Królowa Matka (podczas spacerowego powrotu ze szkoły, po odbyciu niezobowiązującej pogawędki na znacznie ciekawsze tematy) - A zadane do domu coś masz?
Potomek Starszy - Tak. Raczej tak.
Królowa Matka (próbując rozwiązać narastające w niej wątpliwości) - To "tak" czy "raczej tak"?
Potomek Starszy (wyjaśniająco) - No pewnie, że mam, jeśli ja mówię "raczej tak" to znaczy "tak".
Królowa Matka - Aha.
Potomek Starszy (doprecyzowując) - Chyba, że to dotyczy robienia lekcji. Wtedy "tak" oznacza "raczej tak".
Aha.
Filozof:) Moja Starsza załatwia takie pytania krótkim: "Nie pamiętam" :P
OdpowiedzUsuńTaaak. Raczej tak ;D.
Usuń@ZwL Mój Starszy załatwia takie pytania ocknięciem się o 21.30 i rzuceniem w przestrzeń: "Na jutro mamy przynieść: gruszkę, śliwkę i jeszcze jakiś owoc. A! I jeszcze liście z pięciu różnych drzew". Widok dwumetrowej rusałki, pląsającej o rosie wśród pobliskiej kępy dendrologicznych okazów i zrywającej rzeczone liście - bezcenny :P
UsuńOch, tak, to tez znam! "Mamo, na jutro mamy przynieść pięć rolek po papierze toaletowym i USUSZONE liście z różnych drzew, różnej wielkości i w różnych kolorach, będziemy w klasie robić jesienny las!". Wrrr, wrrr oraz wrrr :D.
UsuńHa, ja jestem ojciec z o.o. i dyskretnie sprawdzam zeszyciki, żeby nie zostać zaskoczonym żądaniem zielonej teczki w czwartek o 22:P A przy okazji sobie pozrzędzę, hehehe.
UsuńBazylm Ty jako rusałka w pląsach o rosie rozwaliłeś mnie absolutnie:D
Oj, ja też to znam, aż za dobrze...
UsuńCusz. Dziecięciem będąc, wpadłam na genialny pomysł, jak przekonać rodziców, że faktycznie nic nie mam zadane (sprawdzali mi zeszyty). Zapisywałam pracę domową ołówkiem, a potem ścierałam. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, ze moje dziecie nie czytuje tego bloga (Jeszcze. Na razie się tylko odgraża, że zacznie ;)).
UsuńPrzynajmniej to było zdrowe podejście dziecka do prac domowych... A co powiecie na to [moja mama zawsze to opowiada jako anegdotę o mnie]:
UsuńByłam grzecznym dzieckiem i rodzice z reguły nie kontrolowali moich prac domowych. Ale raz, kiedy miałam 8 lat, mamie "coś odbiło". Poszła do mojego pokoju, gdzie siedziałam na dywanie i spokojnie bawiłam się lalkami i zapytała: "Córeczko, a lekcje masz odrobione?". Podobno spojrzałam na nią ze strasznym wyrzutem i odparłam oburzona: "Mamo, czy ty mi nie ufasz? Oczywiście, że tak, bo inaczej bym się nie bawiła!". Mamie tylko ręce opadły i pomyślała, że ze mną chyba nie wszystko jest w porządku :)
Ach. Ulubieniec.
OdpowiedzUsuń(proroczo) Przejdzie ci to ulubienie, przejdzie, jak się zetkniesz z nim na powaznie :DDD!
Usuń:-))))
OdpowiedzUsuńPs. Poczytałam sobie trochę zaległe posty u Ciebie i oficjalnie dziękuję za wielki uśmiech na twarzy. :-D
Polecam się na przyszlość :).
UsuńZnam to :)
OdpowiedzUsuńPoniedziałek : "Jak było w szkole?" - "Fajnie" - "Co było zadane?" - "Nic"
...
Piatek : "Jak było w szkole?" - "Fajnie" - "Co było zadane?" - "Nic"...
Ja po prostu musze go lekko "przycisnąć" aby uzyskać bardziej treściwą odpowiedź...ehhh
Jak nie: "Nic. Ale dostałem jedynkę za to, co miałem zrobic w poniedziałek" to w porzo jest :)!
UsuńAha, no właśnie... I wszystko jasne...
OdpowiedzUsuńOne to potrafią w głowach zamęcić, te dzieci...
No co ty, tak jasno wyjasniał ;P...
UsuńCóż, drogie dziecię użyło pewnego rodzaju kwantyfikatora gramatycznego aby uściślić zakres znaczeniowy słowa "tak". Na dodatek jeszcze wyjaśniło jak dekodować jego wypowiedź w określonych sytuacjach. Genialne.
Usuń:) :) :)
no! i wszystko jasne! pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń