środa, 11 czerwca 2014

Nienawiść i książka

Ale wszyscy zauważyli, ze właśnie zaczynamy drugą dziesiątkę Wyzwania? Tak? Wszyscy? Bo jakby jednak nie wszyscy, to Królowa Matka nienachalnie zwraca na to uwagę i skromnie zaznacza, że jest sama dla siebie pełna podziwu, bo, co tu będzie kryć, nie sądziła, że podoła...

A teraz, gdy już wszyscy (chcąc nie chcąc ;)) zauważyli, jaka niesamowicie zdyscyplinowana jest Królowa Matka i westchnęli ze stosownym uznaniem nadszedł czas na rozpoczęcie drugiej dziesiątki od stwierdzenia, że odpowiedzią na zadanie

Książka, której znienawidziłaś

jest -

takiej książki nie ma.

Naprawdę, naprawdę, Królowa Matka myślała nad tym chyba od pierwszego dnia, gdy przeczytała wszystkie trzydzieści pytań - czyli jeszcze zanim podjęła się Wyzwania, im bliżej było dnia, gdy powinna na nie odpowiedzieć, myślała coraz częściej, aż w końcu - tylko i wyłącznie.

Przejrzała wszystkie półki w domu. Przejrzała wszystkie półki w pracy (no owszem, ma na nich głównie lektury i literaturę dla młodzieży, ale czyż nie lektur nienawidzi się najbardziej? a może to w młodości coś znienawidziła i wyparła, a jak spojrzy, to sobie przypomni?). Pytała Pana Małżonka, przegladała własne notatki o książkach robione od wczesnej młodości, malo brakowało, a zadałaby pytanie na Facebooku w tonie "ktokolwiek słyszał, ktokolwiek wie...".

Znalazła mnóstwo rzeczy. Książki, ktore ją znudziły, książki, które ją rozczrowały, książki, które ją doprowadziły do białej gorączki, którymi miała ochotę rzucać o ścianę albo znaleźć/ekshumować/wywołać ducha autora i wepchnąć mu jego dzieło w gardło aż po sam... koniec. Szeroki wachlarz znienawidzonych bohaterów, o, tak, całe mnóstwo, bohaterów przecenianych, bohaterów niedzisiejszych. Powieści, które się przeżyły, wspomnienia banalne i nużące, rzeczy, które przeczytała i natychmiast o nich zapomniała. Owszem. To wszystko tak.

Ale ani jednej książki, którą znienawidziła.

Bo, tak szczerze, jeśli nawet byłaby taka, to po co ją czytać?... 

Znalazła książki, wobec których czuła wewnętrzny opór, które uznała bardzo szkodliwe i których nigdy by nikomu nie poleciła (i dlatego ma je na swojej półce zamiast oddać do biblioteki, bowiem oddając je do biblioteki naraziłaby innych na kontakt z czymś, co uznaje za naprawdę złe, złe w sensie duchowym, nie - nie tylko - literackim). Ale czy to już jest "znienawidzenie"? Chyba jednak nie.

Co prawda od wielu dni majaczy jej się gdzieś tam, w tyle głowy, że tak, była taka książka, książka, którą nienawidziła. Ale nie może sobie przypomnieć, co to było. Więc może wyparła. Albo jej nienawiść nie była aż tak czystej wody, jak jej się podczas lektury wydawało.

Jeśli sobie przypomni, pozostawia sobie prawo do dokonania daleko idącej edycji tego posta.

Książkę, którą jednocześnie nienawidzi się I KOCHA owszem, Królowa Matka posiada.Taka książka warta jest, by ją czytać i godna tego, by o niej pamiętać. I by o niej mówić.

I Królowa Matka opowie.

Jutro.

15 komentarzy:

  1. Nadieżda (tak to się pisze?) Michalak Katarzyny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałam. Nie mogę czytać Katarzyny Michalak. Przeczytałam "Rok w Poziomce" z ciekawości, przez "Poczekajkę" do połowy lecialam siłą rozpędu, od połowy - brnęłam jak na robotach, spróbowalam "Mistrza" i utknęłam, tym razem na amen, ja po prostu jej nie trawię.

