sobota, 30 stycznia 2016

Ferie. Podsumowanie

Ferie się, nieprawdaż, Królowej Matce kończą i domagają się podsumowania, a zatem, proszszszsz, oto i ono:
 
- książek przeczytanych - pięć, 
- serii Sherlocka obejrzanych - trzy, plus jeden odcinek specjalny, 
- sweterek zszyty, 
- płatków śniegowych migoczących i nie migoczących zrobiona cała górka i nadal nie wiadomo, co z nich ostatecznie będzie, 
- ukończony jeden konik, żółty, 
- oraz dwie poduszeczki zyskały całkiem nowe ubranka, 
 
(co by się na blogu pokazało, ale się nie pokaże, gdyż aparat przebywa wew stolycy na leczeniu),
 
- spotkań towarzyskich - zero, bo samochód nawalił był całkiem tradycyjnie i uwięził Królową Matkę w Dziczy, 
- spamowania Domem w Dziczy na FB - trochę więcej niż zwykle, trochę mniej, niż Królowa Matka planowała, 
- bałwanków zbudowanych w ogródku - dwa duże i dwa "synki",
- całkiem nowe ciasto upieczone - jedno, 
- ciasta upieczone z przepisów dobrze znanych i wielokrotnie wypróbowanych - trzy, plus ciasteczka kawowe, 
- prób powstrzymania się od uduszenia wszystkich Potomków, indywidualnie i grupowo, i wepchnięcia ich pod lód na Wiśle/zakopania w błotku w lesie - nieliczona ilość,
 
a wszystko to zaowocowało objawieniem się na Blogu Głównym ośmiu wpisów (kilku przedferiowych, co prawda, ale styczniowych, a styczeń był miesiącem obfitującym w dni wolne wręcz nadzwyczajnie, co nie jest w tym wypadku rzeczą bez znaczenia), co daje nam jeden wpis na 3,875 dnia, częstotliwość dla Królowej Matki wręcz oszałamiającą.
 

Czas od tego odwyknąć, Kochani Czytelnicy.
 

Czas ponownie przyzwyczaić się do częstotliwości blogowania w skali jeden post na 10,032 dnia, jedna skończona robótka na kwartał, jeden odcinek Sherlocka w tygodniu (chyba, że się zaśnie przed końcem emisji) i jedna przeczytana książka w miesiącu, z której zresztą recki miodzio na blogasku i tak nie będzie, no, chyba, że w ramach tego jednego wpisu na 10,032 dnia, to wtedy tak.

Sposobów wyjścia z tego impasu widzi Królowa Matka kilka:
 
- objawia się nagle Oszałamiająco Bogaty i Obdarzony Nieskazitelnym Gustem Literacko-Rękodzielniczym Sponsor, który funduje Królowej Matce stypendium, comiesięczną pensję, szofera do odwożenia i przywożenia Potomków do szkół i przedszkoli, finansuje leczenie i SPA raz na kwartał, żeby Królowa Matka nabrała sił, a życie blasku, oraz dostawę interesującej lektury, że o odpowiedniej ilości włóczek, jako o rzeczy najzupełniej oczywistej, Królowa Matka nie wspomni.
 
Albo też Królowa Matka:
 
- trafia szóstkę w totka, najlepiej jakąś sympatyczną kumulację, rzuca w diabły tę całą robotę i po dwóch miesiącach niezbędnych, aby dojść do siebie zaczyna zajmować się robieniem tego, w czym jest najlepsza, czyli w pisaniu dla Was, Kochani Czytelnicy (przypochlebny uśmiech i machanie rzęsami w oczekiwaniu na falę taktownych potwierdzeń mode - on),
- dziedziczy spadek po obrzydliwie bogatym i całkowicie jej nieznanym krewnym, szczęśliwym przypadkiem pozbawionym innej rodziny, który marnotrawił swoje pieniądze na martini, szampana i kawior, podczas, gdy Królowa Matka mogłaby wreszcie rzucić w diabły tę całą robotę i po dwóch miesiącach... (patrz wyżej),
- wychodzi bogato za mąż... a, wróć, nie, to się nie liczy,
- zakłada tajne konto, na które Wierni Czytelnicy wpłacają jeden procent podatku, całkowicie spontanicznie i przez nikogo nie namawiani, jak w entuzjastycznym czynie społecznym normalnie, a Królowa Matka kąpie się w forsie, a w przerwach pisze. I czyta. I pisze o czym przeczytała. I dzierga. I pokazuje, co wydziergała, a potem znów pisze, i znów czyta.

