środa, 16 października 2013

Potęga dialogu

Królowa Matka (podczas spacerowego powrotu ze szkoły, po odbyciu niezobowiązującej pogawędki na znacznie ciekawsze tematy) - A zadane do domu coś masz?
Potomek Starszy - Tak. Raczej tak.
Królowa Matka (próbując rozwiązać narastające w niej wątpliwości) - To "tak" czy "raczej tak"?
Potomek Starszy (wyjaśniająco) - No pewnie, że mam, jeśli ja mówię "raczej tak" to znaczy "tak".
Królowa Matka - Aha.
Potomek Starszy (doprecyzowując) - Chyba, że to dotyczy robienia lekcji. Wtedy "tak" oznacza "raczej tak".

Aha.


19 komentarzy:

  1. Filozof:) Moja Starsza załatwia takie pytania krótkim: "Nie pamiętam" :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @ZwL Mój Starszy załatwia takie pytania ocknięciem się o 21.30 i rzuceniem w przestrzeń: "Na jutro mamy przynieść: gruszkę, śliwkę i jeszcze jakiś owoc. A! I jeszcze liście z pięciu różnych drzew". Widok dwumetrowej rusałki, pląsającej o rosie wśród pobliskiej kępy dendrologicznych okazów i zrywającej rzeczone liście - bezcenny :P

      Usuń
    2. Och, tak, to tez znam! "Mamo, na jutro mamy przynieść pięć rolek po papierze toaletowym i USUSZONE liście z różnych drzew, różnej wielkości i w różnych kolorach, będziemy w klasie robić jesienny las!". Wrrr, wrrr oraz wrrr :D.

      Usuń
    3. Ha, ja jestem ojciec z o.o. i dyskretnie sprawdzam zeszyciki, żeby nie zostać zaskoczonym żądaniem zielonej teczki w czwartek o 22:P A przy okazji sobie pozrzędzę, hehehe.
      Bazylm Ty jako rusałka w pląsach o rosie rozwaliłeś mnie absolutnie:D

      Usuń
    4. Oj, ja też to znam, aż za dobrze...

      Usuń
  2. Cusz. Dziecięciem będąc, wpadłam na genialny pomysł, jak przekonać rodziców, że faktycznie nic nie mam zadane (sprawdzali mi zeszyty). Zapisywałam pracę domową ołówkiem, a potem ścierałam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, ze moje dziecie nie czytuje tego bloga (Jeszcze. Na razie się tylko odgraża, że zacznie ;)).

      Usuń
    2. Przynajmniej to było zdrowe podejście dziecka do prac domowych... A co powiecie na to [moja mama zawsze to opowiada jako anegdotę o mnie]:

      Byłam grzecznym dzieckiem i rodzice z reguły nie kontrolowali moich prac domowych. Ale raz, kiedy miałam 8 lat, mamie "coś odbiło". Poszła do mojego pokoju, gdzie siedziałam na dywanie i spokojnie bawiłam się lalkami i zapytała: "Córeczko, a lekcje masz odrobione?". Podobno spojrzałam na nią ze strasznym wyrzutem i odparłam oburzona: "Mamo, czy ty mi nie ufasz? Oczywiście, że tak, bo inaczej bym się nie bawiła!". Mamie tylko ręce opadły i pomyślała, że ze mną chyba nie wszystko jest w porządku :)

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. (proroczo) Przejdzie ci to ulubienie, przejdzie, jak się zetkniesz z nim na powaznie :DDD!

      Usuń
  4. :-))))
    Ps. Poczytałam sobie trochę zaległe posty u Ciebie i oficjalnie dziękuję za wielki uśmiech na twarzy. :-D

    OdpowiedzUsuń
  5. Znam to :)
    Poniedziałek : "Jak było w szkole?" - "Fajnie" - "Co było zadane?" - "Nic"
    ...
    Piatek : "Jak było w szkole?" - "Fajnie" - "Co było zadane?" - "Nic"...
    Ja po prostu musze go lekko "przycisnąć" aby uzyskać bardziej treściwą odpowiedź...ehhh

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak nie: "Nic. Ale dostałem jedynkę za to, co miałem zrobic w poniedziałek" to w porzo jest :)!

      Usuń
  6. Aha, no właśnie... I wszystko jasne...
    One to potrafią w głowach zamęcić, te dzieci...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No co ty, tak jasno wyjasniał ;P...

      Usuń
    2. Cóż, drogie dziecię użyło pewnego rodzaju kwantyfikatora gramatycznego aby uściślić zakres znaczeniowy słowa "tak". Na dodatek jeszcze wyjaśniło jak dekodować jego wypowiedź w określonych sytuacjach. Genialne.
      :) :) :)

      Usuń
  7. no! i wszystko jasne! pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń