O tym, za co kochamy Majówki Czytelnicy bloga już wiedzą :). I otóż, proszę Państwa, okazuje się, że Długie Weekendy kochamy za mniej więcej to samo - odejmując treningi kendo Pana Małżonka, które występują w tych dniach ze szczególnym natężeniem. Królowa Matka zawzięcie i psychopatycznie zaczyna przemyśliwać, jaki odwet wziąć za te treningi, które (jako potulna Kura Domowa, którą NIE JEST) spędza z Bandą Czworga na, excusez, zadupiu, odcięta od cywilizacji i możliwości choćby przypadkowej konwersacji z osoba pełnoletnią. Wszelkie pomysły mile widziane.
Porzucając poirytowany ton i powracając do, jakże typowej dla tego bloga (i charakteru Królowej Matki, rzecz oczywista), tonacji szemrzącego łagodnie strumienia rzeknijmy, że Długie Weekendy kochamy za to, że mamy czas, by wreszcie umieścić dekoracje szyte pracowicie dla Potomków (dekoracje, dodajmy, których Potomki pożądały, a wręcz zamawiały, ale które nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności zawsze znajdowały się w miejscach, skąd spadały strącone piłką/ rzuconym samochodzikiem/ wpadającym na ścianę Potomkiem/ inną rzeczą, która zdaniem producentów nie powinna latać, zaplątywały się w coś, okazywały się - nie wiadomo czemu - za ciężkie dla wbitego w ścianę gwoździka, i tak dalej) w miejscu, skąd nie powinny spaść, w nic się zaplatać i gdzie nie ma prawa przelatywać żaden Potomek...
... a także można...
dokończyć ścibolić...
te wszystkie kolczyki...
których Królowa Matka prawdopodobnie nie będzie nosić...
(chociaż nigdy nie wiadomo, jedne z nich już nosiła)...
ale pomysły na które tłoczą się w jej głowie...
i muszą zostać chociaż częściowo zrealizowane, nim Królowa Matka odda się całą duszą haftowaniu metryczek :)!
ależ zacny urobek :D no, ozdoby są de luxe :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, dziękuję pięknie :D!
UsuńTaa, długi weekend jeszcze się dobrze nie zaczął a już taki urobek...
OdpowiedzUsuńA myśli o odwecie porzuć- pomyśl,lada dzień i Potomki zaczną trenować a wtedy...:)
Pocieszam się myślą, że jeszcze nie przejawiają predyspozycji :D.
UsuńMoże za rzadko bywają z tatą na treningach? ;)
UsuńWcale nie bywają, nawet najstarszy jest za młody na kendo (no, może nie za mlody, ale za drobny). Predyspozycje można jednak objawiać inaczej, zwlaszcza w domu, w którym o kendo sie częściej mówi niż o zakupach na jutro :))).
UsuńNie żeby zaraz złapał za kija,miecz czy co tam jest, jeden z drugim, ale coby tacie potowarzyszyli..."tato, pić!, tato, siku mi się chce! Tato, długo jeszcze?"... I tak dalej i tak dalej...
UsuńROZUMISZ? ;D
Rozumim :).
UsuńWątpie, by Pan Małżonek to zniósł, kendo wymaga dyscypliny i szacunku dla nauczyciela (nawet ja się z tym zgadzam ;)), więc nawet dziesięciu minut by nie zabawili na treningu, bez względu na predyspozycje... może więc lepiej, ze ich nie przejawiają ;D.
Śśśśliczne śśśślimaki.
OdpowiedzUsuńA czemuż to nosić kolczyków nie będzie? Masz na myśli, że chwilowo, bo małe rączki chwytają za wszystko jak leci czy dynda?
Bo mam za dużo :))). Mam olbrzymią ilość kolczyków kupnych i podarowanych, bo lubię, mam ich tak dużo, ze sama się w nich gubię, jak normalna kobieta butów ;D, jakbym dodala jeszcze te robione przez siebie (a pomyslów mam dziesiątki, o ile nie setki) to już w ogole musialabym trzy razy dziennie zmieniać :). Wole w sumie, jak pójdą "do ludzi", jeśli się komuś spodobają i stac go na moje drakońskie ceny ;D...
UsuńBrawo za drakońskie ceny! A jażem Ci właśnie napisała mejla obiecanego: z pierwszymi pomysłami na zarobkowanie. Te drakońskie ceny są mi bardzo po myśli. Tak trzymaj!!
UsuńNoemi
:))) Czytałam, przemyśliwuję nad odpowiedzią, jak przemyśle, napiszę :)). Faktycznie, zrobienie odnogi handlowej na blogu - na razie, choćby tylko dla sprawdzenia, jak podziala - podoba mi się ten pomysl.
UsuńNie wiem, czy ceny są drakońskie :). Dziewczynom się spodobaly kolczyki, chcialy kupić, a ja, kompletnie zagubiona w temacie, posiedziałam na konkurencyjnych blogach, w galeriach i na Allegro, popatrzyłam na ceny i wyciągnęłam średnią :D. Na razie Klientki się po ujawnieniu ceny nie wycofały, może z grzeczności :)...
Cena musi być. Bardzo fajnie, że już sprzedajesz (przeczytałam ostatnie posty dopiero po wysłaniu mejla)! Tak jest fair, tak jest OK. A zarabianie na życie robieniem tego, co się lubi, jest BOSKIE!
UsuńNo, żeby sprzedać, to musi, ale ja się w cenach bardzo slabo orientuję i niewygodnie (jeszcze? :)) czuję. Ale próbuję.
Usuńku pełnej jasności - nie zamawiam u Ciebie biżuterii, bo uwielbiam podobnie jak Ty dziergania, makramowania, tworzenie biżuterii, przeróbki ciuchów, origami, zdobienie sprzętów, donic, własnoręcznie tworzone obrazki itd. i mam tego po prostu już mnóstwo! Grozi mi lada chwila bunt mężowski, który robi za brzytwę Ockhama :) tak więc podziwiam ile sił Twoje dzieła - bezinteresownie :)
UsuńAha! Rozumiem... A mawiają, że od przybytku głowa nie boli. To życzę, żeby się posprzedawało!
OdpowiedzUsuńNa razie poszły trzy pary, kupione przez Wierne Czytelniczki, ale może jak się W KONCU zmobilizuje i wystawię na Allegro to pójdzie więcej :).
UsuńJak sie obrobisz, to moze jakis wisiorek... dla urozmaicenia? Sliczne to!
OdpowiedzUsuńRzuć parę typów, bo i owszem, pomysly na takie na druciku mam. Jak też i druciki, zanabyte w celu robienia naszyjników :))).
UsuńPusc wodze fantazji :) Wszystko bedzie piekne! Ja, niestety, musze zobaczyc i wtedy moge powiedziec "o, ale ladne", ale nie mam wyobrazni. Podpowiem tylko, ze ostatnio nosze sie fioletowo lub czerwono, mozesz dobrac kolory :)
UsuńDobra, to puszczę i obejrzysz, a potem ewentualnie pokażesz palcem, które :).
Usuń