środa, 14 listopada 2012

O cnocie cierpliwości

Po wywiadówce (która nie była, wierzaj na słowo, Luby Czytelniku, doświadczeniem miłym dla nikogo - ani dla Potomka Starszego, ani dla jego Rodzicieli, ani zapewne dla Wychowawczyni Potomka) Potomek Starszy odbywa z Rodzicami emocjonalnie wyczerpującą Poważną Rozmowę.

Potomek Starszy (emocjonalnie wyczerpany, do Pana Małżonka) - Już cię słuchać nie mogę!!! Moja cierpliwość jest na wyczerpaniu! Za chwilę pęknie, jak balon!

Królowa Matka (sentencjonalnie) - Przykro mi to mówić, synu, ale cierpliwość nigdy nie była cnotą, na nadmiar której cierpiałeś...

Potomek Starszy (po chwili bolesnej autorefleksji) - To prawda. Balon mojej cierpliwości pękł w dniu, gdy się urodziłem.

Królowa Matka zaś zaczyna się całkiem realnie obawiać tego, że i balon jej cierpliwości niedługo pęknie.

Z głośnym hukiem.

4 komentarze:

  1. Hahaha... Przekaż Starszemu, że bardzo mi się podoba jego teoria indiwidualnego Wielkiego Wybuchu i że od dziś wszystkim będę mówić, że w dniu, w którym przyszłam na świat pękł mój balon zdolności matematycznych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem on nie wtedy pękł, tylko później, w zetknieciu z Matematycznym Potworem-Profesorem ;D. W każdym razie wtedy pękł mój :DDD.

      Usuń
  2. Bwezdzietna Patologia26 grudnia 2012 22:43

    Kochany balonik, jak zwykle moj faworytny potomkin!

    OdpowiedzUsuń