      Obiecałam sobie jeszcze tylko przeczytać te powieść o powstaniu warszawskim, która miała powstać, ale zdaje się, że nie powstanie, więc nie będę musiała się męczyć.

      Ale z tego, co słyszałam o "Nadziei" to, gdybym przeczytała, owszem, owszem...

      Usuń
  2. Bardzo byłam ciekawa, czy masz taką książkę (akurat wczoraj sobie sprawdziłam, jaki jest nastepny punkt programu ;)) Ja mam. Aż trzy. "Czarny książę","Morze, morze" i "Machina miłości czystej i wszetecznej" Iris Murdoch.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że się tak...wciskam zanim Królowa Matka odpowie (droga moja wybacz - znasz moje uczucia wobec Iris Murdoch), ale "Morze, morze" to dzieło sztuki!
      Pozdrawiam:)

      Usuń
    2. Ależ nie zaprzeczam. I stąd moje silne uczucie.

      Usuń
    3. Much_ado @ Ale można uznawać za dzielo sztuki coś, czego się nie cierpi :).

      Jarecka @ Czyt to ta książka, o której pisałaś u siebie? Ta, którą wzięłas na plażę w nadziei na miłą rozywkę?

      Usuń
    4. Ta sama.
      Ja naprawdę wysoko cenię prozę IM. Te książki trzymają za mordę do...pewnego momentu i potem w tę mordę nakładą, bez uprzedzenia. Człowiek wychodzi z tej potyczki ogłupiały i ten stan utrzymuje się długo ;)

      Usuń
  3. O tak, podziwiam Królową Matkę za zdyscyplinowanie, nie tylko przy tym poście, ale i przy każdym poprzednim też (i przy każdym przyszłym).
    Bromba

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. (kłaniam się nóżką, płonąc rumieńcem :))

      Usuń
  4. Gratuluję jeszcze raz - rzetelności, polotu, konsekwencji i takiej prawdziwej prawdy w Twoich wpisach. WSZELKICH, nie tylko czerwcowych... Gdybyś kiedy była w Krakowie, zapraszam na zieloną herbatkę i ciacho.
    Co do książek znienawidzonych - sama się zastanawiam też: faktycznie, o czystą nienawiść ciężko, chociaż książki szkodliwe, które najchętniej bym spaliła, żeby nie szkodziły ludziom, jest troszkę. Może te powinny być objęte mianem znienawidzonych. Ale pewnie mam jak Ty - usuwam je z głowy, ze świadomości - jak już widzę, że to siejące nienawiść śmieci. Może faktycznie - najlepiej nie oddawać tej nienawiści... Powstrzymać ją, nie nienawidząc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No własnie.

      Przy czym ja wcale nie jestem pewna, czy silne przeświadczenie o szkodliwości czegoś to jest nienawiść (w temacie tych dwóch książek, które mialam na myśli pisząc powyższy post - na pewno nie. Raczej niedowierzanie, a potem zlość, a nawet wścieklość).

      Usuń
  5. A czy nie zdarzyła się książka, która tak Cię przestraszyła, że chciałoby się ją wymazać z pamięci i z półki? (ja miałam takie, które odwracałam grzbietem do tyłu)
    Bromba

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://ryms.pl/ksiazka_szczegoly/813/krol-krukow.html

      Stasys wielkim artystą jest, ale... no własnie, ale.

      Basnie Andersena z jego ilustracjami wywoływaly we mnie mdłosci ze strachu, gdy musiałam po nie sięgnąć.

      Inne przerażajace ksiązki wyparlam :)

      Usuń
  6. Cały czas tak podejrzewałam... Królowa Matka ma za dobry charakter! Taki wybór i zupełnie, ale to zupełnie żadnej nienawiści?! Anioł!

    OdpowiedzUsuń