I to by było wszystko, jeśli chodzi o twórcze koncepcje Królowej Matki w temacie przełamania zastoju w jej życiu twórczo-blogowym.

Ma ona za to pomysł, co Kochani Czytelnicy mogą zrobić ze swoim jednym procentem podatku, gdyby oni sami tego pomysłu jeszcze nie mieli, a prace nad stworzeniem królewskomatczynego subkonta nieco by się przeciągnęły.

Mogą go, na ten przykład,  oddać Jasiowi.

Jaś i Staś to prawie bliźnięta Pomponów.
 
Są tylko o jeden dzień młodsi.

Strona Jasia wisi na królewskomatczynym blogu. Ale jakby ktoś przeoczył/ przywykł i już nie zauważał to podsuwa Królowa Matka ku rozważeniu.


 
I oddala się wieszać pranie.

W ramach przerzucania prozaicznego mostu do codzienności nad rzeką wolności, wypełnioną Sherlockiem, książkami i płatkami śniegu z migoczącego mohairu.

Wzdech.

12 komentarzy:

  1. To mnie Królowa Matka zestrachała fejsbuniowym wpisem... Po przeczytaniu notki skołatane serce lekko spowalnia. Pokiwam więc głową ze zrozumieniem i w celem zachowania równowagi w przyrodzie pójdę zdjąć pranie, bo chyba już wyschło.
    Przytulam z zamiarem dodania otuchy;)
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakże pożądana u osób parających sie pisaniem umiejetnośc budowania napięcia, nieprawdaz ;).

      Dzięki za przytulenie, istotnie dodaje otuchy :).

      Usuń
  2. Za zapowiedź na FB należy ci się wasza wysokość co najmniej włóczki splątanie. Przypalenie jednego minimum ciasta daruję, jak znam naturę potomków - nie królewskiej krwi ale tak ogólnie - i tak by zerzarli...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dar budowania dramatycznej atmosfery, cóż chcesz :).

      Bardzo przepraszam mimo to. Mam nadzieję, ze ciasto zostało spożyte mimo nieznacznej niedoskonałości :).

      Usuń
  3. Och wygrana w totka, z jakąś sympatyczną kumulacją to ja życzę Królowej żeby się spełniło. Bo jak Królowej się spełni to może karma wróci i ja też wygram, co?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na zasadzie, że szczęście też chadza parami? Albo, jeszcze lepiej, stadami?

      Krzepiąca perspektywa! No to żeby nam się!

      Usuń
  4. No, wolałabym nie odwykać;)
    Ale rozumiem. Mam jednak nadzieję, że tak siłą rozpędu to Królowa Matka jeszcze machnie parę wpisów, zanim ta częstotliwość wyhamuje:)
    PS Zakupiłam w wydawnictwie drugą część "Arystokratki", nie żałuję;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wykluczam tej możliwości, w końcu dni coraz dłuższe, wiosna coraz bliżej, optymizm wzrasta... chyba...

      PS. Mówisz? Bo mialam w planie zamawiac książki, to dorzucę do zamówienia :).

      Usuń
  5. To widzę - ku mej radości - że Królowa ma już konkretny plan :), a nawet PLAN!
    Noemi

    OdpowiedzUsuń
  6. To życzę Królowej Matce wielkiej wygranej, spadku po bogatym wuju i garnca złotych monet znalezionego podczas kopania ogródka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziękuję, żeby nie zapeszyć, chociaż przynajmniej na spadek po wuju to ja kompletnie, ale to kompletnie nie liczę :D.

      Usuń