Królowa Matka (oglądając zdjęcia osób parających się pracą twórczą, tych wszystkich rzeźbiarzy w glinie, tkaczy chodników z gałganków, zajmujących się ceramiką, szyciem lalek walffdorskich, malowaniem na jedwabiu, robiących naturalne kosmetyki i wyplatajacych cuda z wikliny, tęsknie) - Ach, jak ja im wszystkim zazdroszczę! Jak ja bym chciała zarabiać na życie robiąc takie piękne rzeczy własnymi rękami...
Potomek Młodszy (współczująco) - Tak, rozumiem, dlaczego to takie trudne i nie może ci się udać. Po pierwsze, niczego nie potrafisz...
Tjaaaa.
W obliczu powyższego w zasadzie nieistotne jest jakiekolwiek "po drugie".
Za to ciszę na blogu (a nawet na obu) wyjaśnia dość dokładnie.
Potomek Młodszy (współczująco) - Tak, rozumiem, dlaczego to takie trudne i nie może ci się udać. Po pierwsze, niczego nie potrafisz...
Tjaaaa.
W obliczu powyższego w zasadzie nieistotne jest jakiekolwiek "po drugie".
Za to ciszę na blogu (a nawet na obu) wyjaśnia dość dokładnie.
Potrafisz wzbudzać emocje. A to bardzo dużo. Myślę, że o tym doskonale wiesz, więc się tego, nie migaj od pisania. :P
OdpowiedzUsuńMam jednakże wrażenie, że wyplatanie dywaników szło by mi lepiej. I lepiej pasuje do określenia "robić coś własnymi rękami" :).
UsuńTo jest właśnie instynkt macierzyński (taką definicję podałam mojemu Tofikowi) - to ta odrobina więcej cierpliwości, która matce nie pozwala uśmiercić własnego potomstwa, choć to potomstwo się o to prosi otwartym i wyboldowanym tekstem!
OdpowiedzUsuńWszystko się zgadza poza słowem "odrobina" ;).
UsuńA jednak - granica jest cieniusieńka ;)
UsuńAaaaaaabsolutnie się z Potomkiem Młodszym nie zgadzam.
OdpowiedzUsuńUmiesz zrobić kota, miśka, konia i wiele innych. Nie jest to może sztuka użytkowa, ale wiesz jakby takiego konia wpleść w dywanik, ofertę posłać do klubików jeździeckich, skąd dzieci mogłyby konika wynieść i zainstalować przy swoim łóźku... Aniu! Mam wizję sukcesu!
Ale pisz nadal o książkach. Please.
Pozdr ciepło Joanna
Ja wzbudziłam przedwczoraj szacun u mojej młodzieży tym, że "mamo! ty potrafisz korzystać z nawigacji!"
OdpowiedzUsuńDobre i to, jak widzę :)
To nie w kij dmuchał! Ja nie potrafię :) Umiem za to korzystać z atlasu samochodowego i map jako takich.
UsuńA moje dzieci robia na moja czesc meksykanska fale, bo umiem wycisnac paste do zebow z tubki. #sheisthewinner
OdpowiedzUsuńNo ja nie wiem, czy the winner, w końcu coś potrafisz, a ja, rozumisz, NIC ;D.
UsuńMi, moje mlodsze dziecie (lat 4), kilka dni temu, kiedy zobaczylo mnie w nowiutkiej (!) bluzce, oznajmilo: "Mama, wygladasz jak stara baba!". Trudno to nawet skomentowac. ;)
OdpowiedzUsuńJak kiedyś zaszalałam i zmieniłam kolor włosów, i nie, żeby radykalnie, usłyszałam: "Wyglądasz staro i brzydko. A przecież (pospiesznie dodane, na widok mojej miny zapewne) nie jestes stara". Człowiek naprawdę czasem się zastanawia, po co toto dalej hodować ;).
UsuńUbawiła mnie opowieść i komentarze. I nawet jeżeli nie brakuje Ci talentów na tym polu (aczkolwiek mam wrażenie, że na blogu pojawiały się zdjęcia bardzo ładnych rzeczy własnoręcznie wykonanych przez Ciebie) to niewątpliwie potrafisz świetnie pisać. I jako czytelnik wcale bym się nie obraziła jakbyś w tym zakresie się realizowała ;)
OdpowiedzUsuńKrólowo, a mówiłam Królowej dziesiątki razy: niech Królowa wystawia dzieła rąk swoich, niech ceni się finansowo, niech porzuci meandry edukacji dziatwy i zajmie się całkiem na serio "rękoczynami". Ludzie z tego wyżywają!
OdpowiedzUsuńA co do tekstu Potomka - może to był chwyt psychologiczny zwany intencją paradoksalną? Poważnie! Na takie dictum Ty powinnaś się zaperzyć: "Jak to?! Ja nie potrafię? Przecież mam mnóstwo talentów ręcznych! Zaraz ci udowodnię, dziecię, że zacznę zarabiać rękodziełem na chleb i kaszkę mannę!".
Rozważcie może z Królewskim Małżonkiem, czy Potomek Młodszy w przyszłości nie zostałby chętnie psychologiem? politykiem? adwokatem?
Ach, Noemi, wyznam, że takie mieliśmy plany. Ostatni rok orki na ugorze, orając, jednocześnie podejmujemy próby rozkręcenia czegoś innego tak, by za rok łatwiej było w to wejść bez rozkręcania... i d.... Życie nas przegoniło, a moje przekonanie, że przedsięwzięcie jest bezsensowne też nie pomaga.
UsuńW tej chwili Potomek chce sie zająć ceramiką ;). Może jak mu przejdzie zasugeruję psychologię, czemu nie :D.
Jest kilka wyjść w takiej sytuacji:
OdpowiedzUsuńa) strzelić focha i nigdy więcej się nie odezwać nawet w sprawie że już trzeba wstawać do szkoły
b) przypomnieć dziatwie, że to my jesteśmy tą osobą, która nauczyła je techniki podcierania tyłka i że w ogóle podcierać go trzeba
c) zaproponować, żeby w takim razie towarzystwo samo sobie wstawiało pranie, skoro my niczego nie potrafimy
d) i wiele, wiele innych... ;)
Cóż mogę rzec...Co prawda moja dziatwa chętnie nosi i chwali wyczyny moje, ale żyć z tego? Przez chwilę się udawało, niestety, mnie pokonał natłok obowiąków domowych i opieka nad małolatami. Wobec tego mogę zaproponować- weż Matka zaczekaj, odchowajmy niewdzięczników i będziemy biznesy robić :D
OdpowiedzUsuńJak by o mnie tak rzekł, złego słowa bym nie powiedział, bo szczera byłaby to prawda, ale o Królowej Matce ...??!! Veto!
OdpowiedzUsuńTrzeba odpowiedziec: to oddawaj misia!
OdpowiedzUsuńBromba
Pogryzłaś dziecinę w słabiznę, dotkliwie i nieumytym zębem? To świętaś, Królowo Matko, ja bym była pogryzła.
OdpowiedzUsuńPiękne rzeczy dziergasz, dłubiesz i konstruujesz. Szczegółowe, śliczne i trudne. I te w materiałach materialnych i te w słowach. Howgh.
Ostatnio dziecko własne przejęło się niewymownie: "Mamo, ty wiesz, co to jest Paint! Skąd?!"
Spoważanię,
Shiraishi