piątek, 21 marca 2014

Post zupełnie po nic

Może tylko po to, by ilość postów stworzonych w marcu przez Królową Matkę nie zamknęła się w imponującej liczbie sztuk jeden.

I jeszcze po to, by zapewnić Czytelnikow, że Królowa Matka o blogu nie zapomniała, tęskni za nim i bardzo chciałaby go pisać, nawet znalazła (i zapaliła się, a jakże, po czym natychmiast zgasła skutkiem dokonania realistycznego oglądu sytuacji) takie blogowe wyzwanie:


Tak se zamieszcza, może ktoś skorzysta, bo ona to raczej nie w tym życiu.

Po miesiącach nieudolnych prób połączenia ról Matki, Żony, Pracownicy oraz Blogerki okazało się (nie, żeby Królowa Matka była zadziwiona tym odkryciem, no, może ociupinkę), że Królowa Matka nie należy do kobiet, które to potrafią. Niestety. Mimo, że po wspomnianych miesiącach Królowa Matka uznała, ze jedyną dobrą stroną jej pracy zawodowej jest to, że udało jej się załapać na wyprawę do kina na "Kamienie na szaniec" w charakterze opiekunki młodzieży (i tak, pomyślała, że napisze tu o wrażeniach, po czym jak pomyślała, tak i nie zrobiła, zgadnij, Bystry Czytelniku, czemu), Pracowniczką pozostaje taką wiecej wzorową. Matką też nie może przestać być, nawet nie wiadomo jak zmęczona i otępiała, więc jakoś się spina w sobie i jeszcze nie popełniła dzieciobojstwa, nie, żeby nie musiała się przed nim resztką sił powstrzymywać czasem, jak na przykład teraz.

Żoną za to jest fatalną, a blogerką... Blogerką już właściwie nie jest wcale.

Tutaj wpadła ot, tak tylko, na momencik, wklei co nieco


i pójdzie dalej próbować nie zabić swoich dzieci przy okazji kładzenia ich do łóżeczek (a dla tych, którzy jeszcze wierzą w idylliczne wizje z reklam, te z uśpionymi w czyściutkiej pościeli i w sprzątniętych pokoikach pełnych ekologicznych zabawek nie-made-in-China pacholętami oraz matkami, z bezwiednym, czułym uśmiechem spoglądającymi na nie przez uchylone drzwi krótkie przypomnienie - reklama kłamie!).

Do zobaczenia nie wiadomo czy i kiedy.

Wasz Król Ojciec.

37 komentarzy:

  1. A nas trawi tęsknota.
    Nie że wyłącznie,
    ale jednak.

    OdpowiedzUsuń
  2. ściskam, tulę i przesyłam Królowi Ojcu pozytywną energię.

    OdpowiedzUsuń
  3. Co prawda matka ze mnie kiepska, ale po dzisiejszym wieczorny seansie urządzonym przez Młodszą jestem pełen dumy, że nie zamordowałem, nie utopiłem ani nawet nie nawrzeszczałem. Normalnie byłem prawie zen na tafli. To chyba dlatego, że wieczorna kawa jeszcze nie zaczęła działać.
    I tak, reklamy kłamią. Mam nadzieję, że w drodze do łóżka nie wdepnę bosą nogą w klocki albo w chrapiącego łosia. Made in China, of kors.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pojmuję, czemu nie tylko nie dają za to medali, ale w dodatku większość swiata uważa, że to nic nadzwyczajnego i kazdy to potrafi - nie udusic i nie nawrzeszczeć!

      Usuń
    2. No niby dają medale za długoletnie pożycie małżeńskie, ale to raczej za to, że się nie udusiło współmałżonka.
      Wszyscy niby uważają, że to nic nadzwyczajnego nie udusić i nie nawszeszczeć, ale przyrost naturalny jednak spada, znaczy naród mierzy siły na zamiary :P

      Usuń
    3. :D

      A mówią, ze to nierozsądny naród i skłonny do nieprzemyslanych zrywów :)!

      Usuń
  4. Będę wyczekiwać w nadziei, że jednak jesteś nadal Królową Matką. Pamiętaj, że być kobietą to po prostu być kobietą ;-) Nie musisz mieć w tym celu roztrzydziestopięciokrotnienia jaźni na super matkę, super panią domu, super pracowniczkę, super coś tam. Bądź sobą :) Bo przyznam, to jest w Tobie najfajniejsze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam :). Ale po prostu energii wystarcza mi na bycie tylko jedną z nich (a pracowniczką dobrą jestem po prostu z konieczności), reszta to... flak.

      Oraz ja wiedziałam, ze tak bedzie...

      Usuń
  5. Och, Królowo! Jak bardzo Cię rozumiem... Ale nie zostawiaj nas! Plisssss! ( zauważ, jakżem anglicyzmem spolszczonym na Twą cześć się posłużyła :) )Niech Król Ojciec zarządzi urlop dla Królowej, choć na jeden dzień. I dostęp do komputera proszę zapewnić :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie, to nie jest pożegnanie. Tylko zapis stanu świadomości, niestety, dość beznadziejnego. Teraz, gdy porzuciłam nadzieję, żywiona na początku wrzesnia, ze uda mi się ogarnąć, uporządkować wszystko i jakoś funkcjonować.

