czwartek, 14 stycznia 2021

Z nowym rokiem nowym... eee... wyzwaniem!

Nowy rok, nowe wyzwania, nowe walące się przy najlżejszym poruszeniu już nie Stosiki, ale Stosy wstydu, nowe noworoczne postanowienie, by nie kupować żadnych książek, dopóki nie zrobi się porządku ze starymi i nowe wbbingo

(i żeby nie było, trafiłam Wielkobukowe Bingo 2020, i to nawet trzy razy - raz po skosie, pionowo i poziomo, tylko coś mi się tak trochę z recenzjami zwlekało, zwlekało... aż się rok skończył. Nie znaczy to jednak, że niektóre z tych recenzji się nie pojawią, bo się pojawią, umieszczone pod nową, jakże stosowną dla tego bloga etykietką "Z refleksem szachisty").

W tym roku zdecydowałam się na wersję Bingo Okładkowego, po pierwsze pozostawia ono jeszcze szersze pole manewru niż zwykłe Bingo (które też do nazbyt ograniczających nie należy, i za to je lubimy), a poza tym wszystkie książki, zwalone na Stos Wstydu mają okładki i ja je sobie teraz trochę po nich pooceniam. Znaczy, podopasowywuję.

Na pierwszy ogień poszło

 "Niedaleko pada trup od denata" Iwony Banach, bo doszłam do wniosku, że niewiele jest okładek lepiej pasujących do kategorii "Okładka z konturem/zarysem postaci".

I, no cóż, okładka niewątpliwie odpowiada wyzwaniu. 

Cała reszta zaś... niestety, niestety.

Mówiąc szczerze i brutalnie - Piekarski na mękach to kuracjusz podczas relaksacyjnego pobytu w Ciechocinku w porównaniu ze mną czytającą tę książkę.

Chętnie testuję autorów, których nie znam, lubię komedie kryminalne, zawsze lubiłam, podchodzę do takich książek z przymrużeniem oka, bo, wiadomo, nie są to "poważne kryminały", pozostawiają spore (no - sporsze) pole manewru i nieco większy margines magicznego "dziania się" i szczęśliwych zbiegów okoliczności, ale, doprawdy, są granice.

Tytuł doskonały, przyciągający uwagę, pomysł z potencjałem (w małym miasteczku ktoś morduje pisarzy...) i... to by było na tyle w kwestii plusów.

Na treść składają się głównie chaos, bałagan, bicie po głowie i umazywanie się ohydnymi maziami w charakterze ulubionego zabiegu fabularnego (podobnie było w pierwszej poznanej przeze mnie powieści tej autorki), brak myśli... niech będzie, że przewodniej, moim zdaniem - jakiejkolwiek, bohaterowie, których nie da się ani polubić, ani zrozumieć, ani im dopingować, główna para zakochuje się w sobie mocą Imperatywu Narracyjnego, bo cienia chemii między nimi nie ma. Mikołaj - trulover, znaczy, z zawodu policjant -, opisywany jako drobiazgowy szczególarz jest irytującym kretynem, który co i rusz wpada na jakiś pomysł i huuuuzia! zmienia kierunek śledztwa, bo on teraz będzie ten pomysł traktował jako hipotezę dochodzeniową, w dodatku ten szczególarz, - podobnież tak szczegółowy, że panicznie boją się go podwładni, a własna matka unika kontaktów i obawia się posiadania wnuków, bo a nuż będą podobne do tatusia? - wpada na swoje olśniewające pomysły siedząc całymi godzinami na miejscu zbrodni wraz z podejrzano-ofiarą i konsumując posiłki, a drobiazgowości z lupą by się u niego nie znalazło, chyba, że chodzi o podejrzliwe oglądanie każdego kęsa serniczka z glonów czy tam innych wodorostów, przygotowywanych przez panią domu. Truloverka, a zarazem główna młoda bohaterka, Magda, ma - moim zdaniem - cechy psychopatyczne (przy którymś z kolei razie, gdy ucieszyła się, że ktoś został zamordowany, bo ona sobie chce obejrzeć nieboszczyka zaczęłam odczuwać pewien moralny dyskomfort, jej spokój w obliczu prawdopodobnego a nieodwracalnego  uszkodzenia byłego - no ja rozumiem, że były, uczucia jej wychłódły, w dodatku były jest  kretynem czystej wody, ale ŻEBY AŻ TAK?! I też kilkukrotnie? - był po prostu nienaturalny, w chwili, gdy znajduje się w ciemną burzową noc w nieznanym miejscu z czyimiś zwłokami i potencjalnym mordercą w okolicy przejmuje się tylko tym, że to miejsce to jest rozwalająca się chałupa, a powinien być elegancki dworek, i tak dalej, i tak dalej, większej części nie pamiętam, wyparłam), względnie jest po prostu głupia, w sumie po namyśle stwierdzam, że to niewykluczone, w końcu absolutnie wszyscy bohaterowie tej powieści dysponują, no cóż, inteligencją rozwielitek, i to w uwiądzie (na przykład - w trzy starsze panie z obsesją na temat demonów jestem w stanie uwierzyć, WSZYSCY bohaterowie, wykrzykujący w chwili paniki "Aaaaaa, demon, demon!!!" budzą, łagodnie rzecz ujmując, irytację).

