sobota, 6 września 2014

Dlaczego Królowa Matka nie ma warunków do trwania w depresji

Przesyłki przyszły we wtorek.

Jednej się Królowa Matka spodziewała.

Ta, której się nie spodziewała była mniejsza, miękka, i Królowa Matka nie miała pojęcia, co mogła zawierać. Przez kilka godziny nie wiedziała też, kto jest nadawcą, bo o przybyciu przesyłki poinformowała ją telefonicznie Mama, która nie mogła doczytać się nazwiska na odwrocie koperty.

W kopercie było kwieciste, mięciutkie, ozdobione staroświecką koronką do wiązania...


wykonane własnymi, spracowanymi rękami Nadawczyni etui...


dzięki któremu bezdomne do tamtej chwili szydełka Królowej Matki, przechowywane niedbale w kubeczku na stoliku w formie bezładnego pęczka przestały być bezdomne.


Jarecko kochana,  dziękuję Ci najbardziej na świecie, wzruszyłam się dogłębnie, a przy okazji zaoszczędziłaś Królowej Matce pracy przy robieniu własnego etui, które miała w planach od hohohoho, jak dawna, z tym, że jej miało być na szydełku i miało powstać już, zaraz, jak tylko upora się z tym, co teraz robi, czyli innymi słowy szydełkom Królowej Matki groziło pozostanie bezdomnymi na wieki wieków. I przeprasza Królowa Matka, że dziękuje dopiero teraz, ale sama wiesz, jak jest, jak się jest mamunią wielodzietną i pracownicą placówki oświatowej zarazem, w dodatku we wrześniu.


W przesyłce, której się Królowa Matka spodziewała było bezcenne, zawierzone w zaufaniu, zaopatrzone w autograf Autorki oraz dedykację "Dożywocie",


które sobie Królowa Matka teraz czyta niespiesznie (mając nadzieję, że Szanowny Właściciel nie ma nic przeciw tej powolności, naprawdę trudno lecieć z lekturą w szalonym pośpiechu gdy się jest: patrz wyżej, ale jakby jednak miała się Królowa Matka spieszyć uprasza się Szan. Właściciela o popędzanie bez litości i względów dla królewskomatczynych siwych włosów i słabego zdrowia), używając bileciku od Jareckiej jako zakładki



a w dodatku pod koniec dnia takie coś jej się na blogu zrobiło:


i Królowa Matka zaczyna nieśmiało podejrzewać, że do końca roku może uda jej się osiągnąć pół miliona, a wiecie Państwo, dla prowincjonalnej Wielodzietnej Patologii z Blogiem Śmieciowym I O Dzieciątkach jest to osiągnięcie niewyobrażalne,

więc, naprawdę, wobec powyższych okoliczności nie ma głowy do tego, by popadać w depresję.

Za co serdecznie dziękuje :).


26 komentarzy:

  1. Polecam się ! Pośpiechu nie ma zdecydowanie :) Będzie poganianie i żebranie jak dojdzie do czekania na notkę o wrażeniach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkiem możliwe, że bezskuteczne żebranie, bo chwilowo - mam nadzieję, ze chwilowo - nie miewam czasu nawet na odpowiadanie na komentarze, a nie mam ich przeciez zawrotnej ilości :).
      Ale może to sie jeszcze uklepie...

      Usuń
  2. Na jednym czytaniu Dożywocia się nie skończy. Janek, uzbrój się w cierpliwość :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem pewna, czy to nie podpada pod sianie defetyzmu. wzglednie zniechęcanie innych ewentualnych Hojnych Pożyczaczy ;D.

      Usuń
    2. Ja tam lubię, jak komuś się podoba książka, którą ode mnie pożyczy, nawet jeśli wróci przez to parę dni później :D

      Usuń
  3. O jakie fajne! Zazdraszczam, niech się dobrze sprawuje, choć mam wrażenie, że już tak jest :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! Tworzy przytulny domek, szydelka sa zachwycone :).

