Królowa Matka wraz z Progeniturą wchodzi do domu Matki Królowej Matki. Dzień jak codzień, poranek, listopad, szara poświata na zewnęczu, błękitnawa pośwista od włączonego Telewizorka we wnęczu.
Pani W Telewizorku (dystyngowanym głosem) - Czy zastanawiałeś się już, kto zapłaci za twój pogrzeb?
Królowa Matka i Potomek Młodszy, jak trafieni jednocześnie tym samym piorunem i jeszcze dodatkowo rażeni prądem:
PM (ze zgrozą) - Matkoboskoczęstochosko, znowu zapomniałem!!!
KM (w tym samym tonie) - Ja też! Przez was to wszystko, mamo, gdzie moje skarpetki, mamo, jaki dziś jogurt, mamo, on zabrał mój chlebak, a potem mamy, co mamy, i człowiek najważniejszej rzeczy zaniedbuje!!!
PM (padając na fotel) - To poczekaj chwilę, pomyślę, może jeszcze zdążę! Tak dobrze?
KM (obrzucając Potomka krytycznym spojrzeniem) - Mniej Dyskobola, więcej Rodina, i będzie gites!
PM (w zadumie) - Kto zapłaci za mój pogrzeb? Kto? (zastyga przez chwilę z pytaniem wypisanym na obliczu, po czym odpręża się wyraźnie). No, już, teraz ty!
KM (protestuje nieśmiało) - Ale ty już powinieneś wychodzić do szkoły! Zamknę za tobą drzwi korytarza i potem pomyślę...
PM (unosząc się oburzeniem) - Ale mowy nie ma! First things first! U nas nauczyciele usprawiedliwiają spóźnienia z istotnych przyczyn!
KM (ulegając sile argumentów) - No, chyba, że tak... i w sumie słusznie. To, uważaj, myślę! Tak dobrze?
PM (taksuje mamunię wzrokiem) - Za mało uczucia... Tej egzystencjalnej zadumy za mało. Zmarszcz może brwi....o, o, o! I wzrok skieruj w przestrzeń. No, od biedy ujdzie, chociaż jesteś nazbyt rozprzężona...
KM (przepraszająco) - Czekaj, teraz się lepiej postaram (stara się, po czym rozluźnia z poczuciem Dobrze Spełnionego Obowiązku) - To miłego dnia, synku! A jutro spróbuj pamiętać, od czego należy zacząć dzień. I nie ma, że to tamto. CODZIENNIE.
PM (cmokając Królową Matkę w policzek) - No ma się wi! Na wszelki wypadek nastawię sobie przypomnienie w telefonie. Pa, mamo!
Tjaaaa.
TO jabłko nie padło, zaprawdę, daleko od jabłoni.
Niezły teatr, "Zielona Gęś" wysiada. Bis!
OdpowiedzUsuń(z wyżyn wieloletniego doswiadczenia) Oj, będzie bis, będzie, i niejeden, jak mniemam ;D...
Usuńboskie! ;-))
OdpowiedzUsuńGieny, pani. Na gieny nie poradzisz :D.
UsuńWizualizuję sobie. Kwiczę. Kocham <3
OdpowiedzUsuń