W dodatku stereotyp stereotypem pogania, jak teściowa - to zakochana w synusiu psycholka, gotowa udusić synową za sam fakt zabrania jej dziubdziulka z domu rodzinnego, jak dziubdziulek, to bekający nad kotletem grubas z mięśniem piwnym i fryzurą na pożyczkę, jak jedzenie wegańskie - to koniecznie cuchnące, sraczkowate w kolorze, bezkształtne i powodujące niestrawność, jak ekscentryczna staruszka - to pełnoobjawowa kretynka, jak matka panny z dzieckiem - to gotowa wydać córkę za mąż dosłownie za kogokolwiek i dowolnymi metodami, bo inaczej będzie "nie po bożemu", jak mieszkańcy i mieszkanki małego miasteczka - to plotkarze z obsesją na temat cudzego prowadzenia się i pękający z zawiści w stosunku do wszystkiego i wszystkich. Nie wykluczam, że było to takie puszczanie oka do czytelnika, cóż, w moim wypadku kompletnie nie podziałało, że już nie wspomnę, że puszczać oko do czytelnika można co jakiś czas, a nie łopatologicznie, po siedem razy na stronę, waląc człowieka w łeb tym mruganiem jak łopatą z rykiem: "Oko do ciebie puszczam, widzisz?!" na ustach.

Prawdę mówiąc ani to komedia, ani kryminalna (rozwiązanie zagadki wywołało u mnie następującą reakcję: "Aleee... eee... że co?), moje drugie (i zdecydowane ostatnie) podejście do tej autorki, a pierwsze było równie... nieudane (i też tytuł był niezły! aż zazdroszczę, ja tak bardzo nie umiem w tytuły)... ale polszczyzna mnie nie bolała, jeśli pominiemy kilka powtórzeń czy niezręcznych sformułowań, (większej) krzywdy rzecz nie zrobi, i jako lektura kompletnie niezobowiązująca i do zapomnienia, ot, takie czytadło, gdy nie mamy czasu/siły/nastroju na nic lepszego może się u kogoś sprawdzić.

Tyle, że nie u mnie.

12 komentarzy:

  1. Czy ja w ramach komedii kryminalnych wciskałem Ci Aleksandrę Rumin?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie. Czy mam rozumieć, że właśnie wciskasz?

      Usuń
    2. Tak. Wieje u niej takim absurdem, który mnie bawi.

      Usuń
    3. A, to czuję się zachęcona. Obczaję!

      Usuń
    4. Przeczytałam sobie Twoją recenzję ( książki nie zamierzam ) i myślę sobie tak; a może to jest truestory? Nie żadna fikcja, tylko opis twardej, prawdziwej rzeczywistości?;-)

      Usuń
    5. Na pewno w pierwszych dwóch książkach.
      Potem to już niech się redaktor tłumaczy. :)

      Usuń
  2. @Agniecha to by wiele usprawiedliwialo :).

    OdpowiedzUsuń
  3. @Ojsaj dea pierwsze tomy pani Rumin? Bo się pogubiłam w drzewku komentarzy :D.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pani Iwona Banach na swoim blogu bardzo krytykuje pewną recenzentkę. Myślę, że to Ciebie niestety ma na myśli. Nie warto przejmować się, taka"obrona" niegodna jest pisarza... Jakie pisarki, taka obrona.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie mnie, ja jestem małe miki, a mój blog jest baaardzo średnio popularny. No i nie jestem pewna, czy jestem jedyną osobą na świecie, której się książka nie podobała ;). Ale nawet jeśli mnie, to trudno. Nawet nie zamierzam tam zaglądać, a mojego poglądu na książkę nie zmienię...

      Dzięki!

      Usuń
  5. Będą recenzje!!! Meksykańska fala z radości :-)))

    U mnie #WBBINGO 2020 skończyło się czterema bingo(2 piony i 2 skosy) na głównej karcie. Pewnie mogłoby być lepiej,ale nie czytałam pod kategorie - tylko z przeczytanych książek wrzucałam te które mi się spodobały i pasowały do okienek. Dlatego np. nie mam polskiego kryminału ;-)

    W tym roku mam wrażenie, że kategorie są ciekawsze czy też może dające większe możliwości. Też bardzo podoba mi się okładkowe i od niego zaczynam.

    Za dzisiejszą książkę podziękuję.
    Ostatnio sporo pojawiło się komedii kryminalnych. Tyle, że za ilością nie idzie jakość - przynajmniej w moim odczuciu.
    Zdarzyło mi się w zeszłym roku zacząć czytać "Teściowe muszą zniknąć" A.Rogozińskiego i nie dokończyłam, bo obie teściowe były tak przerysowane, że wcale nie było to śmieszne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alek Rogoziński u mnie czeka w kolejce. Zobaczę, jak go odbiorę.

      Z zeszłorocznym Bingo miałam identycznie jak ty, identyczniusio! Zobaczymy, jak w tym roku pójdzie, Bingo okładkowe nieodmiennie mi się podoba :).

      Usuń