"To jeszcze nie koniec" jest drugą 
częścią cyklu, którego bohaterką jest podinspektor Marie Výrová, 
doświadczona śledcza po pięćdziesiątce zwana Wielką Sową, wielbicielka 
Boba Dylana. Część pierwszą jak najbardziej czytałam, i całkiem mi się 
podobała (mimo nieco amerykańskiego w stylu, filmowego zakończenia), bo 
gdyby mi się nie podobała raczej nie sięgnęłabym po kontynuację, 
natomiast część druga...!* 
Upalne lato 1987 roku. Trzy dziewczynki, Magda, Zuza i Hana, spędzają wakacje w starej willi rodziny Trebovickich. Stary dom, pełen tajemniczych zakątków, ciemne, chłodne - mimo panującego na zewnątrz skwaru - pokoje, cień wielkich drzew, rosnących w starym ogrodzie. Biblioteka, a w niej setki tomów i tomików, niektórych, tych najbardziej kuszących, całkiem nieodpowiednich dla dwunastolatek. Sielanka.
I tę 
sielankę przerywa drastyczna zbrodnia. W sposób przerażająco brutalny 
zamordowane zostaje sześciomiesięczne niemowlę. Funkcjonariusze 
nadzwyczaj szybko wskazują sprawcę, a w zasadzie sprawczynię. Główną 
oskarżoną jest matka, która rzekomo miała zamordować synka pod wpływem 
depresji poporodowej. Zupełnie zlekceważone zostają przy tym zeznania 
jednej z dziewczynek, Hany, która jako jedyna przebywała w tamtej chwili
 w domu, i która twierdziła, że na miejscu zbrodni widziała dziwną 
zieloną zjawę. Nikt jej nie wierzy. Matka chłopczyka popełnia w 
więzieniu samobójstwo. Oskarżona nie żyje, swoim czynem przyznała się do
 winy, koniec sprawy.
Dwadzieścia pięć lat później mąż
 Hany, dla której dzień sprzed ćwierćwiecza wciąż jest 
żywym wspomnieniem, prosi znajomego, by raz jeszcze przejrzał akta 
sprawy i przyjrzał się jej świeżym okiem. Starą sprawę przejmuje 
podinspektor Marie Výrová, zwana Wielką Sową. Śledztwo jest 
nieoficjalne, sprawa dawno się przedawniła i podinspektor jest świadoma,
 że cokolwiek się okaże, nikogo za to przestępstwo skazać już nie będzie
 można, ale ciekawość nie pozwala jej porzucić pytania o to, co naprawdę
 stało się w sierpniu 1987 roku? Wkrótce przekonuje się, że w dawnym 
śledztwie roiło się od błędów i nadużyć, akta są niekompletne, niektóre 
zeznania zostały dodane, inne zmienione. Komu zależało, by coś ukryć? I 
co?
Rodzina Trebovickich rozpadła się w 
następstwie tej wstrząsającej zbrodni. Výrová , próbująca nakłonić 
świadków, aby minuta po minucie odtworzyli tamten tragiczny dzień, 
spotyka się z oporem i gniewem. Wzdragają się oni przed powrotem do 
tamtych chwil, każdy z członków rodziny zasłania się niepamięcią, choć 
czy to możliwe, by ktoś wyparł z pamięci dzień przepełniony tak 
wstrząsającymi wydarzeniami?
Drastyczna 
zbrodnia staje się tym samym pretekstem do przedstawienia rodzinnego 
dramatu, skomplikowanych relacji łączących trzech braci, a będących 
wynikiem wewnętrznych kłótni o majątek, zadawnionych pretensji, 
zazdrości o pozycje zawodowe, kłótni o wszystko - od sposobu wychowania 
dzieci począwszy na osobistych urazach między rodzeństwem skończywszy, 
co autor robi z niebywałą klasą, nie zamieniając przy tym opowieści w 
telenowelę, nie pochylając się z upodobaniem nad krwawymi detalami, nie 
epatując makabrą. Doskonale radzi sobie zarówno ze stworzeniem 
wiarygodnych portretów psychologicznych, jak i opisaniem całego 
rodzinnego środowiska, pogrążonego w gęstej mgle niedopowiedzeń i 
wzajemnych pretensji.
No i jest jeszcze zakończenie. Na wskroś wstrząsające.
Rewelacyjny kryminał. Rewelacyjny. Niezwykle... autentyczny, taki, który może zdarzyć się wszędzie, a przez to jeszcze bardziej przejmujący. "To jeszcze nie koniec" głęboko mnie poruszyło (bo chyba "zachwyciło" nie byłoby najszczęśliwszym słowem), to chyba najbardziej autentyczny kryminał, jaki czytałam od... od zawsze? Łapie za gardło i ściska, a przez to, że dotyka zwykłych, szaro-burych ludzi, jego wymowa jest tym bardziej przerażająca. Żadnych udziwnień w stylu skandynawskim, żadnych wygibasów, żadnego wyrafinowanego planowania, żadnej piętrowej intrygi złowrogich zbrodzieni - i to dopiero wstrząsa czytelnikiem. Ta zwykłość. Ta straszna, przenikająca dreszczem do kości zwykłość zbrodni.
Fantastycznie napisane. Doskonale przetłumaczone. Absolutnie polecam.
Rewelacyjny kryminał. Rewelacyjny. Niezwykle... autentyczny, taki, który może zdarzyć się wszędzie, a przez to jeszcze bardziej przejmujący. "To jeszcze nie koniec" głęboko mnie poruszyło (bo chyba "zachwyciło" nie byłoby najszczęśliwszym słowem), to chyba najbardziej autentyczny kryminał, jaki czytałam od... od zawsze? Łapie za gardło i ściska, a przez to, że dotyka zwykłych, szaro-burych ludzi, jego wymowa jest tym bardziej przerażająca. Żadnych udziwnień w stylu skandynawskim, żadnych wygibasów, żadnego wyrafinowanego planowania, żadnej piętrowej intrygi złowrogich zbrodzieni - i to dopiero wstrząsa czytelnikiem. Ta zwykłość. Ta straszna, przenikająca dreszczem do kości zwykłość zbrodni.
Fantastycznie napisane. Doskonale przetłumaczone. Absolutnie polecam.

Brzmi ciekawie.Poszukam tego.
OdpowiedzUsuń