      Usuń
  4. Jeśli chodzi o cyferki, to cała przyjemność po stronie nas - czytelników! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O jacie! Nie wiem, co powiedzieć. Tego się nie spodziewałam. Baaardzo mi miło i w zakłopotaniu klawiatura mi się plącze.
    (A jakie ładne zdjęcia!) Już miałam podpytywać czy przesyłka dotarła, no ale skoro Ty czekałaś na potwierdzenie dwa tygodnie, pomyślałam, że ja też mogę ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam Ci dziękować prywatnie, ale pomyślałam, że taką niespodziankę Ci zrobię. I co wieczór myślałam "Musze jeszcze posta napisać... musze jeszcze posta napisać....', a potem padałam na twarz, sama rozumiesz, i dopiero wczoraj się zmobilizowałam :).

      Usuń
  6. Co w tym Dożywociu wyjątkowego jest, grzecznie się pytam? Rodzony Sister też tego poszukiwa, dając rozpaczliwe (he he) anonse w różnych miejscach?
    I zgadzam się w 100% ze Stateczną Matroną-cała przyjemność po naszej stronie:-))).
    Znaczy się czytelników :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W "Dozywociu" jest to, że ostatni raz ukazalo się cztery lata temu i jeśli ktoś przeczytał "Nomen Omen" i zapragnął poznac wczesniejsze dzieło autorki, ma przechlapane :D.
      O przyjemności i czytelnikach pisalam wyżej i to podtrzymuję :).

      Usuń
  7. Ależ proszę bardzo:-)
    Ja nocami czytam Nomen Omen. Zakupiony niby to na prezent...
    Zostanie juz u mnie.
    Dzięki Joanna

    OdpowiedzUsuń
  8. taki fajny blog dopiero teraz odkryłam i z trzech lat mam zaległości, w mordę jeża!
    Autorkę pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję za obecność. Naprawdę - jak wiesz już, bo nie ukrywam uczuć - cieszę się z poznania Ciebie. Gdybyż jeszcze w naturze... Tymczasem - dbaj o wypoczynek początkowrześniowy. Nie dawaj się siłom innym niż powiewowi wiatru w żagle :)Czerp teraz z energii słonecznej, skoro nas nią tak hojnie obdarowuje słoneczko.
    Potrafię czekać na Twoje wpisy, byle była pewność, że w końcu coś się pojawi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, ja nie miałam zamiaru się żegnac w tym roku, ale po prostu realnie (po zeszłorocznych doświadczeniach) oceniajac wlasne możliwości i siły muszę samej sobie uświadomić, że, niestety, nie powinnam zakładać wizyt tu częściej niż dwa razy w miesiącu :(.

      Usuń
    2. Chlip. Chlip. Mało, ale spokojnie - przyjmę z dobrodziejstwem inwentarza, ciesząc się, że będziesz. Gdybyż jeszcze na Kłębowisku ze 2 razy w miesiącu, toi wyszłoby, że raz w tygodniu wpis.
      Przyzwoity wynik.

      Usuń
    3. Dwa razy w miesiącu na Kłębowisku to byłby prawdziwy cud!

      Usuń
  10. Piękne paczuszki, no nawet w depresje wpaść nie można. Na szczęście mam więcej czasu, bo Dziedzic jeden i jeszcze na macierzyńskim jestem, to sobie mogę jesiennie podołkować ;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Skończyłam "Dożywocie" kilka dni temu i usilnie błagam Królową o znalezienie pięciu minut na napisanie kilku słów o tej książce. Bo ja płakałam ze śmiechu i pokochałam Licho całym sercem. W bamboszkach:) I właśnie wyobrażam sobie Królową jak kwiczy nad kolejnym rozdziałem odganiając machnięciem ręki Potomków i Pompony:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak Królowa Matka czyta, Potomki już śpią :). Królowa Matka tez zasypia - chcąc nie chcą, a nawet bardzo nie chcąc - w związku z czym jeszcze nie skonczyla lektury...

      I z kolei w związku z czym nie obieca kilku słów, bo nie ma pojęcia, czy i kiedy moglaby tej obietnicy dotrzymać...

      Usuń