niedziela, 20 października 2024

Dzień Leniwca

No więc mamy dziś Dzień Leniwca, mojego  Zwierzęcia Totemicznego oraz Głębokiej Fascynacji.

Zwierzę Totemiczne to, wiadomo, to zwierzę, które do twej jaźni przemawia wyjątkowo wręcz dobitnie, a tak się składa, że Leniwiec jako Idea przemawia do mnie jak mało co.

Fascynacja zaś dotyczy procesu rozmnażania się leniwców, a w zasadzie aktu, który kończy się powiciem malutkiego leniwczątka. Cóż chcecie, niektórych szczególnie fascynuje, jak przebiega wzmiankowany akt w przypadku jeżozwierzy, żyraf albo płetwali błękitnych, a mną telepała niezdrowa wręcz, przyznaję, ciekawość, jak rzecz załatwiają leniwce. 

Bo, wiadomo, sam akt to w gruncie rzeczy banał jest. Ale przedtem wypada wykonać Podryw.  Wykonać Taniec Godowy. Zachęcić wybrankę dumnie wypinając Klatę, zarzucając Burzą Pukli czy też  olśniewając ją Osobowością. Ustawić się do niej Lepszym Profilem i oślepić Intelektem. No i wypadałoby popaść w Burzę Zmysłów. Odkąd byłam płochym  dziewczątkiem, które dowiedziało się, że te kwiatki i motylki to taka więcej metafora, jak również, że w celu mienia dzieci nie wystarczy z utęsknieniem wpatrywać się w niebo, oczekując powrotu bocianów zza mórz, to, czego pragnęłam najbardziej na świecie to ujrzeć Burzę Zmysłów w wykonaniu leniwców.

I wreszcie ujrzałam (ostatecznie BBC i Davida Attenborough nie kocha się bez powodu).

I jedno co powiem to - warto było czekać!

Oto był las, w lesie drzewo, a na drzewie wisiały sobie w pozie swobodnej dwa leniwce, z czego jeden był Romantycznie Usposobionym samcem, co poznaliśmy po tym, że Spojrzał. Samica nie spoglądała, tylko wisiała beztrosko, pogrążona w Drzemce Dla Zdrowotności (17 godzin na dobę!), w którą zapadła w polowie przeżuwania liścia.

Tymczasem w głowie samca styknęły jakieś neurony, zderzyły się komórki i zaistniała konkluzja: "Ooooo, kobiiitka!", po czym powstał Śmiały Plan Podrywu, w dodatku od razu energicznie wprowadzony w czyn.

Oto samiec wooooolno, baaaaaardzo wooooolno wyciągnął kończynę i powolutku chwycił gałąź bliżej Wybranki. Chwycił. Zamyślił się. Powisiał chwilę. Następnie woooolno, baaaardzo  wolno umieścił drugą kończynę obok pierwszej. Zastygł. Nie wykluczam, że się zdrzemnął. 

Trzeciej kończyny nie zdążył wprawić w ruch.

Okazało się bowiem, że Dama nie jest zainteresowana.

Brak zainteresowania wykazała, baaaardzo wolno wyciągając łapę mniej więcej w kierunku Roznamiętnionego Samca i wykonując jeden (baaardzoooo woooolny) wymach w stylu tych, przy których przedwojenne nieme filmy wyglądają, jakby były puszane w zwolnionym tempie.

Samiec... chciałabym powiedzieć, że zastygł, ale że bardziej zastygniętym nie dało rady być, popadł w zamyślenie, a jako doskonale wychowany leniwiec doszedł do wniosku, że "ooonnaaa chyyyyba nieeee chceee" (dosłownie widać było, jak mu się te kółeczka zębate wolniutko obracają po kopułką, jak łączy kropki i powzina decyzję, co dalej), po czym woooolnooo, ale, powiadam BAAARDZOOOO woolnooo odhaczył jedną kończynę i przemieścił ją na poprzednio zajmowaną gałąź. Następnie (po powiszeniu chwilę i dojściu do siebie po wysiłku) baaaardzo woooolnooo odczepił i przemieścił drugą kończynę. Następnie...


Wszystko to puszczone było w rzeczywistym tempie i opatrzone ze trzema zdaniami komentarza, czyli mniej więcej jednym zdaniem na pięć minut, a ja oglądałam rzecz na przemian łkając z zachwytu i śmiejąc się nieco histerycznie, bo to, co widziałam było sto razy lepsze niż to, co sobie wyobrażałam.

A gdy dotarłam do modelu wychowawczego u leniwców (leniwczątko sobie wisi na mamusi, wisi, wisi, aż łup! i przestaje wisieć na mamusi, a zaczyna na własnej gałęzi, zaś mamusia, nie zauważając faktu zbycia słodkiego ciężaru, pogodnie, beztrosko i z godnością nadal przemierza swoje 20 metrów dziennego przydziału) to uznałam, że nie ma przebacz, mam w planie być jednym z nich w następnym wcieleniu!

Ale życzenia przyjmuję już w tym.

Happy Leniwiec Dej Ewryłan!


PS. Ale nowych recek miodzio nie ma nie dlatego, że jestem mentalnie leniwcem, tylko muszę przeczytać do jutra całą swoją półkę z Legimi, bo jak nie przeczytam, to mogę się obudzić bez półki i bez dostępu (jako użytkowniczka Kindla, ktory okazał się byc z Legimi wyjątkowo niekompatybilnym, nieprawdaż).


Czyli - byle do wtorku!