      Usuń
  6. och... no mimo wszystko dziękujemy Ci Królu Lulu... ale Matki i tak żal...

    OdpowiedzUsuń
  7. Czyli nie ma co liczyć na wrażenia z "Kamieni"? Bo ja byłam w czwartek z moją klasą kochaną, wrażenia jakieś tam mam, nawet o nich coś napisałam, ale chciałam porównać z kimś rozsądnym.
    Dziecko mam jedno, spore całkiem, nawet niegłupie, ale do tych reklamowych to mu lata świetlne brakuje;( Więc i ja nie mogę się wykazać jako wzorcowa mama...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozsądnego, buahahaha ;D!

      Wiesz, możliwe, że mozna na jakies liczyc, bo co czytam jakąś recenzję to mi sie chce polemizować :). Ale po prostu nie mam pojęcia, kiedy bym sie miała za to zabrać, a wiesz, trzeba trochę myśli zebrać, uporzadkowac słowa, poskladać, napisać... zazwyczaj gdy mam już na to czas jestem w stanie, w którym nie pamiętam, jak się nazywam...

      Usuń
  8. Hi there!
    1. Zaserduszkowałam Twojego kota.
    2. Nauka polska (Filmoznawcy UMK) domaga się postu o "Kamieniach na szaniec"!!!

    Ściskam Was:) S.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo watpię, czy się odważe popelniac posty o filmach pod bystrym okiem filmoznawcy ;)...

      Za kota wielkie dzięki!

      Usuń
  9. Ojejej!!!! Ile mi postów umknęło. Wchodzę i wchodzę, ze smutkiem akceptując, że nic się nie pojawia od czasu styczniowych bałwanków, że Królowa Matka nie miała czasu (rozumiem, rozumiem).....a tu posty były! Wrzucane regularnie - tylko u mnie się nie pojawiały....Nie wiem czemu. Och!!! Teraz będę mieć czytania z 2,5 miesiąca :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wchodzi w to zatem ten miesiąc, gdy, i owszem, pisywałam tutaj :)...

      Usuń
    2. Już nadrobiłam :) Ale mi było przykro, że nie wiedziałam o nalocie dywanowym wietrznej ospy, o podłamaniu sił ducha na skutek tegoż zmasowanego ataku...
      A ja tymczasem z ubolewaniem zaglądałam codziennie, konstatując, że KM tak zapracowana, że nawet nie ma sił pisać.
      Biję się w piersi, żem zwątpiła.
      Pisz nam jak najczęściej, Królowo. Miej oczywiście coś z tego pisania - jakąś satysfakcję, czasem nagrody za coś, czasami wsparcie w chwilach zwątpienia.

      Usuń
  10. :) zaserduszkowałam Twojego kota :) podoba mi się bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
  11. No to masz serduszko i ode mnie :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Droga Królowo, bardzo chętnie Cię czytam, i trochę się też zastanawiam, co pisałaby moja mama - bo jestem najstarsza z czwórki. Bromba. #IDŻ

    OdpowiedzUsuń
  13. Kot z myszą mi się podoba baaardzo, więc to zatwierdziłam, głosując. Cieszę się, że zdążyłam. Pamiętaj - nie musisz być perfekcyjna! Starczy wystarczająco dobra w każdej z tych ról. Pozdrowienia dla Królewskiego Małżonka....Może byście się wybrali dokądś kiedyś sami... ? Na weekend? do knajpki? na spacer? mobilizując ciocie i wujki, by posiedzieli kilka godzin z Czeredą wesołą.
    Aaaa, żyłam w błędzie, że hobbistycznie nauczać maluszki angielskiego, a tu - jak zdradziłaś - bibliotecznie się udzielasz....Tak?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oba :). Po powrocie do pracy zostałam oddelegowana do biblioteki na zstępstwo, bo mam jako jedyna w szkole (poza koleżanką na dłuuugim zwolnieniu) stosowne wykształcenie.

      Usuń
    2. I oby tak dalej - biblioteczne obowiązki chyba o niebo lepsze i mniej szarpiące nerwy niż nauczanie gawiedzi :)

      Usuń
  14. *głask głask kiź*
    Mam nadzieję, że znajdziesz czasem czas, żeby wrócić, maluchy rosną, wiem na pewno, przyjaciółka trochę ich ma i są jakby coraz mniej absorbujące a nawet życzą sobie, żeby im nie przeszkadzać, bo One Same.
    Temu kotku zrobiłam co mogłam, uczciwie bo mi się podoba, zawiera mysz a myszy, generalnie, nie są mi przykre.
    Ściskam i będę zaglądać.
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znajdę. Tylko będzie trudno, dlatego jojczę :).

      Dziękuję za głos na kota. Pozdrów Myszy od nieznanej cioci :)))).

      Usuń
  15. Śmiem twierdzić, że "mimo że" rozdzielone przecinkiem to dla sprawdzenia refleksu czytelników :3. A poza tym chciałam napisać, że książkę, którą przeczytałam więcej niż trzy razy polecam - "Urodzeni biegacze".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, to dlatego, że mam do interpunkcji stosunek taki, jak Potomek Starszy do ortografii - kreatywny.
      Książki nie znam - chętnie poznam :).

      Usuń