentnym buntem dwu-, trzy-, cztero- (i tak dalej) - latka, i jeszcze innymi czymsiami, co to jak Królowa Matka wymyśli to dopisze.
Tego się Królowa Matka będzie trzymać.
Li i jedynie.
Phi. Królowa Matka weźmie kiedyś napisze coś prawdziwie kompromitującego i tu zamieści. A tera to tylko se Królowa clickbaita wykonała, żeby zwabić żadne sensacji tłumy. Nieładnie, doprawdy.
OdpowiedzUsuńZacofany mnie to clicbajtami nie mąci, nie mogłam tego wykonać, gdyż nie wiem, co to jest!
UsuńMnie tu Królowa nie nawija makaronu na uszy. Torty z peniskami oglądała, a clickbaitów nie trenowała? I że niby tak przypadkiem wyszło? :D
Usuń(z godności0 Penisiki były osobno, a torty osobno. A clickbaity, cokolwiek to jest, jeszcze bardziej osobno. :D
UsuńZnaczy w tej cukierni osobno? No bo to takie zestawy do majsterkowania cukierniczego były: ozdób sobie dowolny wypiek penisikiem według własnego wyboru!
UsuńBabeczka z kajmakiem i penisikiem. Tartletka z winogronami i penisikiem. Tort cytrynowy z penisikiem. Makowiec z penisikiem. Totalnie tu widzę nowe możliwości na rynku cukierniczym!
UsuńLeć zaraz jutro sobie zastrzegać pomysł :P Proponuję jeszcze wydrążone penisiki do nadziewania masą dowolną :P
UsuńCU-DOW-NE!!! :)))
OdpowiedzUsuńNo nie wiem ;DDDDD...
UsuńGdyby to nie było niepoprawne politycznie, rzekłabym, że słowo personifikacja nabrało w tym momencie dodatkowego znaczenia
OdpowiedzUsuńGdybym do tej pory nie kochała Królowej Matki miłością wierną i oddaną, to wizją penisików wśród stokroci i w albach zdobyłaby moje serce ostatecznie!!!
OdpowiedzUsuńKrólowo ja to absolutnie widzę! I pomyśleć, że kilka lat temu nabyłam na 40 urodziny mej drugiej połowy nudny tort z facetem leżącym na worku pieniędzy. Jakżeby go te ozdobione stokrocie ucieszyły hoho;DDD
OdpowiedzUsuńPowiem tak: lepiej w tę stronę, niż na odwrót, prawda? :D
OdpowiedzUsuńJa kiedyś naprawdę się starałem, w głowie miałem ułożone, a jak przyszło co do czego, to i tak w sklepie budowlanym i przy ludziach dopytałem, czy jest lakierojebca :)
OdpowiedzUsuńTeraz zaś pluje sobie w brodę, bo Starszy poszedł w bój konkursu o Kościuszce, którego w domu, za moim głupkowatym pomysłem wszyscy nazywali Kopciuszką. I tak sobie myślę ... :P
Mistrzyni błądzących myśli :D
OdpowiedzUsuńO, Królowo! Twe "zmątnienie" spojrzeniowo-wyobrażeniowo-złudzeniowe poprawiło mi ciężki poranek. Jak zwykle dygam z wdzięczności :)
OdpowiedzUsuńPoczujesz się lepiej, jak wyznam, że na niegdysiejszego sylwestra Twa wierna Fanka (nie psycho-!!!) stworzyła misterny wielowarstwowy tort w kształcie damskich piersi? Bo jeśli tak, to gotowam nawet znaleźć zdjęcie tegoż arcydzieła sztuki kulinarnej i Ci wysłać.
Miłego dnia Ci życzy -
Noemi
Czy to jest ta cukiernia, co ją mam na myśli?
OdpowiedzUsuńWiedz, Królowo, że przyjaźnię się z właścicielem stołecznych oddziałów! Czyli polecam się na kawę w stolycy, ament.
Jakiś czas temu, z okazji nadchodzącej zimy, firma bodajże Cadbury była uprzejma wypuścić na rynek figurki przedstawiające bałwanki. Takie było założenie ale wyszły im właśnie penisy. W szaliczkach. Bardzo zresztą ładne, może znów się pojawią, kupię i będę Gorszyć.
OdpowiedzUsuń:-)
Ekhm, penisiki w albach - obawiam się, że taka niepolityczna wizja mi się utrwali w głowie po tej lekturze ;) Nie bic, proszę ;)
OdpowiedzUsuńAnutku, wyłowiłam w tym lekkim wpisie hasło "zdrowie" i się zaniepokoiłam :( Czy coś złego się dzieje? W sensie nowego? Ściskam i trzymam kciuki, żeby to, co złe, poszło sobie precz.
Piękna historia :-)))
OdpowiedzUsuń